Na ratunek pamięci

popitka Dla dzieci, Recenzje 4 Komentarzy

No Gravatar

Ostatnio mnie również naszła ochota na napisanie czegoś o grze i padło na tytuł Na ratunek. Zastanawiałem się gdzie to opublikować, ale padło na planszoholika. Może dlatego, że już dawno tu się nic nie działo, a jak mam jakiś sentyment do tego miejsca i poza tym mars też jest z Wrocławia. Dlaczego wybrałem taką grę? Na początek na próbę chciałem napisać o czymś co nie wymaga aż takiego wysiłku czyli o grze dla dzieci. Może stwierdzenie „nie wymaga wysiłku” jest przesadzone ponieważ dzieci to ważni beneficjenci tego typu wpisów. Bardziej chodzi mi o to, że nie jest to trudny tytuł do opisania.

na ratunek EGMONT

Na ratunek firmy EGMONT

Gra jest bardzo przystępna i łatwa, ale jak się okazało dająca sporo frajdy dziecku, ale i rodzicom. Na ratunek to gra wydana przez Egmont i przeznaczona jest dla graczy od 5 lat. Oczywiście jak to już kilka razy został poruszany wątek „od ilu lat?” te „od 5 lat” w rzeczywistości może przyjmować różną wartość, zależnie od tego jak rozwinięte są nasze pociechy. W moim przypadku trafiliśmy akurat, ponieważ moja 5 latka wstrzeliła się w grę idealnie.

Dlaczego wpis zatytułowałem „Na ratunek pamięci„? Dlatego że jest to pewien wariant gry memo, w której to właśnie ćwiczymy pamięć. Ten element ćwiczeń przydatny jest nie tylko dla dzieci, ale i dla dorosłych, którzy też czasem w dobie wszelkiego rodzaju ułatwień i zastępników własnej pamięci, w ogóle jej nie ćwiczą. Może to spowodowało nasz (rodziców) pozytywny odbiór tej gry.

Jak to się wszystko odbywa?

na ratunek EGMONT

Krótka 4 stronicowa bardzo łatwa instrukcja

Po przeczytaniu instrukcji od razu wiadomo co robić. Należy rozłożyć kafelki wypadków i fałszywych alarmów dołem do stołu (czy jak w moim przypadku blatu). Do tego rozdać po 4 znaczniki pojazdów ratunkowych. Gdzieś obok kładziemy znaczniki alarmu. Można także rozdać po jednym zakazie dla gracza, ale to nie jest konieczne.

na ratunek EGMONT

Początkowy układ gry – wszystkie kafelki są zasłonięte

Następnie pierwszy gracz odwraca jeden ze swoich pojazdów oraz wybrany kafelek wypadku. Jeśli kafelek wypadku pasuje do pojazdu (ten sam kolor) to gracz bierze ten kafelek. Następnie odwraca kolejne auto i następny kafelek wypadku. Powtarza tę czynność do momentu aż nie zgadza się pojazd z kolorem kafelka wypadku lub aż trafi na fałszywy alarm. W ten sposób w swojej turze może odkryć maksymalnie 4 kafelki wypadku. Każde auto wykorzystuje tylko raz w turze.

W przypadku odkrycia fałszywego alarmu gracz kończy kolejkę, ale i bierze znacznik alarmu. W momencie jak zbierze piąty znacznik to gracz odpada z gry. Gra kończy się w momencie, gdy zostanie już tylko jeden gracz lub na stole zostają 4 kafelki fałszywego alarmu. Wtedy wygrywa ten kto ma najwięcej zebranych żetonów wypadków.

Jak to może przykładowo wyglądać?

na ratunek EGMONT

Pierwszy gracz odkrywa karetkę i trafia biały żeton wypadku. Następnie odkrywa policję, ale do tego trafia na fałszywy alarm. Kończy kolejkę zdobywając 1 żeton wypadku (biały) i żeton alarmu.

na ratunek EGMONT

Drugi gracz odsłania pomoc drogową i niebieski żeton wypadku. Gracz kończy kolejkę nie zdobywając nic.

na ratunek EGMONT

Trzeci gracz odsłania policję i pamięta, gdzie był niebieski żeton, więc odsłania go w pierwszej kolejności. Gra toczy się dalej.

 

na ratunek EGMONT

W miarę upływu kolejek gracze zdobywają coraz więcej żetonów wypadków. Gra toczy się aż nie zostaną same żetony fałszywego alarmu.

 

na ratunek EGMONT

… chyba, że po drodze gracze odpadną zbierając 5 znaczników alarmu.

To by było na tyle jeśli chodzi o zasady. Można jeszcze wykorzystać 1 znacznik zakazu, który mówi o tym jakiego pojazdu nie można odsłonić w danej turze. Generalnie kilka razy skorzystaliśmy z gry bez tej opcji, a później już zawsze graliśmy z nią.

Jak oceniam Na ratunek?

Jeśli założymy, że jest to gra typu memo, to bardzo dobrze. Jak wszyscy wiemy w typowej grze memo po prostu próbujemy zbierać pary. Tutaj dochodzi element mobilizujący do nieodwracania zbyt wiele razy złych żetonów (fałszywy alarm). Do tego możemy przez chwilę zablokować graczy, żeby nam nie podebrali żetonu wypadku, którego kolor już znamy. Poza tym mamy mniej par do dopasowania (4 kolory), więc niejako mamy większy wpływ na przebieg rozgrywki decydując np. w jakiej kolejności odsłaniamy auta.

Pierwsze gry grałem tylko z Asią. Gdy przyszła moja żona, żeby zagrać we trójkę, Asia tłumaczyła zasady opowiadając tylko o tym, że „odwracasz żetony i jak trafisz na fałszywy alarm to dostajesz taki znaczek i jak będziesz miała 5 to odpadasz”. Generalnie wyglądało tak, jakby ten opis zasad już opisywał całą grę, ale chyba uznała, że to jest najważniejsze. Plusem gry jest to, że jest bardzo szybka, a regrywalność uzyskuje się po prostu układając znaczniki losowo. Rozegraliśmy ponad 20 partyjek, w tym kilka razy w 4 osoby z sąsiadem mającym trochę ponad 4 latka. Akurat Antek nie bardzo łapał jeszcze zasady, ponieważ nie pilnował kolejności aut i nawet jak dopiero co ktoś odsłonił niebieski wypadek, to on nie pamiętał, gdzie ma policję i odwracał coś zupełnie innego. Poza tym z reguły kończył z 5 alarmami, ale na szczęście nie przeszkadzało mu to w niczym. Jakby dodać do tego fakt, że grę można znaleźć w internecie za raptem 12 zł, to można śmiało kupować. Wykonanie jest przeciętne, ale też w tej cenie nie oczekuję niczego więcej. Wystarczy, że jest dość kolorowo, a elementy po tych 20+ partiach wyglądają jak nowe. Zastanawiam się teraz nad innymi tytułami z Egmontu, bo ceny są podobne. Mam tylko nadzieję, że nie wszystkie to memo, bo jednak to jest fajne, ale nie jak się ma 10 wariacji na ten sam temat.

Podsumowując w super skrócie

Warto zainwestować te 12 zł w Na ratunek, zamiast np. w 2 piwa rzemieślnicze :)

Share

Comments 4

  1. Kupiłem w Lidlu na takim mini stoisku za 12,99 :) mieli kilka gier z tej serii. Faktycznie za tę kasę nawet żeby kilka razy pograć to dobry wydatek. Po prostu ciekawa alternatywa memo.

  2. Tak jak patrzę na to co można zrobić dla maluchów to chyba wszyscy twórcy wykorzystują choć w kawałku elementy MEMO. Oczywiście rozumiem to, bo maluchy rozwijają pamięć, ale szkoda, że się nie pojawia nic nowego. Ja zauważam jednak, że nawet 3-4 latki bardzo lubią też chińczyka – niby staroć, a jednak też daje frajdę.

  3. Uważam, że seria „Dobra gra w dobrej cenie” jest całkiem udana. W sam raz na drobny upominek dla dzieciaków ~6 lat.

    „Granie w malowanie” – świetna wariacja memo, ucząca dzieciaki łączenia kolorów. Swego czasu bardzo dużo w nią graliśmy, co jest o tyle zaskakujące, że aspekty pamięciowe w grach w pewnym momencie zaczęły mnie nielicho męczyć. „Rycerze i zamki” – prościutka gra z elementami blefu i wyczuwania przeciwnika. Wciąż ją mamy w kolekcji (podobnie jak „Granie w malowanie”) i nawet czasami zabieramy w podróż. Nie jest to gra do częstego katowania, ale raz na jakiś czas można w nią z przyjemnością zagrać. „Kosmiczna misja” – gra kafelkowa z ciekawym mechanizmem kostkowym. Bez szału, ale całkiem OK, średniaczek. Jedynie „Znikające ciasteczka” kompletnie nam nie siadły, chociaż pamiętam, że gra była dosyć oryginalna jak na pamięciówkę i pewnie nie jednemu dziecku może się spodobać.

  4. Pingback: (Ob) Skubane Kurczaki - Gry Planszowe - okiem planszoholika

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *