ECLIPSE – pierwsze trzy wrażenia.

osadnik Ogólne, Pierwsze wrażenie, Recenzje 6 Komentarzy

No Gravatar

Ano ostatnio, za sprawą Stanleya, miałem szczęście i możliwość trzykrotnego podbicia Galaktyki. Wszystkie możliwości wykorzystałem i zostałem potrójnym Panem Kosmosu! Składy były różne, graliśmy w 3 , 4 i 5 osób, więc jako taką opinię na temat gry sobie wyrobiłem! I tak:

Pierwsze wrażenie.

Gra pierwsza to starcie 4 świeżaków, tylko Maroko i Stanley grali wcześniej 1 raz. Stan tłumaczył zasady. 45 minut tłumaczenia  po 23 prawie nas zabiło, zwłaszcza Maroko, który juz raz to słyszał, był bliski odpłynięcia. Naprawdę się bałem, że nic z tego nie będzie  że ludziska, łącznie ze mną, pozasypiają w połowie rozgrywki, jak to onegdaj nad Imperialem 2030 zasnęliśmy:) Na szczęście zasady, mimo ich mnogości, są bardzo spójne i raz wytłumaczone skleiły się w naszych głowach w spójna całość i praktycznie nie trzeba było w czasie gry sięgać do instrukcji. Był to pierwszy duży plus dla Eclipse – niby złożona, ale tak spójna i z pomocnymi grafikami, że nawet mało obyci z planszówkami gracze przyswajają zasady w bardzo wysokim stopniu. W każdym razie około północy rozpoczęliśmy walkę o dominację w kosmosie, co trochę przepijając do pępuszka mojej córy;) Było  dynamicznie, strategicznie, była Wojna, Walka, Przemoc, był blef, fart i niefart – po prostu było pięknie! Po podliczeniu punktów rzut oka na zegarek – 4.30, graliśmy prawie 5 godzin, nikt nie ziewał, nikt nie zasypiał, nikt się nie nudził, nikt nie zamulał. Czas nam zleciał nie wiadomo kiedy, wygrałem, ale chyba bardziej niż zwycięstwem cieszyłem się grą, bo jest naprawdę niesamowita. Jakość wykonania, klimat, zasady – wszystko razem powoduje, że mam ochotę sprzedać kilka własnych strategii, bo wiem, że jak będę miał 4 osoby do zagrania, to wybierzemy Eclipse, a nie Imperiala czy Mare Nostrum. Ostatni raz taki zachwyt przeżyłem przy Szogunie, mam nową ulubioną grę i cieszę się, że Stanley pozwala mi w nią grać ;) Nie mogłem się doczekać kolejnej rozgrywki, aż nadszedł tzw dłuuuugi weekend i  się udało.

Drugie wrażenie

Druga partia zaczęła się jako 4 osobowa, ale po 15 minutach Puchacz musiał szybko wyjść, a my kontynuowaliśmy we trzech. Muszę przyznać, że wrażenia podobne , niedosyt grania także. Czuło się trochę brak czwartej osoby, przy trzech zasadniczo układ jest następujący – jak dwóch się zacznie bić, to ten trzeci spokojnie wybiera komu wbić nóż w plecy i ma trochę łatwiej. zdecydowanie przy 4 graczach trudniej wybić się na prowadzenie, ale na trzech też było pięknie. Żadnych wad nie wykryto, trochę tylko śmieszna jest zasada, że dozbrajasz statki, jak już są w kosmosie związane walką, śmieszna ale ciekawa i dająca duże możliwości do popisu.

Trzecie wrażenie

To już gra 5 osobowa, odbyła się 2 dni później. Kolejny raz wygrałem, tym razem bardzo wysoką różnicą punktów. Jednakowoż miałem trochę lepszą pozycję wyjściową, gdyż zacząłem grę mając za sąsiadów po obu stronach 2 nowicjuszy, którzy pozwolili mi spokojnie rozwinąć się technologicznie i militarnie. Jak juz miałem flotkę 6 wzmocnionych myśliwców  to się zaczęło łojenie kosmitów i sąsiadów. W tym czasie Stanley i Skoracz wykrwawili się w walkach granicznych, moi sąsiedzi zachowali pasywność, ja przejąłem heks centralny  i wkrótce nikt mi nie mógł zagrozić. Szybki atak na Puchacza zniszczył jego flotę i na ostatni etap została mu tylko 1 planeta. Na koniec gry toczyłem jednoczesne bitwy z 3 graczami i najczęściej wygrywałem. Po zwycięstwie poczułem zmęczenie i że jednak Eclipse musi mi dać trochę odpocząć :)

Reasumując – gra super, dla każdego miłośnika strategii, czy to planszowych czy komputerowych. Jeśli ktoś lubił na PCtach Cywilizację, Age of Empires czy Starcrafta, to Eclipse wręcz pokocha. Jak pisałem zasady są spójne a grafiki bardzo pomocne. Jestem szczerze zaskoczony, że gra potrafi nas przez 3-4 godziny trzymać w napięciu. Zdarzały nam się wcześniej gry o podobnym czasie partii, ale to najczęściej było spowodowane zamulaniem, czekaniem aż sąsiad dokona pięćdziesięciu skomplikowanych obliczeń, żeby samemu wykonać obliczeń 51. Rekordowa partia w Automobile trwała pod 5 godzin i ludzie nie mogli się doczekać końca. A tu nie – szczerze mówiąc, jakby dodać jeszcze parę etapów, też byłoby fajnie.

Kłopotów z rozgrywką praktycznie nie było. Główny problem jaki mieli gracze, zwłaszcza początkujący, to pamiętanie o przesuwaniu znaczników, tutaj warto aby gracze przypominali sąsiadom o rozliczeniach i czasem zerkali na ich plansze. Poza tym początkujący gracz potrzebuje paru podpowiedzi, jak zacząć i które technologie mogą być bardziej przydatne na początku. Poza tym jednak wad nie stwierdzam.

Oceniam 10/10, w czym nie jestem oryginalny.

Share

Comments 6

  1. Odezwę się zanim Palmer się obudzi. W Automobile najdłużej graliśmy 3h w 5 osób. No chyba, że nie ze mną grałeś tę partię „pod 5 godzin”? Choć Palmer i tak się pewnie obudzi i powie, że te 3h to i tak o 2h za długo ;)

  2. Post
    Author

    wydawało mi się, że dłużej. Fakt, że mnie nie było wtedy z wami, ale skoczyliście przed piątą chyba?

  3. Ja jestem mega ciekawy tej gry i pomalutku się przyczajam na jej zakup, natomiast co do długości partii to miałem coś podobnego w 8 osób w Twilight Imperium z dodatkami gralismy jakos 14 godzin :D (i bylo calkiem pasjonujaco)

  4. @scovron- ciekawy jestem Twoich wrażeń odnośnie Eclipse po graniu w Twilight Imperium. Zasłyszałem opinię, że jak ma się te parę godzin więcej na granie to TI zjada Eclipse na śniadanie…

  5. @berni- no właśnie ponoć to Twoje słowa ale skoro nie słyszałem u źródła, to nie chciałem nazwiskami rzucać ;) ale teraz już chyba jasne, że to Twoje słowa. Tłumacz się teraz!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *