Zagraj to jeszcze raz, Sam!

osadnik Ogólne 3 Komentarzy

No Gravatar

Ahoj Planszoholicy!

Serce mi się raduję, że Planszoholik.pl dźwiga się z letargu niczym feniks z popiołów! Sam się niejako do tego letargu przyczyniłem, ale cóż, zbieg różnych okoliczności życiowo-towarzyskich sprawił, że gry przeszły na trochę dalszą orbitę. Tym niemniej uczucie do planszy nie wygasło, kolekcja nie ucierpiała, ale znacznie zminenił się charakter grania. Otóż wcześniej, dzięki kontaktom z takimi znakomitymi geekami jak Stanley i Berni byłem na bieżąco z nowościami, każde spotkanie to ktoś przyniósł coś nowego do wypróbowania, co powodowało, że w mnóstwo gier graliśmy raz albo góra dwa. A że od roku mniej więcej straciłem niestety bieżący kontakt z planszoholikami to zająłem się planszowym apostolstwem, Zarażam pasją na około, trzeba przyznać, że towarzystwo się zbytnio nie opiera, ale patrzą na mnie chyba trochę jak na jakiegoś dziwaka – ludzie mają w domu po 3-4 gry, plus 3 dla dzieci, i taki maniak z +50 gier na półce to kosmita nie z tego świata. Przyznaję, że czasem czuję się osamotniony. Przyjaciele dzielnie mnie jednak wspierają, przekonują, że kazdy ma jakiegoś bzika i nie muszę wcale iść na odwyk…

W każdym razie charakter naszych spotkań znacznie się zmienił pod kątem regrywalności. Teraz, jak się spotykamy, to najczęściej pada hasło – ostatnio pokazywałeś nam taką grę, może zagrajmy w to jeszcze raz? Zacząłem to doceniać. Na tapetę poszły gry ekonomiczne (skrzywienie zawodowe chyba ;). Liczba partii w For Sale, Railroad Tycoon i Tinners Trail bije rekordy! W Railroad Tycoon w styczniu i lutym zagralismy 11 razy, z grą się zetknęło 10 różnych osób i każdemu się spodobała, chwyciła genialnie. Ostatnim hitem stał się Tinner’s Trail – 7 partii w 2 miesiące. Ciągle nie mam dość i pałam nadal żądzą rewanżu po ostatnich porażkach (dzisiaj raz byłem ostatni, a raz trzeci :( )

Tak patrze na moje pudła, widzę gry, w które chciałbym zagrać i cieszę się, że znalazłem towarzystwo, dla którego każda gra to nowość i wielkie odkrycie, a dzięki temu ja mogę odkrywać moją kolekcję na nowo :) Mam z kim grać, i powolutku wszystko rozegramy …

Share

Comments 3

  1. Rozegramy rozegramy. Już Ty się nie bój. Tylko co na to nasze małżonki:)
    MG

  2. Osadnik – ja też przeżywam coś czego kiedyś nie zaznałem – gram wielokrotnie w te same tytuły. Co więcej – nie nudzą się. Nie ma już sytuacji, gdzie pojawia się nowa gra i pozostaje na półce bez grania. W tej chwili maglujemy jednak nowy tytuł – 10 partyjek w miesiąc poszło. Niebawem napiszę coś więcej bo tytuł zdecydowanie wart przywołania.

  3. Też tak mam w pewnym stopniu – z konkubiną rozegrałem już 13 partii w Splendor na przestrzeni ostatnich 3 tygodni :)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *