„Zdobycie gola ma być czymś wyjątkowym” – rozmowa z Patrykiem Kowalskim, autorem gry Hat-Trick

kdsz Ogólne, Poznajmy się 2 Komentarzy

No Gravatar

Już jutro finał piłkarskiego mundialu. Kto się będzie cieszył – Franciszek czy Benedykt XVI? Czy będzie to mecz pełen ofensywnych akcji i bramek, jak większość na tych mistrzostwach, czy taktyczne i trochę brutalne szachy jak w finale przed czterema laty? Zobaczymy. W oczekiwaniu na to wydarzenie zapraszam do lektury wywiadu z Patrykiem Kowalskim, autorem karcianki Hat-Trick, która pozwala graczom wcielić się w trenerów drużyn piłkarskich.

Hat-Trick

fot. Hat-Trick (BGG)

Hat-trick to Twoja debiutancka gra. Opowiedz krótko o zasadach gry oraz emocjach, które chciałeś zawrzeć w tych kilkudziesięciu kartach.

Zasady gry sprowadzają się do trzech głównych elementów – gry w środku pola, akcji podbramkowej oraz strzału.
Gra w środkowej strefie sprowadza się do zarządzania trzema rodzajami kart akcji (podanie krótkie, długie oraz drybling). Każda z nich pozwala przesunąć zawodnika oraz – przy udanym zagraniu – piłkę. Kluczowe na tym etapie jest układanie formacji pod posiadane karty tak, aby nawet ze słabą ręką nie stracić piłki. Celem jest wprowadzenie futbolówki pod bramkę przeciwnika.
Wówczas przechodzimy do sytuacji podbramkowej, gdzie karty zmieniają swoje zastosowanie, znacznie przyspieszając akcję. Tutaj celem jest takie rozegranie piłki, aby w momencie, gdy będziemy mogli oddać strzał, zajmować jak najkorzystniejszą pozycję. W sytuacji podbramkowej taktyka schodzi na plan dalszy, ważne natomiast staje się przechytrzenie rywala, poprzez antycypowanie jego ruchów.
No i wreszcie mamy strzał, esencję piłki nożnej, który jest praktycznie jedynym, naprawdę losowym, elementem gry. Jeśli rzucimy się bramkarzem w miejsce, gdzie „poszedł” strzał, duża szansa, że go wybronimy. W przeciwnym razie nasze szanse znacznie maleją. Oczywiście jeśli będzie to uderzenie słabe, z nieprzygotowanej pozycji, najprawdopodobniej obronimy je bez względu na to, czy wyczuliśmy intencje strzelającego czy też nie.
Nie było krótko, ale krócej się nie dało ;).
Jeśli zaś chodzi o emocje, najważniejsze było dla mnie oddanie tego, co czyni piłkę tak wyjątkowym sportem, a mianowicie: waga zdobycia punktu, czyli, w tym przypadku, bramki. Spędziłem naprawdę dużo czasu na rozmyślaniach, dlaczego to piłka jest numerem jeden na świecie. Przecież zdarzają się mecze jak chociażby półfinał tych Mistrzostw, Argentyna-Holandia, gdzie przez 90 minut nic się nie dzieje. A jednak siedzimy przed tym ekranem i czekamy, czekamy, czekamy. I kiedy nagle, w 90 minucie jakaś drużyna zdobywa gola, zapominamy, że ostatnie półtorej godziny to była katorga, ekscytując się, że oto ktoś strzelił bramkę. W żadnym innym sporcie jeden punkt nie jest tak cenny.
No i właśnie w Hat-Tricku chciałem skupić się na tym elemencie futbolu – zdobycie gola ma być czymś wyjątkowym zarówno dla tego, kto go strzelił, jak i dla tego, kto go stracił. Nie jest to łatwe, nowicjusz będzie musiał się sporo namęczyć, żeby chociażby oddać porządny strzał, niemniej kiedy już bramkę zdobędzie, gwarantuję, że poczucie satysfakcji będzie wielkie.

Na piłce nożnej, podobnie jak na polityce i medycynie, w Polsce zna się każdy. W końcu chodzi o to, by biec z piłką w kierunku bramki przeciwnika i strzelić gola ;). Jednak Ty proponujesz bardziej strategiczne podejście do tematu, polegające na zarządzaniu formacjami. Nie obawiasz się, że ograniczasz tym samym grono potencjalnych odbiorców?

Jako że w założeniu celowałem w fanów piłki nożnej, starałem się uprościć mój oryginalny projekt jak tylko się dało. Chciałem zrobić grę na wzór MCS, która w dużej mierze adresowana była do fanów speedwaya, czyli ludzi, którzy z grami niewiele mieli wspólnego. Jak się jednak okazało, mam wysoki dolny limit upraszczania – bo choć w porównaniu z moimi starymi projektami, Hat-Trick jest grą banalną, zewsząd dochodzą mnie głosy, że gra „siada na głowę”. Kiedy ostatnio dowiedziałem się, że kumpel, który swego czasu wprowadzał mnie w Twilight Empire określił Hat-Tricka jako grę trudną zwątpiłem. Albo ja czegoś nie widzę, albo naprawdę stworzyłem potwora ;)
Także masz rację – obawiam się, że zawęziłem grono odbiorców, wiem już bowiem, że na fanów piłki trudno będzie liczyć. Pozostają mi więc hardcorowi gracze. A choć rzekomo przeciętny geek nie znosi sportu, to jednak furmankami mogą się ścigać (patrz: Wiochmen Rejser). Muszę więc wierzyć, że kiedy zejdą wreszcie z kozła, zapragną także pokopać skórę.

Autorzy gier planszowych podkreślają, że w procesie tworzenia planszówek konieczne jest złapanie dystansu, odłożenie projektu do szuflady i zimna ocena zastosowanych rozwiązań. Na blogu GamesFanatic.pl napisałeś, że pierwsze wersje gry piłkarskiej stworzyłeś w wieku chłopięcym. Dwie dekady to sporo czasu, więc wierzę, że poszczególne aspekty rozgrywki masz perfekcyjnie opracowanie ;). Powiedz z czego w mechanice gry jesteś najbardziej zadowolony, a co uważasz za wadę Hat-Tricka?

Zacznę od wad, bo głupio tak się od razu chwalić. A więc, najbardziej przeszkadza mi w Hat-Tricku brak wiarygodnej dystrybucji zdobywanych goli. Zawsze starałem się symulować mecze do najmniejszego szczegółu, tj. ok. 60% bramek zdobywają napastnicy, 30 – pomocnicy, 10 zaś obrońcy. W Hat-Tricku, 95% goli pada po strzałach napastników i to mi bardzo przeszkadza, gdyż uniemożliwia prowadzenie wiarygodnych statystyk.
Druga rzecz to brak elastyczności budowania formacji – zawsze musimy wyjść archaicznym już dosyć 4-4-2. Nie da rady zbudować takiego, dajmy na to, 3-5-2. Wiem już, jak to zmienić, to jednak opcja na dodatek, jeśli ten kiedykolwiek ujrzy światło dzienne.
Jeśli zaś chodzi o zalety, to jest jedna główna, a mianowicie mechanika i to w niej zamyka się cała reszta. Naprawdę polecam wgryźć się w Hat-Tricka, rozegrać kilka meczów i dopiero potem wyrokować. Na pozór bowiem może się on wydawać grą przypadkową, zapewniam, że to jednak pozór. Po jakimś czasie, wprawiony gracz zrozumie skąd wzięła się każda zasada, dlaczego jest ona skonstruowana tak, a nie inaczej, a także dostrzeże zgrabność proponowanego przeze mnie systemu. Gra nabierze też płynności, zaś akcje zaczną przypominać te, znane z piłkarskich boisk.
Zresztą – wystarczy posadzić naprzeciwko siebie weterana Hat-Tricka i nowicjusza. Zapewniam, że będziemy świadkiem spotkania pomiędzy Manchesterem United (sprzed Moyesa :) ) a lokalną drużyną kopaczy. To trochę jak w szachach czy Go – bazowych reguł nauczyć może się każdy; stać się ekspertem to już wyzwanie.

Gier o piłce nożnej nie ma zbyt wiele. Skąd więc czerpałeś inspiracje tworząc reguły Hat-Tricka?

Z boiska :). Zawsze podczas meczów w TV – a oglądam tak średnio 3 spotkania Ligi Angielskiej co weekend – jest moment, kiedy łapię się na tym, że obserwuję pracę formacji zamiast meczu. Oczywiście wszystko pod kątem gier, a dokładniej elementów pozwalających zbudować przewagę w meczu. Notuję sobie to wszystko, a potem upycham do kolejnych gier. Na ten przykład, akcja podbramkowa w Hat-Tricku, odzwierciedla aspekt futbolu, w którym można „rozklepać” rywala pod jego bramką, dezorientując obrońców, a tym samym, wypracowując sobie lepszą sytuację strzelecką. Od dawna myślałem, jak wpleść to w mechanikę gry – bo uznałem, że musi być to uwzględnione – ale dopiero w Hat-Tricku podjąłem pierwszą próbę.

W nogę grać może każdy, to świetny sposób spędzania wolnego czasu. Wystarczy piłka i wolna przestrzeń stanowiąca boisko. Wydaje się więc, że futbol w wersji planszowej, „na sucho”, nie ma wiele do zaoferowania. Tak twierdzi na przykład najbardziej znany polski autor Ignacy Trzewiczek. Ja nie podzielam tego zdania, szczególnie obserwując jak dużą popularnością cieszą się gry elektroniczne umiejscowione w futbolowym „uniwersum” ;). Jak zachęcił byś kibiców piłkarskich do sięgnięcia po Twój tytuł?

Zanim odpowiem, chciałbym najpierw odnieść się do tezy, że futbol na planszy nie ma nic do zaoferowania. Taki osąd to strzelenie sobie samobója, a ja jako fan piłki nie mogę przejść obok tego obojętnie ;). Ile bowiem ma do zaoferowania żywot XVII-wiecznego chłopa pańszczyźnianego? Wstać, pracować, jeść, spać. A jednak mamy Agricolę. A co z wędrowaniem na wielbłądzie przez pustynię? Nie brzmi fascynująco. Knizia jednak zdołał zrobić z tego bardzo dobrą gierkę. Możemy też odwrócić sytuację. Dominion czy Tygrys i Eufrat praktycznie nie posiadają settingu. Na kartach czy w instrukcji moglibyśmy umieścić wszystko – także piłkarzy. I czy wówczas byłyby to gorsze gry, nie mające nic do zaoferowania?
Jeśli zaś chodzi o zachęcanie kibiców piłkarskich do sięgnięcia po Hat-Tricka, to mogę tylko powiedzieć: weźcie kumpla, który też lubi futbol i dajcie sobie trzy mecze minimum. Resztę zrobi za was gra.

Hat-Trick to druga – po Magii Czarnego Sportu – gra, w której wydaniu uczestniczyłeś. Powiedz jakie doświadczenia zdobyte przy MCS wykorzystałeś podczas tworzenia Hat-Tricka?

Za mało miejsca, żeby je tu wszystkie wymienić. Projektowanie grafik, produkcja, robienie stron internetowych, pisanie tekstów wszelakich, chałupniczy marketing to tylko niektóre z „twardych” skilli, w które ładowałem punkty doświadczenia ;)

W jakie planszówki grasz na co dzień? Jaki jest Twój ulubiony tytuł?

Zdecydowane numero uno to Magic Realm – planszowa kobyła z 79 roku, 120 stron instrukcji, obecnie biały kruk. 5 lat się jej uczyłem, ale było warto ;). Wyjątkowe przecięcie klasycznego RPG z planszówką. Bez zastanowienia zabieram na bezludną wyspę i jestem spokojny, że do końca życia nie ogranę wszystkiego. Poza tym Nawałnica Mieczy – genialny dodatek do Gry o Tron. Esencja martinowskiego „backstabbingu” w najczystszej postaci. Na trzecim miejscu plasowałbym chyba nieszczęsnego Wallensteina/Szoguna – nieszczęsnego bo odstrasza klimatem, ale mechanika to diamencik. Agricolę i Puerto Rico pominąłem tylko dlatego, że przejadły mi się typowe eurogry. Na co dzień gram jednak tylko w Hat-Tricka – i nie, nie jest to autoreklama. Po prostu nie mam czasu na nic większego, a tu mam tytuł, która łączy moje pasje, czyli gry i piłkę nożną.

Autorzy gier planszowych zwykle pracują równocześnie nad kilkoma projektami. Masz coś w zanadrzu? Możemy się spodziewać kolejnych Twoich gier?

Wszystko zależy od losów Hat-Tricka – to trochę taki mój życiowy Kickstarter. Jak uzbiera się społeczność ludzi zapalonych do gry, na pewno pojawi się dodatek rozszerzający podstawkę – jest już projekt rozbudowania akcji podbramkowej, która da jeszcze więcej możliwości oddawania strzałów a także modele budowania talii, które będą zależne od taktyki jaką obierzemy na mecz.
Zaś co do innych gier, to od lat chodzi mi po głowie pomysł gry nazwanej roboczo przeze mnie „Grą Ostateczną”, ale tu zdradzić mogę tylko tyle, że nie będzie ona miała absolutnie nic wspólnego ze sportem ;)
Dziękuję i pozdrawiam czytelników.

Share

Comments 2

  1. Pingback: Wywiad o Hat-Tricku na planszocholik.pl - HAT-TRICK – piłkarska gra karciana : HAT-TRICK – piłkarska gra karciana

  2. Pingback: „Piłka nożna to sport‚ w który gra się umysłem”. O Hat-Tricku słów kilka. | Gry Planszowe - okiem planszoholika

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *