Zakupiłem w końcu 7 Cudów Świata: Pojedynek. Długo się zbierałem, chociaż to był must have. Dzisiaj tylko to co dostałem w pudełku, a w następnym poście będzie konkret.
Pierwsze zaskoczenie odnośnie gry pojawiło się jak otworzyłem paczkę, w której zobaczyłem małe pudełeczko. W porównaniu do wersji podstawowej to mikrus.
Ale to nie problem – w końcu to samo pudełko.
W pudełku elementy do wyciśnięcia.
Nie za wiele, ale w końcu gra na 2 osoby, a nie na 7.
Ciekawy tor przewagi militarnej.
Mini karty budowli i trochę większe cudy. Niestety jednej karty brakowało (Huta Szkła), ale już napisałem do Rebela w weekend, a dzisiaj dostałem odpowiedź, że wysłali poleconym – ekspresowo. Da się grać bez, ale produkt niekompletny.
Oczywiście instrukcja musi być.
W porównaniu do 7 Cudów Świata mniej kasy, inne znaczniki do konfliktów militarnych (i inna koncepcja) oraz nowe żetony postępu (wcześniej nie było, więc nowe nowe).
Karty bardzo podobne graficznie, zdecydowanie mniejsze (w rozmiarze mini European).
Pomimo tych samych budynków ciekawe jest to, że grafika w podobnym stylu, ale zupełnie nowa.
Cudy trochę wątlejsze i tylko jednoetapowe, ale za to można wybrać aż 4 różnego typu.
Grafiki jak w przypadku budowli, mimo że te same nazwy, to pojawiają się nowe ładne obrazki.
Inaczej punktujemy, więc i nowy blankiet do zapisywania zdobyczy.
Na razie część graficzna bo pomimo szoku wielkościowego to zawartość jest bardzo przyjemna. Jakie walory jeśli chodzi o granie? O tym niebawem napiszę, ponieważ pierwszych 5 partyjek już za mną, a do opisu pewnie jeszcze zagram kilka razy ;)
Comments 1
Lubię patrzeć na zdjęcia gier, choć oczywiście bardziej na gry w realu, a najbardziej w nie grać :)