Dorzucę więc swoje:
Gry w które gra grałem w 2012 i 2013 roku: 5 sekund, Dobble, 7 Wonders, Carcassonne, Cytadela, Discworld: Ankh-Morpork, Dominion, Genoa, Innovation, Manila, Merchants & Marauders, Pandemic, Pickomino, Race for the Galaxy, Robinson Crusoe: Adventure on the Cursed Island, Rune Age, Runewars, Scotland Yard, Sid Meier’s Civilization: The Board Game, Slavika, Small World, Star Wars: X-Wing Miniatures Game, Suburbia, Summoner Wars, Ticket to Ride: Europe, Union Pacific, Warhammer: Invasion, Wiz-War, DungeonQuest, Descent 2.0.
Top gier na koniec 2013 roku:
10) Sid Meier’s Civilization: The Board Game – nie taka ciężka gra jakby się wydawało na 1 rzut oka. Mam wrażenie, że wkład włożony w samą grę nie przekłada się na sytuacje na stole(jak na 3 godziny rozgrywki). Momentami „zamula”. Mimo to to naprawdę dobra gra, wciągająca, dająca nieco satysfakcji i jeśli będzie więcej chętnych dam jej jeszcze jedną szansę.
9) Robinson Crusoe: Adventure on the Cursed Island – ciężko zachęcić współgraczy do grania, wiec najprawdopodobniej dlatego skończyła na takim a nie innym miejscu. Bardzo dobra gra kooperacyjna, gdzie nad mechaniką (która swoją droga jest bardzo logiczna) stoi naprawdę dobry kilmat gry. Niestety waham się nad oddaniem tej gry.
8) Union Pacyfic – bardzo przyjemna gra. Rozgrywka jest dość szybka, konkretna i nieskomplikowana. A mimo to dająca wiele satysfakcji i aż chce się powiedzieć po skończonej grze „zagrajmy jeszcze raz”
7) Suburbia – to totalna nowość. Prezent gwiazdkowy. Bardzo przyjemna. To takie 7 wonders dla 2-4 graczy.
6) Świat dysku – Ankh-Morpork: Agresja, bycie mendą, niszczenie, grabienie, chaos i brak kontroli nad rozgrywką (przy 4 graczach). Dużo humoru! Rzadko smęci. No i obrane orzechy.
5) SmallWorld – bardzo przyjemna. Trzeba nieco pogłówkować, pomimo iż czysta matematyka. Jest interakcja, jest „konkłering”, jest agresja!
4) Rune Age – totalne zaskoczenie i totalnie zniszczenie dla Dominiona. Tu napomknę, że w Dominiona graliśmy w roku 2013 zdecydowanie najwięcej. Ale tam się tylko kupuje kupuje i nic więcej. Gra opiera się na tym „kto najczęściej będzie w stanie osiągnąć w swojej turze 8 złotka wygrał”. Rune Age totalnie zmienił deckbuilding. Każdy ma własne unikalne armię, które bardzo dobrze z sobą współpracują. A w każdym scenariuszu trzeba obrać inną taktykę. A przy okazji czuje się, że Twoje państewko rośnie w siłę.
3) Race for the galaxy – wszytko co miało by napisane o tej grze już zostało. Kto grał ten wie, kto nie grał niech zagra. Wciąga.
2) Summoner Wars – Najprawdopodobniej najlepsza gra na 2 graczy. Rasy są bardzo dobrze zbalansowane, a jest ich tak dużo, że bardzo ciężko o podobną rozgrywkę. Element szczęścia (rzucanie kostkami) powoduje, że warto gra do samego końca. (aż przypomina mi się partia Vanguardsów z Filthami. Dostawałem TOTALNIE po dupie bez szans na zwycięstwo. podleciał do mnie jakiś zmutowany ptak i chybił wszystkimi 3 kostkami w mojego Summonera Vangusrdsów – miał 1 hp. W swojej turze podleciałem swoim klechą do wroga, dorzuciłem mu do pieca 3 razy Holy Judgment i wygrałem. Szanse na taką akcję – chyba 1 na 1000. Mina przeciwnika – bezcenna.)
1) 7 wonders – nie mogło być inaczej. W te grę mogę grac zawsze, wszędzie i co ważniejsze – z każdym. Zasady tłumaczy się 5 minut. Rozgrywka jest emocjonująca jak na tak niski poziom interakcji. Dodatki zmienią bardzo dużo, szczególnie Liderzy (mimo iż częściej gramy z samymi „Cities”). Jedynym minusem jest ilość graczy. Gra zaczyna się od 4, a najlepiej żeby było ok. 6 graczy.
Poza podium: Ticket to Ride: Europe – bardzo sympatyczna gra. Mało negatywnej interakcji. Star Wars: X-Wing Miniatures Game– problem z tą gra polegał na tym że mieliśmy za małe armie do grania (tylko podstawkę). Może szkoda pieniędzy? Ale bardzo ładne modele i sama mechanika na 5. 5 sekund – zaskakująco dobrze bawiłem się przy tej grze. Genoa– sama gra totalnie zamula. Ale ja chętny zawsze byłem żeby w nią zagrać. Descent 2.0 – grałem tylko 1 scenariusz, i jakbym pograł więcej prawie bankowo znalazłaby się w top 5. Warhammer: Invasion – oddałem ją tylko ze względów finansowych. Genialna gra. spokojnie może konkurować z Summoner Wars, ALE mimo wszytko kupowanie dodatku za 40 zł co miesiąc(na gracza) to dużo. Już wole mieć 1 „pełnoprawną” planszówkę co 3 miesiące. Pandemic – znów mało grałem, ale polecam w sumie każdemu. Kto nie chciałby być bohaterem ratującym świat od epidemicznej zagłady! Dość trudna. Carcassone – jak się gra z 2 dodatkami to całkiem fajna. Jak gra się ze wszystkimi to się robi rozgrywka na 2,5 godziny, przy czym gdzieś po godzinie nabierasz przekonania, że nie masz szans na zwycięstwo. Manila – tu też pozytywne zaskoczenie. Naprawdę przyjemna, ale nie protestowałem jak poszła w inne ręce.
Największe rozczarowania do tej pory:
1) Slavika – beznadziejna rozgrywka. Bardzo dużo „zamulania”. Totalnie bezsensowne akcje po wyczyszczeniu krainy. Ktoś musiałby mnie długo przekonywać, żebym chciał w to zagrac.
2) Wiz-War – bardzo ładna oprawa, klimatyczne obrazki, magowie naparzający się czarami. No kaman, musi być ekstra! Niestety nie było. Rozgrywka mdła, bez emocji. Bazuje na szczęściu, a umiejętności grania nie mają nic wspólnego z samą rozgrywką. Szkoda, bardzo szkoda.
3) DungeonQuest – Dungeon crawler. Wszytko próbuje Cię to zabić i w przeciwieństwie do Robinsona – nie ma się jak na to przygotować. Flagową sytuacją jest pewna gra na 3 graczy. 2 umarło po 1 (słownie – pierwszym!) ruchu. TOTALNE 0 interakcji – walki pomiędzy graczami zawsze się kończą wyeliminowaniem gracza. Nieco pozmienialiśmy zasady, ale niewiele to pomogło. Nalal gra nie zachęca do grania.
4) Merchants & Marauders – NUDA, NUDA I JESZCZE RAZ NUDA!
Comments 1
Ja bym przerzucił SmallWorld na drugie miejsce :)