Co zabrałbym na bezludną wyspę

Stanley Ogólne 7 Komentarzy

No Gravatar

Tak sobie spojrzałem na swój regał z grami i zacząłem się zastanawiać nad grami, których zakup był strzałem w dziesiątkę. Wiele gier na półkach stoi, wszystkie lubię ale nie da się ukryć, że tylko niektóre z nich ewidentnie częściej lądują na stole i sprawiają najwięcej satysfakcji. Postanowiłem więc zrobić taki mini ranking po tych paru latach planszowego hobby.  Wyznacznikiem tego rankingu jest niewątpliwie ilość rozegranych partii a co za tym idzie częstotliwość pojawiania się na stole choć nie zawsze. Przesiew zrobiłem dość mocny i wyselekcjonowałem 11 gier o różnej ciężkości i jak się okazuje różnej (w większości) mechanice.

W zasadzie mogę pokusić się o stwierdzenie, że jest to zestaw, który mógłbym zabrać na bezludną wyspę mając niemal gwarancję, że znajdzie się wśród nich przynajmniej jedna gra, która zadowoliłaby każdego kto ewentualnie na tej wyspie znalazłby się razem ze mną ;) Nie jest to stricte mój top11 ulubionych gier. Kierowałem się owszem swoimi preferencjami ale także tym co podoba się i o co najczęściej proszą moi znajomi.

Gry ułożyłem w porządku od lekkich do najcięższych. Zamieszczam informacje o ilości partii jaką w dany tytuł rozegrałem, ciężkość według BGG i krótki opis dlaczego ta właśnie gra. Zapraszam do obejrzenia regału z jedenastoma grami na mojej bezludnej wyspie!

1) Bohnanza (Fasolki)- ciężar 1.7, rozgrywek 54- jedna z pierwszych nowoczesnych gier w jakie zagrałem. Od początku aż do dziś ciesząca się niestygnącą popularnością głównie podczas wakacyjnych wieczorków przy alkonapojach. Prosty system handlu i sadzenia Fasolek, prześciganie w ofertach, ciągłe dyskusje i wesoły przebieg to niewątpliwe atuty tej gry. Nie nudzi kilka partii pod rząd. Co więcej posiadam niemiecką edycję gry więc dochodzi u nas dodatkowa zabawa w nazywaniu poszczególnych kart. Nie sprzedajemy przecież Brechbohne tylko Żygalnika i nie Saubohne tylko Śmierdziela.

2) Thurn und Taxis– ciężar 2.3, rozgrywek 23- zastanawiałem się czy umieścić „dyliżanse” w pakunku na bezludną wyspę ale z sentymentu tu wylądowała. Również jedna z pierwszych moich gier, która nigdy nie zawiodła przy pierwszym kontakcie z nowymi graczami. Tak więc jest to pierwsza planszówka w tym rankingu, najprostsza z wszystkich, elegancka w mechanice, przyjemna w rozgrywce i oferująca liczne drogi do zwycięstwa bez zbytniego obciążania mózgu.

3) 7 cudów świata– ciężar 2.3, rozgrywek 109- druga karcianka w zestawieniu, zwyciężająca nie tylko moim uwielbieniem dla tejże ale głównie reakcją wszelkich mi bliskich, którzy do cudów siadają. Majstersztyk jako półgodzinna gra dla grona 3-7 osób, bez jakiegokolwiek downtime’u. Mój podziw budzi zamknięcie w tak prostej grze cywilizacyjnej wszelkich cech, które w grze cywilizacyjnej chciałbym widzieć- rozwój naukowy, militarny, ekonomiczny i kulturowy. Tak wiem, że to wszystko grubymi nićmi szyte, że losowe ale mi to odpowiada i już! Nie spotkałem do tej pory nikogo z kim grałem, kto by obojętnie przeszedł obok tej pozycji. Mam więc nadzieję, że na bezludnej wyspie także bym nikogo takiego nie spotkał ;)

4) Stone Age (Epoka Kamienia)- ciężar 2.5, rozgrywek 44- nie będę się rozwodził, Stone Age to najlepsza z lekkich gier jakie posiadam, bez niej nigdzie nie wyjeżdżam!

5) Race for the Galaxy– ciężar 2.7, rozgrywek 152- trzecia i ostatnia (nie licząc Cywilizacji) karcianka w tym rankingu. Zdradzając moje preferencje powiem, że to najlepsza karcianka ever. Bogactwo kart i możliwości ich użycia, głęboka acz szybka rozgrywka i kombinowanie nad wymyśleniem sprawnie działającego silniczka zawsze sprawiają mi frajdę.

6) Wysokie napięcie– ciężar 3.3, rozgrywek 26- na wypadek gdyby przyszło mi żyć z samymi matematykami dorzuciłem Wysokie napięcie do bagażu. Kasa, kasa, kasa- czy wystarczy na surowce i rozbudowę sieci jak zalicytuję tyle a tyle za tę elektrownię? Czy wystarczy na zakup elektrowni jak zasilę tyle a tyle miast? Czy zasilę tyle a tyle miast jak kupię tę elektrownię? Czy jak kupię tę elektrownię to zasilę więcej miast niż przeciwnicy żeby ostatecznie wygrać. Mnie to operowanie kasą i zadawanie sobie podobnych pytań niezmiernie rajcuje :)

7) Robinson Crusoe– ciężar 3.6, rozgrywek 22- jak mogło zabraknąć na bezludnej wyspie gry o wyspie (mniej lub bardziej bezludnej? Dodatkowo jest to jedyna kooperacja w pakunku i jedna z dwóch gier, w które mógłbym zagrać sam gdyby nieszczęśliwie był jedynym mieszkańcem miejsca, w którym bym wylądował. Robinson wygrywa różnorodnością wydarzeń i scenariuszy. Jak na razie, żeby wygrać potrzebowałem ok 8 partii na scenariusz a przerobiłem dopiero 2 z proponowanych przez wydawcę. Czeka mnie więc jeszcze sporo rozgrywek a zaznaczyć muszę, że nawet przy wygranej moje zainteresowanie danym scenariuszem nie spada i chętnie siadam do niego ponownie. Spora talia wydarzeń i bestii nigdy nie daje gwarancji kolejnego sukcesu, regrywalność Robinsona jest więc ogromna.

8) Agricola– ciężar 3.6, rozgrywek 52- tu też nie będę się rozwodził. Agricolę kocham miłością bezgraniczną, to jest mój ulubiony worker placement, biorę bezwzględnie ze sobą.

9) Eclipse– ciężar 3.6, rozgrywek 6- liczba partii w moim wykonaniu może nie jest imponująca ale ta gra musiała się znaleźć w zestawieniu chociażby dlatego, że to jedyna pozycja w której można nieco konkretniej ze sobą powalczyć. No a poza tym to strategia pełną gębą zapewniająca emocjonujące, epicki rozgrywki. Uwielbiam system wyposażenia naszych statków w nowe technologie i ulepszenia, ciągły wyścig zbrojeń, walkę o lepsze miejsca w kosmosie i konieczność zgrabnego zarządzania trzema „walutami”- kasą, materiałami i doświadczeniem technologicznym. A dzięki temu, że partia sporo czasu zajmuje czas na wyspie mijałby niewątpliwie szybciej i przyjemniej.

10) Brass– ciężar 3.9, rozgrywek 25- jedyny Wallace, ale za to jaki Wallace! Jedna z dwóch (obok Cywilizacji PW) moich 10 na BGG. Wallace słynie z doskonałego odzwierciedlenia tematu w swoich grach i Brass jest tutaj świetnym reprezentantem. Wybudowanie kopalni czy huty nie gwarantuje nam natychmiastowego zysku. Tak jak w życiu jest to inwestycja, na którą musieliśmy wyłożyć pieniądze a zwróci nam się i zacznie na siebie zarabiać dopiero jak będzie popyt na nasz produkt. Bez tego węgiel czy żelazo będzie zalegać a my popadniemy w coraz większe długi. Świetny klimat rozwoju przemysłu, doskonała, idealna mechanika, różnorodność działania poszczególnych przedsiębiorstw powodują, że to tytuł wybitny!

11) Cywilizacja poprzez wieki– ciężar 4.1, rozgrywek 17- Moja ulubiona gra też musiała się tu znaleźć. Choćby leżała w piachu i nikt nie chciałby ze mną w nią grać, choćbym do gry musiał zmuszać dzikie zwierzęta czy grzyby i jagody, warto ją zabrać!

Póki co na bezludną wyspę się nie wybieram ale w razie czego zestaw mam gotowy!! No i może jeszcze szczoteczkę do zębów wezmę ;)

Share

Comments 7

  1. Zazdraszczam kompanów do gry na tej bezludnej wyspie;) Jak gramy w 7 cudów ze znajomymi, to niektórzy (zwłaszcza właściciel) tak „móżdżą”, że się grać odechciewa i wspomniany downtime doprowadza mnie do nerwicy;)

  2. Post
    Author

    He, he :) Może postawcie zegar szachowy albo klepsydrę półminutową żeby ratować Twoje nerwy ;)

  3. Post
    Author
  4. Pingback: GRY PLANSZOWE W PIGUŁCE #368. - Board Times - gry planszowe to nasza pasja

  5. Wydaje mi się, że granie na bezludnej wyspie w powyższe gry mogłoby być trudne. Za dużo komponentów. No chyba że udało by Ci się w odpowiednio krótkim czasie (czyli od Twojego zaginięcia do przybycia ekspedycji ratowniczej) zbudować szczelny szałas (co by wiatr nie porywał kart w czasie partii a deszcz nie moczył planszy) oraz w miarę stabilne meble w postaci stołu i krzeseł. Duży regał na gry też by się w sumie przydał. Do tego typowe surwiwalowe zajęcia jak pozyskiwanie pożywienia, obrona przed dzikimi zwierzętami, eksploracja wyspy, walka z chorobami… Nie chcę Cię zniechęcać, ale wydaje mi się, że ten scenariusz jest nie do przejścia!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *