Osadnicy z Catanu – mój pierwszy dodatek

mars Pierwsze wrażenie 1 Komentarz

No Gravatar

Osadnicy z Catanu nigdy nie należeli do moich faworytów, mimo że to jedna z moich pierwszych gier ever. Problemem były zawsze kości, które niestety powodowały, że odechciewało mi się grać. Później jak Sofia zaczęła już ogarniać ten tytuł, trochę mi przeszło i byłem w stanie rozegrać kilka partyjek na luzie. Wiadomo mechanika się nie zmieniła, ale jednak próbowałem się dostosować do sytuacji. Jak nikt nie wywoływał tej gry do stołu, to stała sobie spokojnie w szafie. W pewnym momencie jednak przy okazji Mat Handlu okazało się, że na wymianę dostałem dodatek Odkrywcy i Piraci. Oczywiście nie trafił do mnie zupełnie przypadkiem, ponieważ oznaczyłem go na liście, ale było to z czystej ciekawości. Niestety dopiero po otrzymaniu pudełka zwróciłem uwagę, że moi Osadnicy z Catanu jeszcze są w drewnie, a dodatek już w plastiku.

osadnicy z catanu

Gdyby różnicą byłyby tylko znaczniki to pikuś, gorzej z elementami mapy, szczególnie tymi przedstawiającymi morze, ponieważ one zupełnie do siebie nie pasują. Mniejsza z tym, jak się chce to się da i aż tak bardzo to nie przeszkadza w rozgrywce. Na początek chciałem tylko lekko wprowadzić rodzinę do nowych zasad, więc odpaliłem pierwszy pół-scenariusz „Ląd na horyzoncie”, który pokazuje tylko podstawę. Nie było tam wykorzystywanych jednostek i statków piratów czy też znaczników, ale pierwsze wrażenie już można było mieć.

osadnicy z catanu

Gra była trochę wolniejsza od podstawki ze względu na dodatkowy element ruchu statków, jednak nic do czego mógłbym się przyczepić. Na plus fakt otrzymywania złota jeśli nie trafi nam się w rzucie kością żaden surowiec, co w pewnym stopniu zmniejsza efekt śnieżnej kuli, który mnie męczył w podstawce. Teraz wiemy, że nawet jak kość będzie uparcie dawać wynik przeczący prawdopodobieństwu, to „pechowiec” i tak dostanie coś na pocieszenie. Samo płynięcie, odkrywanie i budowanie osady wydaje się być w porządku, ale sprawdzimy w pełnej odsłonie co to daje, bo na razie trochę naciągane. Owszem poszukiwanie nowego terenu jest wskazane, mając do dyspozycji nędzną krainę startową, szczególnie jeśli grałoby się w 4 osoby. Ja miałem wariant 3 osobowy i nie było źle. W następnym podejściu reszta zasad.

Nie doczytałem jeszcze co się robi, jak już piąty scenariusz się rozegra. Czy wtedy gra się ten sam jako pełną wersję z totalną dowolnością ustawień i ruchów? Zobaczymy czy dotrwamy to niego ;)

Share

Comments 1

  1. Osadników bardzo lubię. Grałam już z kilkoma dodatkami, ale najbardziej mi się podobało Miasta i Rycerze. Trochę słabszy był dodatek Żeglarze i ten o którym piszesz. Niezależnie od tego jednak jaki dodatek to w każdym przypadku lepiej mieć podstawkę z dodatkiem bo trochę mniej tych kości odczuwa się.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *