Osama bin Stanley kontra Chemik Mc Chemik

Stanley Ogólne, Rozgrywki 6 Komentarzy

No Gravatar

Co to się tej nocy działo! Takich emocji gra planszowa nie dostarczyła mi już dawno. Po skończonej rozgrywce miałem problemy ze zrobieniem tradycyjnych zdjęć planszy bo ręce tak mi się trzęsły, że foty wychodziły poruszone… I nie ma w tym krzty przesady- TAK NAPRAWDĘ BYŁO!!! Śmiem twierdzić, że TAKICH emocji nie dostarczyła mi żadna z dotychczasowych rozgrywek w cokolwiek!

DSC_2649

Ale do rzeczy!

Zasiedliśmy z Chemikiem do Labiryntu: Wojna z terroryzmem. Wylosowaliśmy strony. Chemik stanął na czele zbrojnych, logistycznych i wywiadowczych sił Stanów Zjednoczonych, ja zostałem mózgiem siatki ekstremistów islamskich. Na wstępie muszę lojalnie zaznaczyć, że przez moje niedopatrzenie graliśmy z poważnym błędem w zasadach i ostateczny wynik zapewne nie byłby taki jaki był… Od rana mam dziś kaca moralnego z tego powodu, emocje spadły mi praktycznie do zera ale na potrzeby tego posta postaram się je odtworzyć i sam siebie pooszukiwać, że jednak graliśmy zgodnie z zasadami bo warto przelać w litery to co się wczoraj działo.

Już na wstępie rozgrywki było obiecująco. Bardzo szybko dzięki sprzyjającym wydarzeniom udało mi się zaprowadzić rządy fundamentalistów w Pakistanie co bardzo szybko dało mi dostęp do pakistańskiego arsenału broni masowego rażenia. A mając takie narzędzie w rękach naturalne wydało mi się zabieganie o przetransportowanie broni do USA i nokautowe zakończenie potyczki. Jednak rozochocony pomyślnym Dżihadem w Pakistanie i uwiązaniem wojsk USA na wojnie w Afganistanie postanowiłem jednak dalej zaprowadzać rządy fundamentalistów w państwach muzułmańskich, zwłaszcza że podniesione ceny ropy dawały szansę na szybkie dorobienie się wystarczającej liczby zasobów by zakończyć walkę. Niestety pod moją wodzą znaleźli się jacyś wyjątkowo bojaźliwi aktywiści i marnowałem mnóstwo rund na przygotowanie komórek do Wielkiego Dżihadu, cieniasy nijak nie mogły zmobilizować się do działania… W końcu więc wkurzony na leszczy odpuściłem sobie i postanowiłem zająć się bronią WMD i wysłać co bardziej kumatych do USA. Trzy komórki sprawnie ruszyły w podróż siejąc po drodze mały ferment w strefie Schengen i powodując spadek poparcia świata dla działań USA. Zresztą kilka udanych zamachów w rejonach Afganistanu skutecznie obniżyło prestiż Stanów Zjednoczonych, które od tej chwili aż do końca rozgrywki miały poważne problemy żeby wygrzebać się z ideologicznego i militarnego dołka. Tymczasem moje komórki w nieco osłabionym składzie przekroczyły w końcu granice USA i szykowały się do pierwszego zamachu z użyciem WMD. Wywiad amerykański zadziałał jednak jak trzeba, zamach się nie powiódł a dodatkowo Amerykanie wzmorzyli czujność i po tym jak w ostatniej chwili udało mi się kupić radziecki uran z Azji Centralnej zablokowali mi dostęp do broni masowego rażenia wprowadzając program kooperatywnego zmniejszenia zagrożeń (CTR).

DSC_2658

Życie moich komórek na terytorium Mc Potęgi nie było łatwe. Co rusz tropione i rozbijane potrzebowały ciągłego, nowego napływu aktywistów a pomniejsze zamachy nie zbliżały ich do realizacji głównego celu z jakim tam przybyli. Tymczasem powoli zbliżaliśmy się do końca zmagań. Mc Chemik gorączkowo próbował przeprowadzać wojnę idei ale z niskim prestiżem o spektakularnych sukcesach mógł co najwyżej pomarzyć. Odzyskał wprawdzie część uwiązanych w zmianę reżimu wojsk po tym jak wycofał się z Pakistanu (Pakistan spełnił swoją rolę- dał mi WMD po czym w końcu poddał się) ale z racji małej ilości sojuszników w świecie nie bardzo miał gdzie tymi wojskami szarżować. Ja tymczasem upchnąłem jeszcze fundamentalistów do Indonezji/Malezji co było kluczowym krokiem do transportowania komórek do USA przez Filipiny. Powoli stawało się jasne, że do końca potyczki nokaut już się nie zdarzy a liczba państw o rządach fundamentalistów znacznie przewyższała te o rządach dobrych, tak więc zwycięstwo miałem na wyciągnięcie ręki. Jednak końcówka przyniosła nieoczekiwany zwrot akcji i to on właśnie powodował że kończyłem zmagania z walącym sercem. Pomyślałem sobie, że skoro nadal dysponuję bronią WMD a sytuacja w krajach muzułmańskich jest dla mnie korzystna, to muszę dołożyć wszelkich starań, żeby broń w USA jednak odpalić. W ręku została garstka ostatnich rozkazów i poszedłem na całość. Rozwścieczeni ekstremiści ruszyli do działania! Jedna komórka odbyła podróż z Indonezji na Filipiny a następnie zrekrutowała tam dwie inne. Następnie brawurowo zorganizowanym transportem przemyciła się w nieco osłabionym składzie z Filipin na teren USA ledwo mijając służby graniczne, które dokładnie bezpośrednio po tej przeprawie zamyknęły granice dla podróży zewsząd poza Kanadą wprowadzając Patriot Act. Wywiad amerykański zadziałał więc o włos za późno, bo jak mawia klasyk „Anuszka już rozlała olej”… To był sukces, ostatnią kartą zagraną przeze mnie był zachomikowany rozkaz Chaled Szejka Mohammeda aby umieścić dowolny dostępny zamach w dowolnym państwie posiadającym komórkę. Tym zamachem był oczywiście zamach WMD, zagrany w ostatnim ruchu w grze!! Stany Zjednoczone nie miały już czym zareagować i cały obronny system Mc Potęgi runął w gruzach!

DSC_2651

To zdjęcie mówi samo za siebie :)

Graliśmy 4 godziny. Labirynt jest wielki, mógłbym rozpisywać się tutaj nad klimatem, który rozlewa się morzami w trakcie gry ale mam nadzieję, że ta moja krótka relacja choć trochę to unaoczniła. Jak już pisałem odkryty dziś błąd nie dałby mi zapewne zwycięstwa ale tych emocji nic i nikt mi już nie odbierze! Mogę jedynie polecić tę grę wszystkim, którzy nie boją się przerośniętych zasad i jakby nie było długiej rozgrywki. A graliśmy tylko na jedną talię! Grając np. na trzy czasu potrzebowalibyśmy znacznie więcej. Dzięki Chemik za to spotkanie. Tej nocy rozegraliśmy jeszcze jedną partię Ognistego podmuchu (nie ma to jak położyć syna spać i zabrać mu grę, którą dostał pod choinkę i rozkoszować się nią z bratem ;) ), a także jedną w Tzolk’ina. Noc dla nas skończyła się więc o 4.00…

Tyle chciałem napisać.

Grajcie ludzie w planszówki!

 

Share

Comments 6

  1. Post
    Author

    @pioro- szukaj szybko współgracza- męcz, błagaj, terroryzuj, groź zamachem WMD byle tylko nakłonić do rozgrywki! Warto!!

  2. Chętnie bym zagrał w Labirynt lub Zimną Wojnę, ale na razie się na to nie porywam. No i może napisz, co było nie tak z zasadami? :)

  3. Ależ musiały być emocje :-) Ja chętnie bym spróbował gry, jeszcze nie miałem okazji :-)

  4. Post
    Author

    Co do pomyłki w zasadach to mieliśmy problem z interpretacją nieudanego wielkiego Dżihadu. Literalnie czytając punkt instrukcji o tej sytuacji wynikało, że jedyną rzecz jaką należy zrobić przy nieudanym Wielkim Dżihadzie to przesunąć znacznik relacji o jedno pole w stronę sojusznik, nie ma tam mowy o utracie komórek, którym ta akcja się nie udała (w przeciwieństwie do zwykłego Dżihadu). Jednak przestudiowanie przykładu z instrukcji ukazało mi że jak najbardziej usuwa się komórki, co zresztą jest na dobrą sprawę logiczne. Miałem przez to znacznie łatwiej. Chyba nie do końca też zawsze trzymaliśmy się zasady mówiącej, że jeżeli państwo jest już określone, to nie określa się go ponownie nawet jeżeli wydarzenie o tym mówi. To takie błedy, reszta chyba była ok.

  5. Podjarany grą doczytałem sobie erratę i FAQ na BGG i odkryłem jedną zasadę o której nie miałem pojęcia. Mianowicie gracz USA może robić Wojnę Idei w państwach nieokreślonych. Spojrzałem do polskiej instrukcji i rzeczywiście jest malutka wzmianka o tym (łatwo ją przeoczyć) ale już na pomocy gracza, z której korzysta się non stop w czasie gry już o tym nic nie ma…. szkoda…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *