Tak, znowu to kontrowersyjne słowo. Mam nadzieję, że dzięki niemu klikalność właśnie poszła w miliony. Będzie to taki mini-niby-cykl o grach, w które próbowałem grać w z konkubiną i co z tego wynikło. Na początek Wasabi!
Wasabi! pozyskałem w ostatnim Mathandlu właśnie z zamiarem pogrania z konkubiną, która lubi grać, ale w to, co już zna (i się jej podoba), oraz lubi sushi. I właśnie ta kwestia, oraz – co widać na zdjęciach – bardzo atrakcyjne wykonanie Wasabi! sprawiło, że poznaliśmy nową grę.
Cztery zdania na temat zasad. Gracze na przemian kładą na planszy kafelki składników, starając się ułożyć swoje przepisy, co przynosi im punkty. Za ułożenie składników we wskazanej kolejności dostaje się premię punktową w postaci zielonych kostek wasabi. Można korzystać z kart modyfikujących ogólne zasady i np. położyć kafelek na drugi, zamienić kafelki miejscami, czy ułożyć dwa z rzędu. Gra kończy się gdy plansza zostaje zapełniona (wówczas następuje liczenie punktów) lub gdy jeden z graczy ułoży dziesiąty przepis (wówczas wygrywa grę).
Wasabi! nie jest skomplikowaną grą. Układamy swoje kafelki starając się jednocześnie wykorzystać to, co położył przeciwnik. Grałem tylko w dwie osoby i w takim wariancie trochę się kombinuje, próbując ułożyć dwa przepisy w jednej turze, lub niepostrzeżenie skompletować pięcioskładnikowy przepis z unikalną ośmiornicą, czy ostrygą. Przy większej ilości osób powinno zrobić się bardziej chaotycznie, ale i jednocześnie zabawniej, bo nasze plany będą niejednokrotnie niweczone całkiem nienaumyślnie.
Nie zachwyciłem się Wasabi!, ale jest to fajna, lekka, familijna gra, w którą chętnie co jakiś czas zagram. No i ma dwie wielkie zalety.
Pierwsza to świetny wygląd. Zasłonka do trzymania przepisów jest w postaci karty dań. Dodatkowe kostki-punkty wasabi trzyma się w prawdziwych ceramicznych miseczkach. Plansza jest w postaci maty do zawijania sushi. Składniki są bardzo apetycznie narysowane na kafelkach i jeśli ktoś lubi sushi, może zgłodnieć podczas gry.
Druga zaleta wynika pośrednio z pierwszej – gra się spodobała konkubinie , co jakiś czas gramy i całkiem często przegrywam!
Na BGG oceniłem Wasabi! na 7, ale myślę, że gdyby nie wyglądała tak dobrze ocena byłaby bliższa 6.
Comments 2
Chociaż sam żyję na „kocią łapę”, to słowo „konkubinat” kojarzy mi się jakoś pejoratywnie;)
Fajny pomysł na cykl:) Tym bardziej, że pilnie poszukuję lekkich fillerów;) Pozdrawiam:)
Author
To wszystko przez lokalne serwisy informacyjne gdzie konkubinat jest przedstawiany w złym świetle, bo akurat pijany konkubent cośtam!
A co do cyklu to w zasadzie częścią zerową jest Pandemia – http://planszoholik.pl/2013/11/04/pandemia-rodzinne-zbieranie-batow/