Relacja z wakacji tekstem i zdjęciami pisana

Stanley Ogólne, Rozgrywki 4 Komentarzy

No Gravatar

Wróciłem. Zaszyty w głębokim lesie, w pięknych okolicznościach przygrody, z mocno utrudnionym dostępem do netu mogłem z pasją oddawać się planszowym ucztom. Spieszę z krótką prezentacją co udało się w tym czasie (dwóch tygodni) wyłożyć na stół. Warunki jak już pisałem były mocno sprzyjające a dodatkowo towarzyszyła mi dwójka bliźniaczek w wieku 10-u lat, które niezwykle ochoczo reagowały na wszystkie propozycje zagrania a wręcz to ja musiałem na takie propozycje odpowiadać :) Tytuły z racji wieku współgraczy były generalnie proste i rodzinne ale żeby pogimnastykować nieco mózg zabrałem też ze sobą Robinsona Crusoe z myślą o solowych potyczkach a dodatkowo listonosz przyniósł mi do lasu świeżutkie CO2, które też znalazło miejsce na stole. Ale po kolei.

WP_000758

Zanim dojechały moje współgraczki odpaliłem parę razy Robinsona Crusoe poróbując co raz to innych scenariuszy. Rozbitkowie, Przeklęta Wyspa (2x), Jenny w potrzebie. Niestety każdy z nich nie okazał się dla mnie szczęśliwy acz od zwycięstwa dzielił mnie zazwyczaj krok. Generalnie w każdym przypadku wszystko było  wycyrklowane, wyliczone ale mimo wszystko chyba zbyt brawurowo i optymistycznie podchodziłem do spraw pogody i wydarzeń, które to zazwyczaj dawały mi po łbie. „już był w ogródku, już witał się z gąską” mogłem tylko powiedzieć po każdej z partii… Niemniej bardzo lubię tę grę, po 20 już partiach gram nadal chętnie. Faktem jest, że jestem z Robinsonem cały czas na bieżąco, znam wszystkie rozwiane na forum i w FAQ wątpliwości, w takich okolicznościach gra przebiega sprawnie i szybko (ok. 0,5h do max 50 min) a co najważniejsze przyjemnie. Jak się okazało do Robinsona jeszcze wróciłem i to z bliźniaczkami ale o tym za chwilę.

WP_000656

Niekwestionowanym królem stołu był Sabotażysta. To gra, po którą najchętniej siadały moje współgraczki. Wcześniej nie miałem okazji eksploatować tego tytułu jakoś znacznie więc dopiero teraz była okazja go poznać. I cóż, bardzo przyjemna gra imprezowa. Wprawdzie szybko przekonałem się, że 3 osoby, to nie jest najlepsza liczba graczy ale i tak daje dużo frajdy. Sabotażysta ma po prostu dość trudno. Tylko raz tak naprawdę (na 21 rund!) udało mi się grając Sabotażystą nie dopuścić do dojścia do skarbu. I udało mi się to nie tyle dzięki mechanizmowi gry, który by mi sprzyjał ale dzięki skutecznemu zwodzeniu, zdolnościom aktorskim (?) i mąceniu w głowach biednym dziesięciolatkom… Ale taka ta gra już jest, że walczy tu się na blef i ciągłe zwodzenie.

WP_000692

Stone Age był pewniakiem na tym wyjeździe, sprawdzony już rok temu w tym samym gronie przyjął się świetnie. Zresztą ta gra to klasyk nad klasykami i nie będę się tu rozpisywał nad jej uniwersalnością. Zagraliśmy dwa razy, a dziewczyny pograły sobie dodatkowo online na BGA gdzie uruchomiłem im z dwa razy partię kiedy potrzebowałem nieco odetchnąć od gier (what?? ja to napisałem???).

WP_000668

Osadnicy z Catanu w wersji travel też już towarzyszyli mi rok temu i spokojnie mogliśmy zagrać i tym razem. Zauważyłem, że ulubioną strategią dziewczyn było (podobnie zresztą jak rok temu) zbieranie rycerzy i inwestowanie w najdłuższą drogę. Generalnie w ogóle głównie zbierały owce, zboża i kamienie na karty rozwoju. Jakoś tak sobie upatrzyły :)

WP_000681

2 razy odpaliliśmy Polska w budowie. Nie jest to mój faworyt ale dziewczyny zawsze chętnie do niej siadają więc czemu nie. Dla mnie nadal za prosta i zbyt monotonna ale celem uszczęśliwienia dzieci można tę godzinkę poświęcić. Zresztą praktycznie nie miałem szans w tych partiach, bo obie dziołchy się na mnie uwzięły („żeby wujek nie wygrał”) i gdy tylko podeszła im karta, to blokowały moje inwestycję archeologami. Tak więc przez długi czas mogłem zająć się co najwyżej wykopkami a nie budowaniem mostów… Sporo czasu musiało minąć nim zlitowało się nade mną paru inżynierów i przegoniło archeologów w trzy diabły z mojego poletka…

WP_000688

Obrazu tych rodzinnych tytułów dopełnia jedna partia w Fasolki, dwie we Wsiąść do pociągu- Europa, jedna w Osadników kościanych i jedna w 5 sekund.

WP_000682

Kiedy zagraliśmy już w każdy prostszy tytuł, który zabrałem, spojrzenia dziewczynek coraz częściej zaczęły wędrować na pudełko z Robinsonem Crusoe, gdzie jak byk było napisane, że to gra od 8 lat… Pomyślałem sobie „w zasadzie czemu nie”, najwyżej zasną w trakcie tłumaczenia zasad i będzie po sprawie a ja zagram sobie solo skoro już gra będzie rozłożona. Jednak zdziwiłem się mocno, kiedy dziewczyny nie dość, że nie zasnęły, to jeszcze łyknęły zasady bez problemu, pozadawały kilka pytań i powiedziały- „gramy, bo fajna ta gra”… Zagraliśmy więc. W zasadzie wiedziałem, że na sukces nie ma co liczyć, budowałem więc dziewczynom klimatyczne napięcie i wyciągneliśmy z gry tyle przygody ile się dało. Nie chciałem liderować i mówić, że pewne ruchy nie mają w danej sytuacji sensu, jak dziewuchy chciały iść na goryla ze stępionym nożem o sile 1, to proszę bardzo! Jak zima za pasem, schronienie w opłakanym stanie a one z pieskiem na eksplorację, to śmiało! Ważne, że im się podobało i dobrze się na wyspie bawiły.

WP_000722

Na koniec solowa partia w CO2. Wielkie nadzieję wiązałem z tym tytułem. Vinhos Lacerdy, to moja niespełniona miłość, oczekiwania co do nowego tytułu tego autora były więc ogromne. Instrukcję przewałkowałem parę razy, grę rozłożyłem i na początku utonąłem sparaliżowany nie wiedząc jak ruszyć. Potem było już tylko lepiej i z każdą dekadą nabierałem płynności. Podobało mi się bardzo ale chyba wariantu solo już nie ruszę. Świetnie, że mogłem dzięki niemu poznać mechanikę ale wolę czerpać z tej gry przyjemność z żywym przeciwnikiem niż wyprztykać jej potencjał w solowej zabawie. Oby tylko gra nie podzieliła losu Vinhosa….

WP_000699

Taki był mój urlop przy planszy w Bornym Sulinowie. Razem 23 rozgrywki w 10 tytułów. Jestem zadowolony ale jednocześnie wygłodniały cięższych tytułów. Osadnik już mi nie daje spokoju (też wyposzczony). Gdyby ktoś dysponował jakimś pakietem wolnego czasu, to chętnie przygarnę!

Share

Comments 4

  1. Teraz do mnie dotarło, że granie z Tobą w gry blefu to nie lada wyzwanie :P Masz niezły handicap w takiej GoT ;)

    Nie licz, że Co2 wiele zyska w zwykłym wariancie ;)

  2. @Palmer- bez przesady, staram się oddzielać życie zawodowe od prywatnego! ;)
    A co do CO2 to jednak nadzieje mam, że będzie mi odpowiadać. Coś nie teges z tą grą?

  3. Problem z tą grą jest taki, że można o niej powiedzieć, że „jest” i nic więcej. Gdyby nie temat i okładka zginęła by w tłumie przeciętniaków.
    Na dobrą sprawę, jak usiądzie czterech uparciuchów, którzy nie będą chcieli wystawić innym projektów to gra może się szybko skończyć porażką ;)

  4. Ale wygrać ktoś musi (powinien), więc jednak ktoś wystawi innym projekt i będzie kombinował żeby jednak wygrać a nie przegrać gromadnie. Się o to nie boję i mnie nie zrazisz Palmer!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *