W 8 minut to możesz sobie co najwyżej imperium stworzyć!

Stanley Ogólne, Recenzje 1 Komentarz

No Gravatar

„Małe a cieszy” powiedziałem otwierając zgrabne, niewielkich rozmiarów pudełko, znalezione pod ostatnią choinką. Imperium w 8 minut brzmiał tytuł na wieczku. Chwytliwy rzeczywiście tytuł, łaczący dwie na pozór przeciwstawne kwestie- szybką rozgrywkę z budową imperium. No dobra, bądźmy szczerzy, w 8 minut na pewno nie rozegramy partii, nawet dwuosobowej, ale 8 minut na gracza to już jak najbardziej realny czas.

WP_001360

W pudełku znajdziemy małą, dwustronną planszę, prezentującą bliżej nieokreślone lądy i wody, talię kart, drewniane znaczniki armii i miast dla graczy w pięciu kolorach (gra przeznaczona jest dla 2-5 graczy), żetony monet i żetony dóbr dla bardziej zaawansowanej rozgrywki. Przygotowanie rozgrywki nie trwa długo, w rejonie startowym każdy gracz umieszcza trzy swoje znaczniki armii, nad planszą wykładamy w rzędzie 6 kart. Rozdajemy graczom odpowiednią liczbę monet i możemy zaczynać.

WP_001118

Dalej jest nadal prosto i szybko. W swoim ruchu gracz wybiera jedną z odkrytych kart, opłaca monetami jej koszt zależny od pozycji w rzędzie i wykonuje akcję ukazaną u dołu karty. Najtańsza karta jest za 0 monet, najdroższa za 3. Monetami musimy gospodarować rozsądnie, gdyż nie ma możliwości zdobyć ich więcej w czasie gry. Akcji jakie spotkamy na kartach jest kilka- przemieszczenie naszych jednostek na sąsiednie rejony lądowe, podróż jednostek przez morze, budowa miasta, umieszczenie nowych jednostek w rejonie startowym bądź na polu z własnym miastem, zniszczenie innemu graczowi jednostki. Karty w rzędzie nad planszą „tanieją”, uzupełniamy tor do 6 kart i kolejny gracz wybiera swoją akcję. Tyle. Oprócz akcji każda karta zawiera również symbol zasobu, których w grze jest kilka. Na końcu gry za odpowiednią ilość zebranych zasobów jednego typu dostaniemy odpowiednią liczbę punktów. Jest to mechanizm rodem z Fasolek– im więcej zasobów jednego rodzaju, tym więcej punktów. Pomocne mogą okazać się też karty uniwersalne (takie jokery), które na końcu wykorzystujemy jako dowolny, wybrany przez nas zasób. Gra kończy się kiedy każdy z graczy wyłożonych będzie miał przed sobą odpowiednią liczbę kart (np. dla 3 graczy- 10 kart). Na końcu następuje ostateczna punktacja. Obok punktów z zebranych na kartach zasobów dostajemy po jednym punkcie za każdy region, w którym mamy przewagę liczebną jednostek (remisy nie dają nikomu punktów) a także po punkcie za każdy kontynent, w którym mamy przewagę w regionach. Gracz z największą liczbą punktów wygrywa. Grę można urozmaicić wybierając odpowiednią stronę planszy (inny rozkład kontynentów i mórz) bądź rozkładając na początku w odpowiednich regionach losowo wybrane żetony z zasobami. Gracz, który na końcu gry będzie kontrolował region z zasobem bierze żeton i dołącza go do swoich kart zwiększając tym samym zasoby danego typu. Proste, proste, bardzo proste.

WP_001119

Króciutka, dobrze napisane instrukcja nie pozostawia złudzeń- to szybki fillerek, zabawa w dominację na planszy i fasolkowe punktowanie kart. Mózgu zbytnio nie przeciążymy ale też nie ma tu miejsca na bezmyślne przesuwanie znaczników, odpowiedni dobór kart jest kluczowy a przepychanki na planszy konieczne. Gra skaluje się bardzo dobrze a balansuje ją zmienna liczba monet zależna od liczby graczy i wymagana do zakończenia rozgrywki zmienna liczba zakupionych kart. No dobrze, ale wracając do tytułu gry. Jest rzeczywiście szybko ale co z drugim członem tytułu? Co z klimatem? Co z imperium? Spójrzmy na sytuację końcową na planszy. Nasze imperium to rozlane po mapie drewniane sześciany i karty z marchewkami i kowadłami… Wyobraźnia w ruch i… już wiem! Dominuję w dziedzinie rolnictwa i przemysłu! A gracz z węgielkami na kartach w dziedzinie wydobycia! Można? Można!! Jeżeli będziecie mieli okazję, to zagrajcie. A najlepiej kupcie, grę w Polsce wydał Bard i warto nasz polski rynek planszówkowy wspierać :) Ja zakupiłem celem zasilenia bazy pudełek grą szybką, prostą, przyjemną, taką na „między jedną a drugą cieższą” i nie zawiodłem się.

Grę do rezenzji (a przede wszystkim do grania!) kupiłem se sam. Znaczy… znalazłem pod choinką!…

Share

Comments 1

  1. Ja tę grę traktuję jako fajny przerywnik między dużymi tytułami. Taki sorbet między daniami. I spełnia fantastycznie swoją rolę. I co ważne w takich szybkich tytułach, to jest spora regrywalność, dzięki losowej kolejności kart zasobów no i możemy wykorzystać dwie strony planszy.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *