Która to była edycja MatHandlu? Coś około 23? Powiedzmy, że nie ma to większego znaczenia. Na jednym z nich udało mi się przez przypadek (czy też nieuwagę), ustrzelić grę Summoner Wars.
Dostała mi się wersja z taliami Gildii i Jaskiniowymi Goblinami. No właśnie – taliami – ponieważ jest to swego rodzaju karcianka, w której ustawienia pozycji kart strzeże plansza (trochę na wyrost to stwierdzenie). Plansza jest naszym polem bitwy (znowu użyłem słowa „plansza”?), po którym poruszamy się naszymi wojownikami symbolizowanymi przez karty.
Oczywiście jak przystało na wojowników, każdy z nich ma swoje statystyki oraz cechy specjalne ułatwiające mu walkę.
Spytacie pewnie „Co to za bohater ten mur?”. Głupie pytanie, nie odpowiadam na nie. Natomiast mogę odpowiedzieć, jeśli ktoś spyta „Czy tę dużą chustkę poskładaną w kostkę nazywasz planszą?”. Oczywiście mogłem powiedzieć np. mata, ale kojarzy mi się to z gimnastyką korekcyjną i jakimiś traumatycznymi wspomnieniami, więc wolę powiedzieć plansza. Czuję jednak ból w sercu, bo ani konsystencją, ani aparycją nie przypomina to prawdziwej planszy, ale poszedłem na kompromis.
Mechanika gry jest banalnie prosta i jak ktoś umie czytać co jest napisane na karcie to da radę grać. No dobra trochę myśleć też trzeba, żeby na bezsensowne ruchy nie tracić energii. Nad przebiegiem poprawności rozkładu sił czuwa komisja składająca się z 6 kości k6. Tu mógłbym zakończyć opis i pójść spać, ponieważ jak niektórzy wiedzą nienawidzę kości. Jednak z wiekiem i ilością partii rozegranych z dzieciakami, coraz przychylniej patrzę na losowość w grach, wprowadzaną przez kości. Oczywiście nie jest tak, że już je kocham i wybaczyłem wszystko, raczej pozwalam im egzystować w moim otoczeniu i nie wchodzę z nimi w konflikt.
Każda z ras ma swoje początkowe ustawienie opisane na dodatkowej karcie. Jak przystało na grę fantasy w klimacie trolli, goblinów, krasnoludów, czarodziei i szamanów etc. możemy używać też magii. To ilu wojowników przywołamy (tak, w końcu to Summoner Wars) i ile czarów użyjemy zależy od tego ile odłożyliśmy kart. Im więcej jednostek wroga zabijemy tym więcej możliwości, ale też sami możemy zapas tych kart powiększać rezygnując z mniej przydatnych. To tak w skrócie, ponieważ samych zasad nie chcę tu opisywać, a są inne lepsze opisy na necie.
Chciałbym natomiast powiedzieć, jak gra sprawdziła się w rozgrywce z moją 9 letnią córką. Pierwsza partia i proces tłumaczenia przebiegały trochę nerwowo. Ojciec chcący szybko nauczyć córkę zasad nowej gry oraz jego dość porywcza natura skutkowały lekkimi wyrzutami sumienia po momentach podnoszenia głosu. Po 15 minutach, coraz bardziej pyskująca młodzież powiedziała „Dobra tata grajmy już!„. Czyż to nie jest objaw braku szacunku do starego? Oczywiście będzie coraz gorzej, przecież dorasta. Grałem Krasnoludami i dobrze mi szło z początku, wyglądali wstępnie na mocniejszych od Goblinów. W pewnym momencie miałem jednak problem z przywołaniem nowych z powodu braku odpowiedniej ilości wolnych kart. Oczywiście doszła do tego zemsta kości, przez co kilka jasnych dla mnie potyczek przegrałem i w rezultacie po 40 minutach odniosłem pierwszą przegraną. Ważne jest to co nastąpiło po tym. Sofia stwierdziła, że możemy jeszcze raz zagrać. Wiadomo, nie trzeba było mnie długo namawiać. Zamieniliśmy się rasami i jazda. Tym razem ja wygrałem w podobnym czasie. Na trzecią partię nie było już chęci, ale powiedziała, że fajna gra. Po kilku dniach wróciliśmy do tego tytułu dorzucając jeszcze Płaszcze, które były razem z pudłem podstawowym.
Niestety nie było już tak ciekawie i emocjonująco (poprzednio nie było jakoś super, ale teraz było zwyczajnie gorzej). Płaszcze pod moją wodzą przegrały z Krasnoludami w niespełna 30 minut i stwierdziliśmy, że było to słabe. Rozegraliśmy więc jeszcze jedną partyjkę, tym razem podstawowym zestawem i pomimo tego, że było trochę ciekawiej to poczuliśmy pewnego rodzaju znużenie. Więcej nie wróciliśmy do tej gry choć inne bardziej oklepane tytuły wracały na tapetę. Uznałem, że ktoś inny może znajdzie więcej energii w tej grze, więc wędruje na wymianę.
W kilku słowach podsumowania. Summoner Wars to ciekawie zapowiadająca się gra, ale czegoś w niej zabrakło:
- tajemniczości, która znika po jednej zamianie frakcjami
- większego zrównoważenia siły poszczególnych ras
- figurek, które zawsze moją percepcję klimatu podnoszą
- jakiegoś luzu i przyjemności z gry, którą miałem choćby w durnym Patchworku, który ma zero klimatu
- magnesu, który w wielu innych grach przyciągał Sofię do grania
P.S. Żeby nie było. Z przekory zagrałem ze znajomym podczas wieczornego posiedzenia, żeby dać grze szansę z dorosłym. Gobliny znów wygrały. Nie wydarzyło się też niestety nic, co by spowodowało, że gra zostanie ściągnięta z mojej listy do wymiany na MH.
P.P.S. Lubię te klimaty, ale nie za wszelką cenę.
Comments 2
Nie chcę tutaj wchodzić w jakąś szeroką dyskusję, a tym bardziej w bronienie Summoner Wars, które bardzo cenię, bo każdemu może się ta gra nie podobać i jest to zrozumiałe.
Natomiast!
Zestawy startowe z dwiema taliami są dobrze zbalansowane. Gobliny są być może nieco łatwiejsze do grania, bo tam po prostu zalewa się przeciwnika tanimi jednostkami. Ale Krasnoludy potrafią być bardzo skuteczne i trudne do rozbicia przy umiejętnym wykorzystywaniu Defenderów (nie mam polskiej wersji, nie jestem pewien jak te jednostki blokujące przeciwnika zostały przetłumaczone).
Cenię tę grę za to, że każda talia ma inny charakter i wymaga nieco innego podejścia, choć czasem dana armia może nie pasować graczowi.
Płaszcze rzeczywiście są nieco słabsze, ale ja lubię nimi grać (choć też miewam problemy ze skutecznym ich wykorzystaniem), bo oferują coś zupełnie innego niż kafarów z mieczami – oni wykorzystują podstęp, zdradę, kradzież, zaskoczenie, ucieczkę w mrok, sztylet w plecy. Jeśli plan się powiedzie, zwyciężą, ale w bezpośredniej konfrontacji stoją na straconej pozycji.
I jeszcze na koniec – oczywiście w grze są mocniejsze i słabsze armie, ale dla mnie i tak imponujące jest, że rozstrzał ich siły jest dosyć wąski, szczególnie przy takiej dostępnej ich liczbie (obecnie 40, więcej raczej nie będzie, ja miałem okazję ograć bodaj 25).
Author
Może faktycznie są dobrze zbalansowane, ale nie dla graczy początkujących w ten tytuł. Pewnie jakbym dał mu więcej szans to odkryłbym większą równowagę. Zawsze w takich opiniach jak moja jest dużo osobistego nastawienia do danego tytułu. Widzę kaszkiet, że tę grę masz nieźle obcykaną, skoro aż tyle armii już przetestowałeś. Szkoda, że nie podeszła mi na tyle, żeby inne talie sprawdzić.