Zastanawialiście się kiedyś, co sobie myślą bohaterowie naszych gier? Te małe, drewniane meepelki, dyski i żetoniki?
Kolejność alfabetyczna.
Agricola:
– Kochanie, Lubawa kończy roczek. Trzeba by się rozejrzeć za jakąś robotą dla niej, bo darmozjada w domu trzymał nie będę. Tym bardziej, że żre jak dorosły facet!
Agricola:
– Synu, nim wyzionę ducha, chciałbym cię prosić tylko o jedno – nigdy nie siej pola i nie idź na ryby w tym samym momencie, co ten cham Uwe z Wielkiej wsi!
– Obiecuję, tato.
Brass:
– Ile razy mam ci powtarzać, że w naszej robocie są ważniejsze rzeczy niż jakieś tam wulgarne pieniądze! Nie chcę więcej słyszeć, że budowa stoczni zwróci nam się dopiero za 150 lat!
K2:
– Który to już raz cierpię przez tę głupią fobię… Gdyby nie to, że brzydzę się spania w nie swoich namiotach, to poprzednią noc spędził bym w tym ładnym czerwonym, który mijałem wczoraj koło godziny czternastej. I może udałoby się wyjść cało z tej szalonej wyprawy. Ale oczywiście nie! Jak zwykle musiałem rżnąć bohatera!
Magnum Sal:
– Chłopaki, jest taka sprawa, że nie za bardzo mam dla was jakąś robotę, więc może pójdziecie na rynek trochę się wyluzować i pograć w kości. Jeśli by się wam udało wygrać parę groszy, to wiecie gdzie mnie znaleźć.
Mr. Jack in NY:
– Kapitanie, chciałbym skorzystać z Pańskiego parowca i wyjechać do możliwie najdalszego raju podatkowego. Dobrze zapłacę!
– Nic z tego, człowieku. Stoisz w świetle latarni.