Za czym ta KOLEJKA?

mars Gry rodzinne, Recenzje 3 Komentarzy

No Gravatar

Nie przypominam sobie dokładnie, ale mam jeszcze przebłyski pamięci, jak to razem z mamą chodziłem do sklepów po różne „dobrocie” w latach 80. Pamiętam gdzie byłem „stać” po soki bobofrut i jakąś konserwę mięsną. Nie kojarzę jednak stania za czymś cięższym typu meble, ubrania etc. Rodzice opowiadali jak to pod PeDeTem czekało się i jak tylko kratę podnosili to sprintem biegło się do kolejki po lodówki – z reguły ich (czyli lodówek) jednak nie było. Oczywiście pamiętam też kartki, choć wtedy zbyt młody byłem, żeby zastanawiać się nad tym co one oznaczają i skąd się wzięły. Wydawały mi się czymś naturalnym.

Nie chcę tutaj oczywiście rozpamiętywać tamtych czasów – po prostu nie były mi to czasy zupełnie obce.

Kilka lat temu, gdy pojawiła się gra wydana przez IPN o nazwie Kolejka, nie ruszyło mnie to, choć oczywiście jako planszoholik chciałem ją mieć.

Gry planszowe - kolejka

Dostałem paczkę

Nie do tego stopnia jednak, żebym chciał ją kupić. Poza tym na początku były jakieś spore problemy z dostaniem jej w sklepach, ponieważ o ile dobrze pamiętam, to nakład szybko się wyczerpał. Prędzej czy później musiało jednak do tego dojść, że gra trafiła w moje ręce, a to za sprawą mathandlu (nie pamiętam już której edycji).

Pudełko można uznać za klimatyczne, choć projektant za dużo pracy przy nim raczej nie miał. Dostałem wersję wielojęzyczną.

Gry planszowe - kolejka

Multi kulti

Wewnątrz było więcej instrukcji niż zawartości, ale skoro gra stała się popularna na całym świecie to tak musiało być.

Gry planszowe - kolejka

Instrukcje a w nich krótka lekcja historii

Plansza jest ładna, dająca niejako sentymentalny zarys tamtych czasów.

Gry planszowe - kolejka

Główna plansza

Gry planszowe - kolejka

Auta z dostawami

Grafika, prostota, kolorystyka, a także drobiazgi takie jak plamy na planszy stanowią swego rodzaju wizytówkę PRLu.

Gry planszowe - kolejka

Toż to plama po kawie!

Elementy wykonane prosto i wystarczająco dobrze, można powiedzieć, że w socjalistycznym duchu umiarkowanej jakości i designu tamtej epoki.

Gry planszowe - kolejka

Elementy gry

Karty jakości trochę lepszej niż PRL-owskiej :)

Gry planszowe - kolejka

Karty list zakupów

Gry planszowe - kolejka

Karty kolejki

Gry planszowe - kolejka

Karty towarów i dostaw

Zasad raczej nie chcę tu przytaczać, bo od tego są instrukcje i ciekawe videocasty na necie, ale chętnie podzielę się swoimi odczuciami odnośnie tej gry, w postaci kilku pytań i odpowiedzi, dla mnie bardzo istotnych.

Pytanie: Czy ta gra jest dobra dla „graczy-wyjadaczy”?

Odpowiedź: Według mnie zdecydowanie nie. Mając do czynienia ze sporą już ilością tytułów w przeszłości, niestety muszę stwierdzić, że Kolejka nie wnosi nic, co mogłoby mnie uradować.

Pytanie: Czy można spokojnie pograć w dwie osoby?

Doprecyzowuję pytanie: Czy gra w dwie osoby ma sens i czy daje jakąkolwiek satysfakcję?

Odpowiedź: To proste. Nie. Skalowalność w dół jest bardzo słaba. Ustawianie się w kolejce traci swój wątpliwy urok już zupełnie. Trzy osoby już mają lepiej, ale tak na prawdę dopiero od 4 osób grę można uznać za pełnowartościową.

Pytanie: Czy jest to gra rodzinna i można grać z dziećmi?

