W pierwszych słowach mojego wpisu pragnę nadmienić, że tytuł jest prześmiewczy i złośliwy, wręcz głupi i nie ma nic wspólnego z tym o czym będę pisał. A będę pisał o grze „Horus”, która jest co prawda darowanym koniem, ale pięciokrotny rzut oka na zęby utwierdza mnie w przekonaniu, że moja kolekcja powiększyła się o tytuł o dużym potencjale.