Nałykałem się CO2

Stanley Aktualności, Ogólne 2 Komentarzy

No Gravatar

Witajcie drodzy po długiej mojej nieobecności na planszoholiku. Dementuję wszelkie pogłoski o moim nasyceniu grami a tym bardziej o śmierci z „przegrania się”. Jestem w dobrym zdrowiu. Jak to bywa w dorosłym życiu obowiązki zawodowe często uniemożliwiają wszelkie hobby co też wydarzyło się w moim przypadku. „Zły czas” jednak wydaje się minął i wygląda na to, że mam teraz więcej czasu żeby zająć się swoim podopiecznym czyli planszoholikiem.pl.

WP_001325

A przychodzę do Was z postem o grze, która zafascynowała mnie dokładnie wczoraj po nocnej nasiadówce u osadnika. Na tyle mnie zafascynowała, że właśnie skończyłem solową rozgrywkę w tenże tytuł co przyczyniło się do jeszcze większego upodobania dla gry. CO2 nabyłem rok temu i do wczorajszego wieczora zagrałem przez ten czas tylko dwa razy solo i owszem podobało mi się ale z racji sporej złożoności bładziłem jak dziecko we mgle raczej niż świadomie grałem. Dopiero potyczka w osadnikiem i dzisiejsza solówa pozwoliły mi dostrzec na czym to wszystko polega i jak pięknie działa złożona mechanika gry. I tu muszę spostrzec cechę gry, która już na starcie mocno ogranicza grupę docelową dla tejże pozycji. CO2 to gra ewidentnie dedykowana geekom, którą trzeba poznać, żeby grać w nią płynnie i było niebyło polubić. Podobne odczucia miałem po innej grze autora CO2– Vitala Lacerdy- Vinhos o czym pisałem i żaliłem się niegdyś na planszoholiku przewidując, że ze względu na złożoność i konieczność rozegrania paru partii by ją „łyknąć” zapewne skazana będzie na stołową banicję.

WP_000699

solo gdzieś kiedyś

W CO2 gracze stają na czele firm energetycznych, które w porozumieniu ze światowymi rządami będą starały się walczyć z globalnym zanieczyszczeniem generowanym przez konwencjonalne elektrownie szukając alternatywnych źródeł energii, projektując i budując tzw „zielone” elektrownie i zarabiając przy tym jak najwięcej pieniędzy dla swojej firmy. Do dyspozycji mamy pięć elektrowni przyjaznych środowisku, jednak zanim przyjdzie nam je zbudować będziemy musieli przejść złożony proces od przygotowania projektu, uruchomienia go aż do budowy elektrowni. Do tego wszystkiego aby postawić elektrownię musimy mieć odpowiednie doświadczenie w danej dziedzinie, które zyskujemy dzięki naszym naukowcom pracującym przy projekcie bądź dokształcającym się na Kongresach Energetycznych. Gra toczy się przez 5 lub 6 dekad, na początku których, regiony którym nie udało się wybudować zielonych elektrowni zmuszone są postawić elektrownię konwencjonalną by pokryć zapotrzebowanie na energię w regionie co przyczynia się do wzrostu zanieczyszczenia. Jest to o tyle niebezpieczne, że gdy poziom zanieczyszczenia globalnego wzrośnie powyżej 500 pmm gra kończy się porażką wszystkich graczy. Jest to więc delikatny element kooperacyjny, który dodaje dodatkowego smaczku rozgrywce ale nie jest jej dominującym elementem. Zdecydowanie bardziej dominuje rywalizacja firm w sprawniejszym kierowaniu biznesem i robieniu kasy na niby to szlachetnej idei „oczyszczania” środowiska.

WP_001324

z osadnikiem wczoraj

Ogólny przebieg tury gracza jest generalnie prosty i sprowadza się do wyboru raptem jednej z trzech obowiązkowych akcji (przygotowanie projektu, uruchomienie projektu, budowa elektrowni) i do trzech akcji opcjonalnych (przemieszczenie naukowca, handel pozwoleniami na emisję dwutlenku węgla, zagranie karty). Trudności pojawiają się przy próbie ogarnięcia zależności między poszczególnymi akcjami, profitów jakie dostaniemy za ich wykonanie i ciągła dbałość o zasoby konieczne do realizacji akcji- pozwolenie na emisję przy uruchamianiu projektu, kostki zasobów technologicznych i pieniądze niezbędne do budowy elektrowni, odpowiednie umiejscowienie naukowców by nasze doświadczenie stale rosło. Do tego dochodzą jeszcze możliwości kart lobbowania dających dodatkowe profity i karty celów NZ dające punkty za budowę odpowiednich typów elektrowni. Zmiennych do ogarnięcie jednym słowem mnóstwo. Mechanizm jednak jak się okazuje działa bez zarzutów o czym dziś właśnie miałem się okazję przekonać kiedy po trzech partiach wreszcie poszczególne ścieżki zaczęły mi się układać w jedną drogę do celu.

Lubię złożone gry ekonomiczne, gdzie zwoje mózgowe skręcają się w rozmaite strony.

Lubię gry gdzie mimo ewidentnej eurowej suchości czuć wyraźny klimat.

Lubię gry z dużą ilością kolorowego drewna, żetonów, znaczników i kart.

Lubię gry, przy których już przy pierwszej partii czuć potencjał ale poznanie gry wymaga kilku rozgrywek.

Lubię gry, gdzie bez względu na liczbę graczy rozgrywka będzie trwała mniej więcej tyle samo czasu dzięki odpowiednim zabiegom w mechanice.

Lubię gry Vitala Lacerdy.

Wszystko to jest w CO2, lubię więc CO2.

Share

Comments 2

  1. Post
    Author

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *