X-Wing – jak nie zostałem pilotem

kaszkiet Ogólne, Pierwsze wrażenie 0 Komentarzy

No Gravatar

W zasadzie ten wpis jest głównie pretekstem do wrzucenia  kilku zdjęć.
Jeśli chcecie wyrobić sobie szeroką opinię o X-Wingu na jego podstawie – nie róbcie tego!
Ale fotki możecie obejrzeć.

Jeśli zrobiłbym to zdjęcie jeszcze bardziej makro, przez szybę widać byłoby pilota

Jeśli zrobiłbym to zdjęcie jeszcze bardziej makro, przez szybę widać byłoby pilota

W X-Winga grałem tylko raz (nie licząc rozgrywek solo w celu poznania zasad) i tylko zestawem podstawowym.
Mogę określić siebie jako fana Star Wars, ale to nie wystarczyło, żebym wciągnął się w tę grę.
Wiem, że zestaw podstawowy nie dostarcza pełni obrazu rozgrywki oferowanej przez ten tytuł, ale dostarczył go na tyle, żebym stwierdził, że nie tylko X-Wing, ale i w ogóle bitewniaki nie są dla mnie.

Nie podoba mi się mierzenie zasięgu linijką i wątpliwości czy statek jest już w zasięgu 2 czy może jeszcze 3.
Nie podoba mi się również, że nie potrafię precyzyjnie przesunąć figurki i na przestrzeni kilku tur robią się spore niedokładności (wpływające właśnie m.in. na zasięg).
Nie podoba mi się też, że po starciu, gdy żaden statek nie zostanie zniszczony, trzeba przez kilka tur wykonywać manewry zawracania, podczas których niewiele się dzieje.
Nie podoba mi się także, że najmniejszy kąt skrętu statku to tylko 45 stopni.

Czy wiecie, że odgłosy silników TIE Fighterów w Star Wars powstały ze zmiksowania ryku słonia z odgłosem samochodu jadącego po mokrym asfalcie?

Czy wiecie, że odgłosy silników TIE Fighterów w Star Wars powstały ze zmiksowania ryku słonia z odgłosem samochodu jadącego po mokrym asfalcie?

Wiem, że z większą ilością statków byłoby ciekawiej.
W pełni rozumiem, że są osoby, które lubią mozolnie planować ruchy poszczególnych jednostek.
Zdaję sobie także sprawę, że X-Wing to taki uproszczony bitewniak, który z jednej strony może wprowadzić graczy w bardziej zaawansowane tytuły z tego gatunku, a z drugiej umożliwić pozostałym prowadzenie fajnych potyczek bez konieczności komplikowania sobie za bardzo rozgrywki i wydawania tysięcy złotych.
Nie dziwię się zupełnie, że znajdzie się sporo osób, którym X-Wing bardzo się spodoba.

Jednak jeśli mam ochotę rozegrać bitwę, wolę to zrobić w Summoner Wars, gdzie zarówno zasięg strzału, jak i pokonywana przez jednostki odległość jest jednoznaczna, a tak samo można kombinować nad strategią swoją i przewidywaniem ruchów przeciwnika.
Trochę nawet się cieszę, że X-Wing mi nie podszedł, bo prawdopodobnie kupiłbym już co najmniej 10 statków, które kuszą naprawdę fajnym wykonaniem.

Ode mnie 6/10 w skali BGG, ale to raczej moja ocena dla całego gatunku, który nie stanie się moim ulubionym.

W tle oczywiście czerń kosmosu

W tle oczywiście czerń kosmosu

Share

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *