Oto kolejna bezspojlerowa relacja ze zmagań z Pandemią Legacy.
Luty rozpoczął się od otwierania wielu schowków, przyklejania nalepek, pisaniu po kartach i przede wszystkim poznaniu zawartości tajemniczego czarnego pudełeczka nr 1.
Znowu pozmieniały się zasady, ale gra na razie nadal przypomina podstawową Pandemię.
Majkos trafnie to ujął – to tak jakbyśmy w każdej grze grali z nowym dodatkiem.
Niestety troszeczkę oszukaliśmy na początku. Chcieliśmy być mądrzejsi od Lacerty, bo Majkosowi WYDAWAŁO SIĘ, że na wideorelacji Dice Tower usłyszał co innego, niż było na naszej karcie z instrukcjami do przygotowania rozgrywki. Dopiero później się okazało, że jednak usunęliśmy z planszy przed lutową grą jedną lub dwie kostki za dużo.
Majkos postanowił zmienić postać. Zawsze można wybierać przed grą między dostępnymi postaciami, chociaż nie zawsze jest to łatwa decyzja, bo postacie, które już grały mogą mieć pewne rozwinięcia. Gra to jednak rekompensuje w pewien sposób, dodając swego rodzaju ulepszenia postaciom nowym, jeśli pojawiają się w kolejnych miesiącach. Miałem pewne wątpliwości co do tej decyzji(wszak Naukowiec bardzo się przydaje), ale jak się okazało wybrał bardzo dobrze. Nie zdradzając zbyt wiele, wybrał postać dopasowaną do nowych zasad w grze.
Po tych dość długich przygotowaniach, w których podejmuje się całkiem istotne decyzje, a nie tylko rozkłada żetony, w końcu zaczęliśmy grać. Nie czułem, żebyśmy mieli sytuację pod kontrolą. Chcieliśmy z początku wyeliminować niebieską chorobę, którą pozytywnie zmutowaliśmy w poprzedniej grze. Udało się to z czarną, ale na niebieską nie starczyło czasu. Mieliśmy za to potężną przeprawę z żółtym wirusem. W pewnym momencie na planszy pojawiły się wszystkie żółte znaczniki i wystarczyłby jeszcze jeden, żeby zniszczyć nasze marzenia o zwycięstwie. Na szczęście do akcji wkroczył Radek ze swoim Sanitariuszem efektywnie usuwającym znaczniki i skutecznie oddalił to zagrożenie. Wkrótce później udało nam się wynaleźć ostatnie lekarstwo i luty zakończył się sukcesem!
Licznik rozprzestrzeniania zatrzymał się ponownie na piątce, więc tak jak w styczniu, było gorąco – pod koniec gry łańcuchowe rozprzestrzenianie są tzw. chlebem powszednim, więc te dwa poziomy zapasu to prawie nic.
Jak się okazało już po dwóch grach zmierzymy się z marcowym wyzwaniem. Drobne nieświadome oszustwa prawdopodobnie potężnie się na nas zemszczą. Jesteśmy tak dobrzy, że zostało nam zupełnie cofnięte finansowanie – nie będziemy mieli ani jednej żółtej karty zdarzeń, które bywają nieocenione.
Liczę na to, że marzec nadejdzie już w najbliższy weekend.
Comments 1
Dobra, muszę instrukcję przeczytać chyba, bo mi tu miesiące jakieś się przewijają i to w najbliższy weekend – ja nic nie rozumiem :)