Lubię jeszcze więcej

kdsz Ogólne 3 Komentarzy

No Gravatar

Kilka tygodni temu zaktualizowałem listę „Nie lubię”, stanowiącą zbiór tych cech gier planszowych, które skutecznie zniechęcają mnie do nabycia danej pozycji. Teraz przyszedł czas na uzupełnienie kategorii „Lubię”. Łącznie dopisałem aż sześć punktów, czyli mało wybredny ze mnie gość.

Pierwotna lista oczywiście pozostaje w mocy. Wszystkie cechy lubiane przeze mnie trzy lata temu, lubiane są wciąż. A poniżej pozwoliłem sobie wymienić „nowości”.

1. Skromna liczba typów zasobów zawsze na plus. Mielenie kostek w siedmiu kolorach jest już chyba nie dla mnie. Szczególnie, że w większości gier cała różnica między nimi kryje się wyłącznie w kolorze. Co innego takie tytuły jak „Brass” czy „Cywilizacja: Poprzez wieki”. W obu grach występują tylko dwa podstawowe typy kosteczek, a jaką uzyskano dzięki temu różnorodność. Czapki z głów!

2. Pick-up and Deliver dołączył do grona moich ulubionych mechanik. Magnum Sal, Steam, a nawet dziecięce Mare Balticum – to wszystko gry, które oceniam bardzo wysoko. Lubię przestrzenne planowanie, budowę połączeń, sprawdzanie zasięgu i kosztu transportu. Sprawia mi to wielką radochę. Każda gra oparta o ten mechanizm wzbudza moje (wstępne) zainteresowanie.

3. Wraz ze starzeniem się coraz bardziej akceptuję elementy losowe. Przykład? Kostki w Zamkach Burgundii czy karty w Brassie. Mogą nie podejść? Mogą. No i co z tego? Po prostu trzeba się mocniej skupić, rozwijać bardziej elastycznie, mieć drogę ewakuacyjną, gdyby coś poszło nie tak. Losowość generująca taktyczne decyzje jest bardzo fajna, o ile nie wypacza wyniku partii.

4. Nagradzanie przez grę jest urocze. Przesunę kosteczkę w prawo – dostaję punkcik. Dokładam żeton – dwa punkciki. Wykładam kartę – natychmiast otrzymuję pieniądze. Może to trochę prymitywne, ale lubię podczas gry czuć, że dobrze mi idzie. Gorzej odbieram tytuły, które wiecznie kopią mnie po tyłku za popełniane błędy. W ramach kary wolę po prostu otrzymywać mniejszą nagrodę ;-). Świetnym przykładem jest „London” – żadna tam sałatka punktowa, ale podczas RUN-u nagradza naręczem PeZetów i workiem gotówki. Bardzo miłe uczucie.

5. Idealnie jest, gdy podczas tury innego gracza mam coś do roboty. Projektanci uzyskują ten efekt na kilka sposobów. Raz wprowadzają symultaniczne ruchy. Innym razem wymuszają skupienie uwagi na aktywnym graczu, gdy jego ruchy mają istotne znaczenie dla pozostałych uczestników partii. Trzeci sposób, łatwy do wprowadzenia w grach bez interakcji, to umożliwienie uczestnikom partii zaplanowania swojego ruchu podczas tury innych graczy. Każdy ze sposobów jest OK i zwykle oceniam dobrze gry zawierające podobne elementy.

6. Nagłe zwroty akcji są super. Zawsze zainteresuje mnie gra, w której występują jawnie przegięte, niezbalansowane elementy. Czy może być coś milszego od przesunięcia się w jednym ruchu z końca stawki wprost na czoło klasyfikacji punktowej? Oczywiście warunek jest jeden – taka gra musi być dobrze zaprojektowana. Zadanie nokautującego ciosu powinno być wyzwaniem nie w kij dmuchał, do którego gracz przygotowuje się przez dużą część partii. I te nerwy – ja wiem, że on ma taką kartę, ale czy zdoła ją aktywować przed końcem gry? To są emocje!

Oczywiście powyższa lista mogłaby być dużo dłuższa, ale wymieniłem wyłącznie te cechy, które najbardziej przykuwają moją uwagę, gdy pierwszy raz słyszę o grze.

Share

Comments 3

  1. Podobają mi się wszystkie punkty. Wszystkie też lubię, choć na pewno nie są wyznacznikiem wyboru gry. Natomiast nie potrafię sobie przypomnieć gry, która działa na mechanice z punktu 2. Ostatnio zastanawiałem się nad mare balticum, jakoś ostatnio za małe pieniądze była dostępna, chyba przestraszyło mnie to, że od 6 lat.

  2. Post
    Author

    @mars
    Mare Balticum to nie będzie dla Was dobry wybór. Moim zdaniem dzieciaki w wieku 5-6 lat to bardziej właściwa grupa docelowa. Za to mogę polecić Magnum Sal. Gramy regularnie w rodzinnym gronie i na trzy osoby działa świetnie. Początkowo dawaliśmy córce więcej kasy na start, ale od jakiegoś czasu już tego nie stosujemy, bo i tak leje nas jak chce :-\

    Steam to już w ogóle wyższa półka. Trochę wstyd się przyznać, ale również gramy w to z córką. Wbrew obiegowej opinii w wariancie podstawowym ma bardzo przystępne reguły. Kilka akcji na krzyż plus tile placement. Muszę tylko czasem pomóc małej w doborze kafelków, ale jest to pomoc czysto mechaniczna. Decyzja gdzie budować tory należy do małej. Skoro Twoja Sofcia gra na luzie w 7 cudów świata, to ze Steamem też na bank by sobie poradziła. Pozostawiam więc do rozważenia ;-)

  3. Bardzo mi się to podoba, że dostaję takie fajne propozycje growe. Czasem nawet jak tytuły nietrafione, to i tak warto próbować :) Na razie w większości polecone = działające dobrze w moich warunkach. Także przyglądam się najpierw Magnum Sal :) Steam później.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *