Gry planszowe – karcianki na krótkie ferie

mars Gry rodzinne, Rozgrywki 3 Komentarzy

No Gravatar

Człowiek nie tylko pracą żyje, więc zdarzają się i momenty odpoczynku. Kierując się tą myślą doczekałem się 5 dniowych ferii (choć nie wszyscy w pracy uznali, że mam odpoczywać). Jak przystało na prawdziwą rodzinę planszoholika, wszyscy starają się wspierać głównego nałogowca i chcąc nie chcąc zgodzili się zabrać kilka gierek. Przedstawiam to w sposób bardziej dramatyczny niż w rzeczywistości, tak na prawdę od dawna już na każdej liście rzeczy do zabrania przed wyjazdem, zawsze znajdują się gry. Na ten krótki wypad nie szaleliśmy. Wybrałem 3 tytuły i tak się złożyło, że wszystkie były karciankami.

Gry plaszowe na feriach

Pierwszą myślą było

7 Cudów Świata, jako że ostatnimi czasy jest to jeden z naszych ulubionych tytułów. Pudełko przeszło już swoje – zawsze było na wierzchu, a Filipcio czasem miał różne pomysły co z nim zrobić. Środek jednak w koszulkach i wygląda jak nowy. Dorzuciliśmy do tego Cytadelę, czyli nasz ostatni powrót do korzeni. Gra leżała kilka lat i czekała, aż Sofia podrośnie. Kilka dni temu postanowiłem przywrócić Cytadelkę do łask i okazało się, że 8 latek w lot może ją załapać. Ostatnim tytułem przygotowanym na wyjazd był już zupełny old school – Bohnanza czyli po naszemu Fasolki (oczywiście z erweiterung-set). Chyba trochę z przekory to zrobiłem, ale uznałem, że miejsca i tak nie zajmuje, więc nie będę później płakał jak nie będzie grane. W też już dawno nie graliśmy, ale czekało na lepsze czasy.

Te trudne wybory miały miejsce 4 dni temu. Dzisiaj mam już połowę 3 dnia wyjazdu za sobą. Pogoda jest piękna – jakieś 8 stopni i słońce przez większość dnia. W dzień oczywiście nie ma czasu na granie, ale wieczory są do tego idealne. Tylko co się okazało? Gramy non stop w Fasolki. 7 Cudów nie tknięte, Cytadela leży na cudach. Czy to dlatego, że Fasolki są na wierzchu? Czy może dlatego, że jest to na prawdę fajna gra, która pojawiła się jako jedna z pierwszych na mojej półce? Tego nie wiem, ale jestem pewien, że dzisiaj wieczorem na stole znów wyląduje Bohnanza z dodatkiem.

Tego nie jestem w stanie rozstrzygnąć, ale po raz kolejny utwierdzam się w przekonaniu, że Czesi mają najlepsze piwo na świecie. Zdrówko.

Share

Comments 3

  1. 1. Ferie już za nami, w tym roku też krótkie i graliśmy w Ryzyko (tak właśnie) oraz Wsiąść do pociągu – obie z ogromną radością.
    2. Fasolki swego czasu też dużo grałem, ale chyba nie gram teraz tylko dlatego, że ich nie mam w posiadaniu :) albo raczej :( Trochę zazdroszczę a w sumie to tania i solidna gra. Chyba muszę ją kupić, dzięki za przypomnienie ;)

  2. Post
    Author

    7 cudów nietknięte, cytadela tylko raz, a cała reszta to fasolki. Dla mnie to fenomen, jak zakurzone gry przeżywają swoje dni chwały na nowo. Wydaje mi się, że gry komputerowe nie są takie żywotne. Na planszy nie ma pogoni za coraz lepszą grafiką i osiągami. Plansza sprzed 15 lat sprawia nadal tyle samo frajdy i może wzbudzać spore emocje. 15 letnia gierka na kompie może ewentualnie przywołać sentymentalną łezkę wspomnień. Mogę się mylić, ale dla mnie jest to jedna z mocnych przewag gier planszowych.

  3. Mój czterodniowy wyjazd na ferie stał pod znakiem załatwiania spraw rodzinnych i na odpoczywanie nie było zbyt wiele czasu, ale planszówkowy bilans jest niezły. Zabraliśmy trzy spore gry i każda wylądowała na stole. Po razie zagraliśmy w „Za siedmioma górami” i „Awanturników: świątynię boga Chaca”, a „Steama” udało się nawet odpalić dwukrotnie.

    Jeszcze odnośnie „Fasolek”. Bardzo lubię tę grę, ale jednak w wariancie dwuosobowym, bez dogadywania się nad stołem. Gry negocjacyjne są nie dla mnie. Zbyt jestem miły i kulturalny by krzykiem i zimną argumentacją ugrać najlepszą opcję dla siebie. Ale w wersji 1v1 na „Fasolki” namówicie mnie zawsze. Absolutny klasyk.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *