Pierwsze wrażenie: A Castle for all Seasons

Stanley Ogólne, Pierwsze wrażenie, Recenzje, Rozgrywki 5 Komentarzy

No Gravatar

Wczorajszy wieczór miło mnie zaskoczył. Parę dni temu osadnik przebąkiwał, że przed świętami już chyba nie uda się nam razem zagrać w natłoku różnych świątecznych sprawunków więc nie męczyłem go nawet zaczepkami. Ale niespodziewanie odezwał się do mnie Grigorij proponując jakąś partyjkę albo najlepiej dwie. Długo się nie namyślając zjawiłem się u niego z przepastną torbą z Castoramy. Nieoczekiwanie jednak Grigorij zapragnął ruszyć z regału swój prezent urodzinowy sprzed dwóch chyba lat- A Castle for All Seasons.

WP_001093

Ponieważ zasady miałem odświeżone szybko przystąpiliśmy do działania. Czekało nas tylko wypchnięcie elementów z wyprasek bo jak to u Grigorija bywa jego prezenty muszą sporo odleżeć na półce nim dojrzeją. Chyba musimy jednak obdarowywać Grigorija czymś innym niż grami bo jakoś sam nie kwapi się do poznawania reguł i grania w swoje prezenty ;) Tak czy inaczej sprawnie wyłuszczyłem zasady i w przeciągu godziny rozegraliśmy partyjkę. A Castle for All Seasons to gra autorstwa Inki i Markusa Brandów znanych bardziej jako autorzy Village (Pokolenia). Mam wrażenie, że gierka nie jest jakoś szczególnie popularna u nas, rzadko polecana w dziale „co kupić” na forum Games Fanatic. Sam pewnie też nie polecałbym jej jako must have nikomu bo wśród mnóstwa dobrych gier ta jest w moim odczuciu po prostu przeciętna- dobrze działająca, pięknie wydana, szybka, nietrudna ale bez jakiegoś szczególnego błysku. Niemniej grało nam się przyjemnie i na pewno warto spróbować, jeżeli nadarzy się okazja. Wspomniałem już, że gra jest pięknie wydana, za oprawę graficzną odpowiadał Michael Menzel. Po otwarciu pudełka i rozłożeniu planszy od razu najdą nas skojarzenia z takimi grami jak Stone Age, Filary Ziemi czy Egizia. Zresztą do Stone Age znalazłoby się znacznie więcej odniesień niż tylko szata graficzna- mamy tu sporo drewnianych surowców (worki piasku, bele drewna, cegły, kamień i sztabki srebra) i również budujemy budynki. Ano właśnie, co budujemy?

WP_001094

Naszym zadaniem jest wybudować zamek, który składa się z pomniejszych różnych budynków, wież, chat itp. Na planszy znajdują się mniejsze bądź większe żetony tychże budynków, które po wybudowaniu (oddaniu konkretnej kombinacji surowców) zdejmujemy z planszy i odtąd dany budynek uważany jest za ukończony. Każdy surowiec posiada swoją wartość budowlaną (kamień- 5, cegła- 4, drewno- 2, piasek- 1, srebro zastępuje dowolny inny surowiec), żeby wybudować budynek musimy przeznaczyć kombinację surowców składającą się z przynajmniej trzech różnych surowców o łącznej wartości równej wartości danego budynku. Ta, bardzo ważna zasada powoduje, że do gry wkrada się sporo liczenia (często uciążliwego), bo płacąc za budynek nie możemy za niego przepłacić a nieobecność surowca o wartości 3 mocno sprawę utrudnia. Kiedy budynek zostanie już wzniesiony można w zamku umieszczać na odpowiednich polach robotników (płacąc za to pieniędzmi a więc kolejną walutą w grze), którzy przyniosą nam odpowiednie profity na koniec gry w zależności od miejsca, w którym ich umieścimy. A to zapunktują nam wszystkie wybudowane w ciągu gry wieże, a to chaty, a to pozostała gotówka, a to użyte sztabki srebra itp. itd.

WP_001095

Gra napędzana jest kartami postaci. Każdy gracz posiada identyczny zestaw ośmiu kart i zagrywa w każdej turze jedną z nich (w rozgrywce dwuosobowej dwie karty). W zależności od tego jaką postać zagrał wykona w tej turze odpowiednią akcję. Muszę przyznać, że karty są bardzo fajnie przemyślane, jedne z drugimi sprawnie współgrają, pojawia się element blefu i negatywnej interakcji ponieważ można wyczuć innych graczy co zamierzają zagrać i np. podkupić od kogoś surowce jeżeli zagramy odpowiednią kartę. Są trzy karty budowniczych, którymi możemy wznosić budynki i każda z nich da inny profit za wybudowanie- jedna da nam pełną liczbę punktów zwycięstwa przypisaną do danego żetonu budynku, druga połowę punktów a trzecia gotówkę. Wybór kiedy, jaką kartą i co wybudować, daje pole do całkiem niezłego strategicznego myślenia. Trzeba też zaznaczyć, że gra w ogóle nie posiada losowości! Wszystko będzie się rozgrywało w oparciu o blef, wyczucie przeciwnika i intensywne przeliczanie. Tu może się pojawić zarzut, że po paru(nastu) rozgrywkach gra może stać się schematyczna i powtarzalna. Z pomocą idzie nam drugi wariant gry a mianowicie zamek zimą (plansza jest dwustronna), gdzie dochodzą losowe wydarzenia pojawiające się w trakcie rozgrywki, które niewątpliwie przedłużą żywotność gry. Jednak nie wydaje mi się, żeby A Castle for All Seasons mogło mieć regrywalność Stone Age czy Egizii, przez żmudny dobór surowców do budowy z lekkiej familijnej gry robi nam się gierka ciut trudniejsza, nieco bardziej wymagająca i dla coponiektórych odrobinę męcząca. Mi osobiście się podoba, tak do zagrania raz na pół roku ;) Niewąpliwym atutem jest jakość wykonania, obcowanie z bogato i pięknie zdobionym wyposażeniem to przyjemność sama w sobie. Gra nie została wydana po polsku, do wyboru mamy wersję niemiecką bądź angielską jednak poza wariantem „zimowym”, gdzie na kartach znajdują się opisy wydarzeń oraz nazwami na kartach postaci, jest ona niezależna językowo. Aha! Grigorij wygrał dwoma punktami ale na swoje usprawiedliwienie mam fakt, że od połowy rozgrywki Grigorijowi towarzyszyła żona, której podpowiedzi przyczyniły się do zwycięstwa…

WP_001104

Na koniec spotkania z Grigorijem próbowaliśmy jeszcze przegonić duchy z wioski w Ghost Stories ale po godzinie zmagań zalały nam swoimi jestestwami cztery lokacje… A Grigorij przysnął… Cichcem wymknąłem się więc do domu.

Taki to był wieczór.

Tyle.

Do następnego!

Share

Comments 5

  1. Przez ten ponad rok intensywnego grania nie zagrałem w żaden worker placement (no chyba, żeby liczyć Robinsona).
    Zastanawiam się właśnie co byłoby dobre na początek, przy założeniu, żeby nie było jakieś wybitnie mózgożerne jak np. Caylus.
    Na celowniku mam najbardziej Filary Ziemi, ewentualnie Tzolkina.
    Polecane wszędzie Agricola, jak i Stone Age zniechęcają mnie tematyką. Hodowla marchewki czy rozpalanie ogniska w jaskini jakoś nie wzbudza mojego entuzjazmu :)
    A może coś jeszcze innego?

  2. Zarówno Agricola jak i Stone Age to świetne pozycje, przemyśl jeszcze :) Ale jeżeli faktycznie nie to celowałbym rzeczywiście w Tzolkina ale także np. w Egizię (Dolina Królów) albo w Vasco da Gama, choć ta ostatnia potrafi być móżgożerna, zresztą kurna jak każda w odpowiednim gronie mózgożerców!

  3. A ja polecę Magnum Sal. Łatwa do ogarniecia gra z dużą interakją i sporą liczbą decyzji. Chyba największe pozytywne zaskoczenie wśród gier które poznałem w tym roku

  4. Post
    Author

    Ostatnio coś często się to Magnum Sal gdzieś w dobrych opiniach przewija a ja nie znam, nie grałem… I co tu zrobić?…

  5. Pingback: GRY PLANSZOWE W PIGUŁCE #290 - My WordPress Website

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *