Pola Arle = ciężka praca

mars Recenzje, Rozgrywki 3 Komentarzy

No Gravatar

Nie raz już wspominałem, że kręci mnie wszystko co stworzone przez Uwe Rosenberga, dlatego też pewnie nie zdziwi Was, że prędzej czy później w kolekcji lądują Pola Arle. Było to nieuniknione, a teraz mogę już stwierdzić czy było warto brać na ślepo tylko dlatego, że to Uwe.

Pola Arle

Pierwszy aspekt to zawartość. Jeśli chodzi o ilość to było warto – standardowo ciężkie, duże pudło, sporo drewna, żetonów, plansze graczy, wszystko grube i solidne. Ładne grafiki, można powiedzieć, że też standardowe jak na ostatnie tytuły Rosenberga. Tylko jedyne co mi się trochę przejadło to, że po raz kolejny mam zwierzęta, surowce i produkty przemiany tych surowców.

To pozwala przejść do drugiego aspektu czyli fabuły. Rozumiem, że Uwe lubi klimaty wiejskie i rolnicze, można powiedzieć tradycyjną gospodarkę, ale czy każdy gracz zawsze będzie w to wchodził bez zająknięcia. Na razie ja tak jeszcze robię, ale pytanie jak długo. Przyznaję, że chciałbym zobaczyć coś bardziej modernego, krzykliwego oderwanego od tradycji, przyszłościowego, innego.

Mamy też najistotniejszą część układanki czyli rozgrywkę. Gra tym razem przeznaczona jest dla 1-2 graczy, czyli taki nie najpopularniejszy zakres. Dla mnie jak znalazł wariant 1 osobowy, ponieważ na nikogo nie muszę czekać i uczyć zasad.

Pola Arle dla 1 osoby

Dlatego też na wstępie ruszyłem wariant solo, który przerobiłem 4 razy. Pierwsza partyjka była trochę oswajaniem się z nowymi zasadami, więc dopiero od drugiej zimy czułem się lepiej, ale jeszcze nie wiedziałem jakie akcje przyniosą najwięcej zysku.

Pola Arle

Z toru podróży prawie nie skorzystałem, surowców na torze dóbr za wiele nie zyskałem i zwierzęta też bardzo skromnie punktowały. W zasadzie tylko tkaniny, odzież i surowce dały jakąś większą ilość punktów. Dość dobrze też rozwinąłem swoją narzędziownię, która dała 14 punktów, ale to tyle. W sumie 64,5 punktu to bardzo mało, szczególnie że autor napisał takie jedno zdanie, zarówno motywujące jak i pełniące zupełnie odwrotną funkcję. Twierdzi on, że osiągnięcie 110 punktów to już sukces. Czyli raptem w połowie osiągnąłem sukces.

Pola Arle

Pierwsza gra zajęła mi 70 minut wraz z setupem. Oczywiście część z tego to było sprawdzanie wątpliwości po przeczytaniu instrukcji, ale nie było tego wiele.

Uznałem w takim razie, że pierwsza rozgrywka była tylko rozgrzewką i odpaliłem drugą partyjkę. Nie chciałem powielić sposobu grania z pierwszej gry, co nie było wcale takie łatwe. Początek wyglądał bardzo podobnie, ponieważ skorzystałem z Mistrza Cechu inwestując w strugnicę i ulepszanie narzędziowni. Kolejne kroki jednak skierowałem gdzie indziej. Zainwestowałem w zagrody, zwierzęta i uprawę pól.

Pola Arle

Udało mi się zajść dużo dalej na torze podróży i dzięki pługom miałem więcej sprzętu gospodarczego, ale i tor dóbr przez to zyskał. Bardzo istotne to też zakup Kościoła, który przyniósł 15 pkt oraz dodatkowy wóz. Również utrzymanie w zagrodach po 3 zwierzęta z każdego rodzaju dało aż 9 punktów. Filip jak widać wypatrzył jakiś słaby ruch ojca, bo palm face’a strzelił.

Pola Arle

Jak widać druga strategia przyniosła o 24 punkty więcej, czyli prawie 40% a to sporo. Oczywiście jak to zwykle w grach Uwego, zabrakło tylko kilka ruchów, żeby było dużo więcej ;)

Po paru dniach odpaliłem kolejne posiedzenie, żeby zmierzyć się z grą. Uznałem, że skoro druga gra była lepsza od pierwszej to teraz zakombinuję jeszcze bardziej i gdzieś odetnę więcej punktów. Próbowałem pójść trochę bardziej w skóry, ubrania letnie i zimowe, ale zaniedbałem rozwój moich włości co widać na zdjęciu.

Pola Arle

Niestety to, że nadgoniłem w jednej dziedzinie spowodowało, że straciłem nawet więcej na innej. W rezultacie nie udało mi się w trzeciej partyjce poprawić wyniku.

Pola Arle

Dlatego też ruszyłem znów w Pola Arle, aby osiągnąć sukces.

Pola Arle

Tym razem wydawało mi się, że jak przycisnę przerabianie dóbr jeszcze mocniej to może się uda. Niestety pomimo całej masy ubrań, skór etc. dających 35 punktów nie udało mi się zadbać o 5 innych obszarów dających punkty. W rezultacie wyszło słabo. Już nie tak jak za pierwszym razem, ale nadal nie tak dobrze jak za drugim.

Pola Arle

Pola Arle dla dwóch graczy

Kolejnego dnia udało mi się pójść dalej i nakłonić Gosię do posłuchania zasad nowej gry :) To nie lada osiągnięcie, więc byłem bardzo ukontentowany. Setup dla dwóch osób jest niewiele dłuższy, a gra zajmuje też niewiele więcej miejsca, ponieważ dochodzą tylko dwie planszetki dla drugiego gracza. Oczywiście wyjaśnienie zasad gry można ograniczyć do powiedzenia: Masz 4 robotników i każdego z nich, w każdej rundzie możesz wysłać do pracy. Niestety to nie wystarczy bo to cała reszta stanowi problem. Trzeba dodać za co dostaje się punkty, co się dzieje na polach włości, w warsztatach, w stodole etc. To właśnie mnogość opcji w pierwszym momencie przeraża i dlatego zawsze mam problem, żeby ją przekonać do nowej gry. Powiedziałem jednak, że będę podpowiadał. Okazało się, że nie musiałem za dużo, ale tłumaczyłem w trakcie co dają budynki i ewentualnie narzędziownię. Co z tego wyszło?

Pola ArleMuszę przyznać, że całkiem zacięta walka i przepychanka o wybór niektórych ciekawszych pól akcji. W grze na dwóch graczy wyrobnik, umożliwiający powtórzenie zajętego ruchu, był dość często wykorzystywany. Oboje dość dużo zainwestowaliśmy w tkaniny i odzież, choć ja miałem z tego więcej punktów. Równie mocno wyglądała u mnie stodoła, jednak całą resztę przegrałem. W rezultacie uzyskałem marne 78 punktów, a Gośka aż 90 co nie udało mi się w grze solo. To oznacza oczywiście rewanż niebawem. Sama gra trwała 60 minut, nie licząc tłumaczenia zasad, które były przerywane marudzeniem Filipa.
Pola Arle

Pola Arle – co to za gra?

Wygląda na to, że jest to gra, w której preferowany jest równomierny rozwój, bez forsowania jednej z dziedzin, ponieważ nie wychodzi to na dobre. Prosty przykład z jedną ze składowych punktowania czyli zwierzętami na planszy włości – najwięcej punktów dostaniemy, gdy mamy wszystkiego po równo. Mój wynik solo dał najwięcej punktów, gdy w każdej z dziedzin miałem jakieś osiągnięcia – włączając w to postawienie budynku. W przypadku gry jednoosobowej jest ryzyko, że można się rozleniwić, obierając za którymś razem dobrą drogę i nie kombinować dalej, ale wtedy jaki sens ma dalsza gra. Zakładam, że każdy będzie chciał się jednak rozwijać. Pomimo tego, że wariant jednoosobowy jest bardzo mocny i że to rodzaj interaktywnej łamigłówki tworzonej na żywo do rozwiązania, to wariant dwuosobowy daje pełnię możliwości. Nic nie motywuje tak, jak podebranie nam upragnionego pola akcji przez drugiego, konkurującego z nami wieśniaka. Przyznaję, że ze dwa razy miałem paraliż decyzyjny związany z takim zagraniem, ale w końcu nikt nie mówił, że ma być łatwo. Na razie jeszcze nie odniosę Pól Arle do innych tytułów, które stworzył Uwe, ponieważ za mało mam partyjek za sobą. Trochę też porównanie nie będzie fair, gdyż to jest tytuł stricte 2 osobowy. Pierwsze przeczucia mówią mi jednak, że jest lepiej niż w Agricoli czy At the gates of Loyang, ale gorzej niż Le Havre, Ora et Labora czy choćby Caverna. Będę musiał się kiedyś pokusić o większe porównanie. W kolejce na półce już Szklany Szlak czeka, ale jeszcze nie jego czas.

Czy Pola Arle to ciężki tytuł? Tak jak pisałem na początku – na pewno jeśli chodzi o zawartość. Pośród składowych pudełka jest też 20 stronicowa instrukcja z dość drobnym druczkiem i masą zasad. Same zasady jednak nie są trudne, da się je dość łatwo przyswoić, ale problemem jest podejmowanie decyzji tak, żeby wykorzystać optymalnie ograniczoną ilość ruchów naszymi pracownikami. Uwe jak zwykle umożliwia graczom „tęgą rozkminę” i jest to worker placement przez wielkie Ł. Motyw z dwoma sezonami – letnim i zimowym są również doskonale przemyślane i są kolejnym elementem komplikującym optymalizację, ale też wymagającym od graczy planowania swoich posunięć na oba okresy.

Czy Pola Arle dają odczuć klimat gry? Zdecydowanie tak. Mamy tu budynki, pola, lasy, parki, tereny zalewowe, osuszanie torfowisk, wycinanie torfu, gospodarstwo, warsztaty, miasteczka w których handlujemy, przetwarzanie surowców, stodołę, pługi, powozy, hodowanie zwierząt, karmienie pracowników czy wreszcie pory roku, które określają nam jakie rodzaje akcji możemy wykonać. Przyznaję, że pomimo tego, iż trochę mi się sprzykrzył już ten swojski klimat (a może nigdy nie przepadałem za nim?), to jednak głębia tego co się dzieje na planszy jest ogromna.

Czy poleciłbym Pola Arle? Jako fan Uwe Rosenberga oczywiście powiem, że tak – zdecydowanie. Jednak jest to dość skomplikowana gra i trzeba mieć nastrój na granie w nią. Nie jest to lekki, łatwy i przyjemny tytuł (no dobra przyjemny jest). Do tej gry trzeba się przyłożyć, trzeba się skupić, poświęcić czas i raczej nie liczyć na odprężenie. Oczywiście nie zrozumcie mnie źle – ta gra zapewni nam, że zapomnimy o zmartwieniach dnia codziennego, ale nie będzie to tak łatwe jak obejrzenie odmóżdżającego filmu. Pytanie: czy każdy chce iść na łatwiznę?

Share

Comments 3

  1. Rosenberg w wydaniu kobylastym to dla mnie koszmar, głównie z powodu liczby komponentów i długości setupu. Ora et Labora pokonała mnie jeszcze przed pierwszą rozgrywką – nie dałem rady rozłożyć prawidłowo. Ale kto wie, czy nie zainwestuję w jakiś duży tytuł Uwego. Na wzmiankę, że Patchwork to gra Uwego, moja małżonka zaczęła rozpływać się nad zaletami Agricoli. I ganić mnie, że pozbyłem się tej znakomite gry, do której gotowa jest usiąść choćby dzisiaj.
    Caverna, powiadasz…

  2. Post
    Author

    Czas setupu jest w sumie najsłabszą częścią gier UWE w moim mniemaniu, ale też się tym nie zrażam. To jest trochę jak inwestycja, ponieważ wiem, że po przejściu tego czeka mnie kawał porządnej, wymagającej roz(g)rywki. Patchwork jest trochę jak Fasolki w grach UWE. Zupełnie inna liga, ale gra się świetnie. Przyznam, że Agricola jak dla mnie jest super grą, ale na pewno zrobił lepsze i osobiście uważam, że Caverna do nich należy. Mam też olbrzymi sentyment do Le Havre i muszę jeszcze rzucić okiem na LH: The Inland Port. Pola Arle też kobyła, bardziej zaawansowana od Agricoli, ale jest to bardzo mocny tytuł.

  3. Ja też lubię gry UWE, może nie najbardziej na świecie, ale są świetne. W Pola Arle jeszcze nie grałem, ale Caverna jest super. Zdecydowanie lepsza od Agricoli. Bardziej mózgożerna i wymagająca, ale przecież o to chodzi :)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *