Lubię zjeść i napić się czeskiego piwa, więc co jakiś czas udaję się z wizytą do naszych południowych sąsiadów. Co ciekawe ilekroć jestem w Czechach, tylekroć coś mnie ubawi. Tym razem udało mi się zajrzeć do jednego ze sklepów z zabawkami. Zawsze gdy widzę jakiś większy magazyn zaglądam, w poszukiwaniu planszówek. Nie chodzi od razu o zakup, ale chociaż żeby popatrzeć, porównać (no dobra, może też skorzystać z jakiejś okazji). Oczywiście nie chciałbym czeskiej wersji gry zależnej językowo, ale coś co jest neutralne czemu nie. Z tyłu głowy też mam, że Albi czy Mindok to od sąsiadów. Ponieważ ten sklep był taki typowo zabawkowy to nie spodziewałem się znaleźć nic ciekawego. Na początku faktycznie klasyka marketowa czyli Jengi, Dobble, Scrabble, Monopoly, UNO czyli żużel. Jednak przyglądając się pudełkom znalazłem też kilka poważniejszych. Patrząc na tytuły i dopiski jednak powaga trochę ustępuje miejsce lekkiemu uśmiechowi. Bo jak to wygląda? Gra o Tron – Hra o Truny?
Arkham Horror – uu nie było źle, dlatego że większość w oryginale ;)
Władca Pierścieni – Pan Prstenu? Ja wiem, że to taki język i broń boże nie naśmiewam się, ale to jest dla mnie zabawne. Za młodu oglądałem CT1, CT2 i później Televize NOVA bo to były najlepsze kanały, które zwykłą anteną się łapało. Dlatego ten język zawsze się gdzieś przewijał. Niezmiennie jednak jest on zabawny.
Nie zrobiłem już zdjęcia, ale był jeszcze Szeryf z Nottingham, ale też dość zwyczajnie brzmiał. Natomiast dziwne było to, że każda z tych 4 gier miała cenę 999 KC czyli jakieś 160 zł, a przecież u nas ich ceny są znacząco zróżnicowane.
Tak czy inaczej najważniejsze dla mnie z tego spotkania było to, że teraz już wiem, że gry planszowe to Deskove Hry, a przed chwilą jak patrzyłem jeszcze na nety to sklepy to określają jako Spolecenske Deskove Hry.
Tak po trochę staję się planszoholikiem poliglotą :)
Comments 3
W Korybucie wielu upatrywało nadzieję i ratunek dla husyckich Czech, a Polacy odważnie bili się za Kielich i prawo Boże, nie żałowali krwi pod Karlsztajnem, pod Igławą, pod Retzem i pod Usti. Mimo tego nie lubili ich nawet czescy towarzysze broni. Czy można było lubić typków, którzy parskali, słysząc, że ich czescy towarzysze broni noszą nazwiska Picek ze Psikous czy Sadło ze Stare Kobzi? Którzy dzikim śmiechem reagowali na miana takie jak Cvok z Chałupy czy Doupa z Zasady?
— A.Sapkowski – „Boży bojownicy”
Dobry cytat :) chociaż za Sapkowskim nie przepadam
Ja mam Carcassone z dawnych czasów właśnie czeskie, z tyłu po prostu napisali Karkason :)
Zawsze się zastanawiałem czy ten Dahovny obsranec to faktycznie gołąb :D
No cóż, ja mam kilka czeskich edycji gier, ale wszystkie niezależne językowo. Kiedyś nawet w promocji zamówiłem przez neta, ale znajomy z czech mi przywiózł przy okazji. To już tak zawsze będzie, że będziemy się śmiali, ale pewnie każdy i tak ma jakieś bliższe lub dalsze sentymenty do Czech :)