Odpowiedź: Oczywiście. Myślę, że spokojnie większość dzieciaków od 8 lat (czasem nawet 7) zrozumie zasady na tyle by skutecznie grać.

Pytanie: Czy podczas gry czuć klimat tematu przewodniego?

Odpowiedź: Na pewno nie jest to coś głębokiego, ale ilustracje i teksty na kartach powiewają jednak klimatem PRLu. To jest tak na prawdę jedyna w miarę mocną strona tej gry.

Na koniec już w tradycyjnej postaci podsumowanie.

Grę uruchomiliśmy 3 razy, za każdym razem w innym gronie: 2, 3 oraz 4 osobowym.

Gry planszowe - kolejka

Rozgrywka 2 osobowa

W każdym z tych przypadków uznawałem, że jest słaba i tak mi już zostało. Gra jednak powstała w jakimś celu i wydaje mi się, że go realizuje. Wystarczy bowiem, że Kolejka trafi do grona początkujących graczy i może spotkać się z ich sympatią. Dla młodszych graczy może być to przystępny sposób poznania realiów w końcowym okresie ubiegłego wieku w Polsce. Inni mogą przypomnieć sobie dość smutne czasy w jakich im przyszło kiedyś żyć, ale w dość żartobliwy sposób.

Czy tylko ja tak słabo odebrałem tę grę?

Share

Comments 3

  1. Kolejkę swego czasu dostałem i miałem okazję zagrać ze dwa razy.
    Mnie w ogóle w grach nie ciągnie klimat PRLu. Żadne Alternatywy 4, Pan tu nie stał, Demoludy i inne tego typu pomysły, które jednak – wnoszę po tym jak wiele się ich pojawia – muszą znajdować swoich nabywców. I bardzo dobrze, że także w ten sposób planszówki trafiają pod strzechy.
    Swoje z tamtych lat pamiętam. Kartki na mięso i benzynę, ale przede wszystkim stanie z mamą co piątek w ogromnej kolejce pod piekarnią. Lekkie echo takich kolejek możemy dziś zaobserwować na dzień przed dniami ustawowo wolnymi od pracy, kiedy ludzie stwierdzają, że chyba następnego dnia muszą pobić swój rekord w jedzeniu kanapek i odbywa się szturm po pieczywo.
    A co do gry – to dla mnie bez szału. Ja jednak lubię te nawet przyszywane tematy do mechaniki, w których robię coś fajnego. Wyświechtany handel na Morzu Śródziemnym jest fajniejszy dla mnie, niż zakupy w PRLu, których mechanika nie potrafi mi zrekompensować.
    Natomiast – oprócz dzieci – jest to gra, którą można pokazać osobom z pokolenia wyżej, np. rodzicom, i przez temat właśnie ta gra może ich zainteresować. A mechanika, choć bardziej zaawansowanego gracza raczej nie wciągnie, jednak jest na tyle nowoczesna (nie innowacyjna, ale nie specjalnie przestarzała), że bardziej zaawansowany gracz, trochę się nudząc, ale bez wielkiego zgrzytania zębami może zagrać.
    NIEMNIEJ, szukałbym innej gry do zaproponowania na rodzinne granie z żółtodziobami i choćby pierwszy z brzegu nieśmiertelny Ticket to Ride by się lepiej nadał.
    Ode mnie 4 na BGG – Not so good, it doesnt get me, but could be talked into it on a occasion.

  2. Zgadzam się z kaszkietem i marsem. Gra jest po prostu słaba i tylko grafika lekko trzymająca klimat ratuje ją przed totalną klapą.
    BTW – nawet fajne fotki, ładna głębia ostrości, chyba nie robione małpką co?

  3. Post
    Author

    Jako totalny amator fotografii, któremu jednak małpka przestała wystarczać, postanowiłem pozbawić się bezlusterkowcem. Prawie rok temu wybrałem SONY alpha 6000. Dokupiłem do tego tylko dość jasny obiektyw portretowy – głównie facjaty dzieciaków na fotkach. Jestem bardziej niż zadowolony.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *