Nieco lżej, nieco luźniej czyli Santy Anno

Stanley Ogólne, Recenzje 3 Komentarzy

No Gravatar

Wakacje się zbliżają- czas luzu, wypoczynku, imprezowania, więc dzisiaj dwa słowa o grze imprezowej prostej, łatwej i przyjemnej. Santy Anno to, jak podaje pudełko, szalona gra piracka. Jesteśmy piratami, którzy po nocy ostro zakrapianej rumem budzą się i z trwogą stwierdzają, że statek, na którym się obudzili nie jest ich statkiem. Ruszają więc z pękającą głową na karku do biegu w poszukiwaniu zguby. Ale jak tu znaleźć swój statek w porcie kiedy każdy wygląda identycznie- flaga z trupią czachą na każdym, dodatkowo rum w głowie jeszcze szumi? Ano najłatwiej poznać swój statek po… kolorach.

pudełko

Rozkładamy na stole żetony ośmiu statków. Każdy z nich posiada na kolorowej tabliczce nazwę i jak na statek przystało kolorowy kadłub, kolorowe żagle, kolorowe bocianie gniazdo i kolorową papugę przesiadującą na różnych częściach statku. Każdy gracz dostaje dwa żetony swojego pirata, jeden z nich układa na jednym ze statków- tym na którym się obudził a drugi posłuży do zaznaczenia statku, do którego na końcu poszukiwań dobiegnie licząc, że jest to właśnie jego macierzysta łajba. Następnie wykładamy pięć specjalnych kart i… wyścig się rozpoczyna. Każdy w swojej głowie przeanalizowuje po kolei wyłożone karty i w swojej głowie przeskakuje z jednego statku na statek, ostatni na który dotrze jest potencjalnie jego docelowym statkiem. Teraz (zgodnie z zasadami) należy obiec stół do okoła i położyć żeton swojego pirata przy statku, który znalazł się na końcu ciągu myślowego…

Żetony statków pirackich:

statki

Na czym polega analizowanie kart, czyli cała mechanika gry? Ano na kartach widnieją różne symbole oparte głównie na kolorach. Tylko dwa z ośmiu statków mają takie same kolory tabliczki z nazwą, kadłuba, żagli i bocianiego gniazda. Jeżeli na karcie widnieje np czerwona farba należy sprawdzić jaki element statku na którym się obecnie znajdujemy ma właśnie kolor czerwony i przenieść się na statek z tym samym elementem w czerwonym kolorze. Jeżeli, na karcie znajduje się np. ikona żagli ale bez koloru, wtedy należy się przenieść na statek, który ma żagle w tym samym kolorze co ten, na którym jesteśmy obecnie. Karty są różnorodne, czasami każą nam przenieść się na statek, którego nazwa zaczyna się na tę samą literę co ten na którym jesteśmy (zawsze tylko dwa statki będą miały nazwę na tę samą literę). Niektóre karty każą się przenieść wszystkim oprócz tych którzy np. są obecnie na statku z żółtym kadłubem. Kombinacji jest trochę, a ponieważ cały ten proces przeskakiwania ze statku na statek odbywa się w głowie a dodatkowo na czas, łatwo o pomyłkę czy oczopląs od tych wszystkich kolorów. Ostatecznie kiedy wszyscy odnajdą już swój statek odwracamy karty i po kolei sprawdzamy (korzystając z prostego schematu, takiego mini labiryntu) czy każdy właściwie prześledził drogę i znalazł się na właściwym statku. Jeżeli tak- rozdajemy odpowiednią liczbę złota- najwięcej dla tego kto pierwszy dotarł do celu i malejąco dla każdego kolejnego i rozpoczynamy kolejną turę. I tak pięć razy. Kto po piątej turze zdobędzie najwięcej złota wygrywa.

przykładowe karty:

karty

Rewers kart do śledzenia poprawności przeprowadzonych akcji:

karty rewers

Jak widać gra jest banalnie prosta. Chwilę zajmuje przyswojenie działania kart ale po 3 minutach tłumaczenia można usiąść do rozgrywki. Jest to typowa gra imprezowa, do wyciągnięcia w luźnej wakacyjnej atmosferze, przy piwku. Dodatkowym atutem jest fakt, że można w nią grać w konfiguracji od 3 do 8 aż osób, na rozkręcenie podsypiających imprezowiczów jak znalazł.  Również i dzieci nie będą się nudzić. Ja osobiście grałem w Santy Anno parę razy z 9-o latkami, które bez problemu pojęły zasady i wkręciły się na maksa. Odpuściłem sobie tylko bieganie wokół stołu ale oczywiście jak ktoś chce nieco więcej śmiechu i nieco więcej siniaków to może się jak najbardziej do tej dziwnej reguły dostosować. Wydaje mi się, że nie jest to gra, w którą będziemy grać w kółko n- razy pod rząd. Jedna, dwie partie na rozerwanie się przy stole (albo i nie stole) i raczej przejdziemy do czegoś innego.  Aż do następnej imprezy. Żywotność gry zwiększają dodatkowe karty specjalne, niezalecane przy pierwszych rozgrywkach a zwiększające jeszcze zamieszanie i utrudniające poszukiwanie swojego statku. Jak opanujemy już podstawowe zasady można te karty wprowadzić do gry i utrudnić jeszcze bardziej zabawę. Jedna partia zajmie nam jakieś 30 min, gracze wykonują działania jednocześnie więc liczba graczy nie wpływa zbytnio na czas trwania gry. Nie posiadam w swojej kolekcji zbyt dużo gier imprezowych, Santy Anno dostałem w prezencie. Sam bym pewnie nie kupił, bo na imprezach, na których bywam milej widziane są jednak bardziej złożone pozycje ale jeżeli ktoś gustuje w partygamesach, szuka czegoś szybkiego na wakacje, to Santy Anno powinno się sprawdzić.

Wszystkie wlementy gry jakie znajdziemy w pudełku:

elementy

Share

Comments 3

  1. Nie wiem, co jest nie tak z tą grą. Czy raczej z jej manualem.
    Probowaliśmy to rozgryźć dobre 5 razy, za pierwszym razem myślałem jeszcze, że może to ja, że może jestem za głupi, by pojąć zasady gry od lat nie pamiętam już ilu; za ostatnim razem bodaj w siódemkę, nie z pierwszej łapanki ludzi, czytali wspólnie i osobno, rozkładali te wszystkie duperele i kolejny raz nie doszli absolutnie do niczego. Nadal nikt nie ma pojęcia, jak się w to coś w ogóle gra.

  2. Post
    Author

    Hmm.. Z mojego doświadczenia stwierdzam, że nie jest źle. Nie przypominam sobie, żebym po przeczytaniu instrukcji miał jakieś wątpliwości w zrozumieniu zasad czy w wytłumaczeniu ich potem graczom. Może doszukujecie się tam niepotrzebnie drugiego dna- ta gra ma prościutkie zasady, dość klarownie zapisane na moje oko.

  3. Może masz jakieś inne wydanie z instrukcją napisaną po ludzku, tej się po prostu nie da skumać. Też mi się wydawało wg opisów i wyglądu gry, że jest banalna i wesoła, dobra dla dzieci jak i na popijawy.
    Nikt z nas nie miał problemów z pojęciem nie tak znów prostej Gry o tron, w Carcassonne gramy ze 4 lata i każdy ma już chyba czarny pas ;) i jeszcze parę innych, a Santy Anno nijak nie potrafimy ugryźć. No to chyba jednak to z grą, a nie z nami jest coś nie tak :) A może faktycznie drążymy za daleko, nie wiem, kiedyś może jeszcze spróbuję albo poszukam w necie oryginalny manual.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *