Plany weekendowe zupełnie się rozsypały, ale nie narzekam. Po pierwsze pogoda się spieprzyła i wcale tak ładnie nie jest. Po drugie odpoczywam i gram! Wczoraj mieliśmy okazję znowu Stanley’a gościć w naszych skromnych progach. Nie powiem, że się nie ucieszyłem jak się zapowiedział po południu. Oczywiście przytaszczył swoją wielką torbę z trochę zmienioną zawartością, ale zmiany mnie interesowały. W zasadzie …
Gram, gram i gram (czyli trzy gramy…)
Ale cisza i posucha nam zawitała na planszoholika! Naczelny w pracowych rozjazdach, inni urlopy nadmorskie i obowiązki inne. Napiszę więc coś żeby tak kompletnie sucho nie było :) U mnie na szczęście w graniu posuchy nie ma. Maj jest wybitnie płodny dla mnie jeżeli chodzi o rozgrywki planszowe i to zarówno te w realu, jak i online.