Slavika, czyli licho nie śpi!

mat_eyo Ogólne, Recenzje 10 Komentarzy

No Gravatar

Na wstępie chciałbym się przywitać. Jest to mój pierwszy wpis na Planszoholiku, choć bloga czytam już od dłuższego czasu. Mam nadzieję, że tekst Wam się spodoba i pociągnie za sobą kolejne.

Przejdźmy jednak do rzeczy, gdyż nie sądzę, żeby ktoś wchodząc w ten artykuł chciał czytać o mnie. Slavika jest strategiczną grą karcianą autorstwa Marcina Wełnickiego, przeznaczoną dla 2-5 graczy.

 Podczas rozgrywki wcielają się oni w stojących na czele słowiańskich rodów wodzów, którzy rywalizują o rękę księżniczki, tytuł księcia i władzę nad Slaviką. Jednak żeby było czym rządzić najpierw trzeba obronić tytułową krainę przed najazdami potworów. Zwycięzcą zostanie gracz, którego ród wykona to zadanie najlepiej i okryje się największą chwałą podczas walk z potworami.

Otoczka fabularna prezentuje się zachęcająco, dodatkowym plusem dla wielu graczy jest fakt, że akcja gry osadzona jest w fantastycznej krainie czerpiącej garściami z mitologii Słowian. Nie uświadczymy więc krasnoludów i elfów walczących z orkami. Naszych swojskich bohaterów, na przykład wojów lub guślarza, będziemy wysyłać do walki z topielcami, strzygami oraz rusałkami. Przyznam szczerze, że tematyka była jednym z głównych powodów, dla których kupiłem grę.

W czasie rozgrywki nie znajdziemy klimatycznych, budujących atmosferę opisów, jakie spotkać można w grach przygodowych. Zamiast tego w tło fabularne zatopimy się dzięki ilustracjom na kartach. Zarówno te przedstawiające bohaterów, krainy jak i potwory ozdobione są pięknymi i klimatycznymi grafikami. Przyczepić można się tylko do kliku. Wampir, mimo że narysowany świetnie, to w swoim stroju XVII wiecznego szlachcica wydaje się nie pasować do reszty słowiańskiej hałastry. Natomiast najgroźniejszy z potworów, Żmij, wygląda jak dzieło szalonego naukowca, który pod ręką miał tylko pająka, węża strażackiego i ściągacz piorunów. Jednak poza tymi dwoma wpadkami pozostałe grafiki trzymają wysoki poziom, a kilkoma z nich można się autentycznie zachwycić. Również ikony zawarte na kartach zostały zaprojektowane i rozmieszczone z rozmysłem, informacje w nich zawarte są czytelne na pierwszy rzut oka. Jedynym minusem są ikony punktów chwały znajdujące się przy trzech najpotężniejszych potworach. Wyglądają jak bryłki złota lub złote jaja. W jednej z moich rozgrywek jeden z graczy stwierdził, że „do tej krainy dokładam wampira ze złotymi jajami”. Jak widać to rozwiązanie nie wygląda i nie brzmi dobrze.

Elektro - Żmij i Wampir ze złotymi jajami ;)

Techniczna strona wydania też nie zostawia wiele do życzenia. Pudełko jest małe, ale wytrzymałe i swobodnie mieści wszystkie elementy. Karty są standardowej grubości, lecz warto zaopatrzyć je w koszulki, gdyż są często tasowane i wiele czasu spędzają w rękach graczy. Żetony i plansze punktacji są dosyć cienkie, nie przeszkadza to jednak przy grze. Trzeba tylko uważać, żeby przypadkowo nie poruszyć planszy – żetony są na tyle małe i lekkie, że przesuwają się po niej nawet przy delikatnym dotknięciu. Jednak biorąc pod uwagę cenę – około 50 zł – jakość wydania trzeba ocenić pozytywnie.

Jak już wcześniej wspomniałem,  klimat gry tworzą ilustracje na kartach. Niestety jest to za mało. Podczas rozgrywki nie czujemy, że walczymy o wolność słowiańskiej krainy.  Mechanika jest oderwana od tematu gry, równie dobrze mogłaby to być potyczka gangsterów z policją lub rodziny farmerów z ogrodowymi szkodnikami. Nazwy potworów i imiona bohaterów są klimatyczne, lecz po pewnym czasie trzymając karty w ręku zwracamy uwagę tylko na ikony. Wtedy też urzekający z początku klimat ulatnia się całkowicie.

Skoro już wspomniałem o mechanice to warto wspomnieć czym właściwie jest Slavika. Mamy do czynienia z karcianą grą strategiczną. Mechanika gry opiera się o zarządzanie kartami dostępnymi na ręce i takie ich zagrywanie, aby uzyskać jak największą kontrolę nad obszarami (krainami) leżącymi na stole. Krainy te mają różne wartości w punktach chwały, limit bohaterów i potworów oraz pewną liczbę kart skarbów do zdobycia. Gracze dysponują kartami bohaterów (każdy gracz ma ich taki sam zestaw) i potworów (losowo dobierane pod koniec tury). W turze gracz ma do wykonania trzy akcje. W pierwszej musi dołożyć do krainy bohatera, jeśli jeszcze jakichś posiada. W drugiej wykłada bohatera lub potwora, jeśli nie ma już bohaterów. W trzeciej akcji zawsze wykłada potwora. Wszystkie trzy karty muszą być dołożone w różnych krainach. Jeśli w którejś z nich znajdzie się tyle potworów, ile wynosi ich limit w krainie to natychmiast rozgrywana jest walka ze znajdującymi się tam bohaterami. Jeśli ich siła jest większa lub równa sile potworów to wygrywają bohaterowie a gracz, który ma tam najwięcej punktów siły zgarnia punkty chwały za zwycięstwo i karty skarbów. Bohaterowie wracają do domu (na ręce graczy) a potwory są usuwane. Karta krainy jest odwracana na drugą stronę (gdzie znajduje się inny jej wariant), dokładane są kolejne karty skarbów i można do niej dokładać karty ponownie. Zasad gry nie ma dużo, są proste i można je wytłumaczyć w 10 minut osobie nie grającej wcześniej w planszówki.

Rozgrywka dwuosobowa

W grze znajdziemy sporo negatywnej interakcji, głównie z racji tego, że gracze zagrywają zarówno bohaterów jak i potwory. Często opłaca się dołożyć silnego potwora tam, gdzie najsilniejszy jest inny gracz. Umiejętności specjalne bohaterów i potworów są na tyle różnorodne, że często jedna zagrana karta może diametralnie wpłynąć na sytuację w danej krainie. Pozytywnie wpływa to na dynamikę gry, nie można nigdy czuć się zwycięzcą w danej krainie przed jej rozliczeniem, nigdy też nie ma sytuacji, żebyśmy nie mieli żadnego sensownego zagrania do wyboru. Utrzymany jest jednak niezbędny balans w umiejętnościach, nie znajdziemy tych wyraźnie gorszych i lepszych, są tylko bardziej i mniej przydatne w danej chwili.

Losowość stoi na rozsądnym poziomie, typowym dla karcianek. Wynika z losowego dociągu kart, nie znajdziemy tu żadnych rzutów kostkami. Mnogość kart, umiejętności potworów i losowy ich dobór sprawia, że gra ma sporą regrywalność, często po jednej partii chcemy zagrać natychmiastowy rewanż. Czas do tego potrzebny to około 45 minut. Niestety tu znajdziemy jedną z najpoważniejszych wad Slaviki. Gra kończy się, kiedy na kartach skarbów (zdobywanych w walce z potworami w poszczególnych krainach) zostaną odsłonięte cztery z pięciu faz księżyca. Problemem jest to, że rozkładane są one losowo a w talii skarbów większość kart to punkty zwycięstwa. W skrajnych wypadkach może się zdarzyć, że wszystkie karty księżyca odsłonimy na samym początku lub na samym końcu. Potrafi to znacznie skrócić lub wydłużyć rozgrywkę. Minusem jest dla mnie też fakt, że gra nie posiada mocno zaakcentowanego zakończenia. Ot, wyciągniemy ostatnią kartę księżyca i koniec. Oczywiście możemy się tego spodziewać przy wyciągnięciu tej trzeciej karty księżyca, wtedy każdy kolejny skarb może być zakończeniem gry, ale niewiele wtedy można już zrobić.

Zawartość pudełka

Gra skaluje się w miarę dobrze. Przy każdej liczbie graczy gra się przyjemniej, lecz także inaczej. Ja najlepiej bawiłem się przy rozgrywce dwuosobowej, wtedy gra nabiera taktycznego wymiaru. Im więcej graczy tym więcej chaosu, zanim kolejka do nas wraca dużo się zmienia w poszczególnych krainach. Mi się to nie podobało, lecz gracze lubiący chaos i ciągłą adaptację strategii do zmieniających się warunków mogą zapisać to na plus.

Reasumując Slavika jest w założeniu niedługą, strategiczna grą karcianą. W praktyce czas rozgrywki często jest trudny do przewidzenia i może nas negatywnie zaskoczyć. Strategiczny wymiar rozgrywki zwiększa się wraz ze spadkiem liczby graczy, lecz przy większej ich liczbie nadal jest miejsce na kombinowanie. Gra ma proste zasady, nadaje się do wprowadzenia nowych graczy w świat planszówek. Starzy wyjadacze również powinni nieźle się przy niej bawić. W skali BGG Slavika otrzymuje ode mnie 6.

PLUSY:

– proste zasady

– możliwość kombinowania

– dużo negatywnej interakcji

– cena

– ciekawy i oryginalny klimat…

MINUSY

– … który nie znajduje jednak odzwierciedlenia w mechanice

– wzrost chaosu wraz z większą liczbą graczy

– nieprzewidywalny czas rozgrywki

– brak „wielkiego finału” na zakończenie gry

OCENA: 6/10

Share

Comments 10

  1. Witaj mat_eyo na planszoholiku w charakterze autora! Fajnie, że wyszedłeś z cienia i dzięki za posta ;) Slavika wygląda całkiem ciekawie, jak będę miał okazję to na pewno spróbuję.

  2. Post
    Author

    Dziękuję bardzo za ciepłe przyjęcie ;) Slavika nie jest grą wybitną, ale warto w nią zagrać i spróbować jeśli ma się okazję.
    Fajnie mi się pisało tą recenzję, więc na pewno za jakiś czas wrzucę kolejny tekst.

  3. @mat_eyo: bardzo fajna recenzja, gratuluję i czekam na więcej :)
    @Stanley: no i straciłeś jedyną szansę, bo dzisiaj posłałem swój egzemplarz w świat ;-)

    Co do Slaviki to mi ten tytuł bardzo przypadł do gustu. Przede wszystkim zapewne z powodu tematu. Świetnych ilustracji (no może poza Żmijem ;-)) i pomysłu na grę. Kłóciłbym się co do strategiczności rozgrywki. Biorąc pod uwagę losowość, szybko zmieniającą się sytuację, na którą trzeba reagować raczej powiedziałbym, że to gra bardziej taktyczna, dziejąca się tu i teraz. Kilku rzeczy mi w niej zabrakło. Tak jak wspomniałeś, trochę denerwuje mnie nieokreślony czas gry. Jak na tak małą grę potrafi się ciągnąć naprawdę długo, zwłaszcza kiedy księżyc trafi na stos, do którego gracze niechętnie dokładają karty. Drugim zarzutem jest właśnie brak zmuszenia graczy do odwiedzania wszystkich krain. Czasem kraina zostawała „w zawieszeniu” przez dłuższy czas, bo żadnemu z graczy nie opłacało się tam niczego wysyłać. Gdyby gra w jakiś sposób to wymuszała, jakimiś karami to byłoby ciekawiej. W każdym razie gra jest dobra i warta sprawdzenia dla każdego fana negatywnej, wrednej wręcz interakcji ;-)

  4. Post
    Author

    Co do drugiego zarzutu to często zagrywanie kart do mało popularnej krainy jest wymuszane przez… zasady. Kiedy część krain jest już zapełniona a bohatera trzeba gdzieś wyłożyć to wybór bywa bardzo ograniczony. Prędzej czy później każda kraina zostanie rozliczona. Mi natomiast zdarzyło się, że w wysoko punktowanej krainie, na której wszystkim zależało, skryły się dwa ostatnie księżyce. Kraina nie była rozliczana, bo ciągle któryś z graczy dokładał wredne potwory. Skutek był taki, że gra przeciągnęła się do prawie dwóch godzin o.O
    Warto też zainteresować się Slaviką w kontekście nadchodzącego dodatku, który ma wprowadzić kilka nowości.

  5. Zbierałem się i zbierałem do napisania o Slavice, ale się nie zebrałem :)
    Byłaby to moja pierwsza skrajnie negatywna recenzja.
    Slavika jest najgorszą grą w jaką dotąd grałem.
    Graliśmy w trzy osoby i mieliśmy wszyscy podobne odczucia. Zaplanowanie czegokolwiek nie ma większego sensu, bo za chwilę inny gracz zniweczy twoje wysiłki. Największym zarzutem dla tej gry jest fakt, że w momencie gdy krainy są puste nie wiem co zrobić! Ale nie dlatego, że mam tyle możliwości do wyboru, tylko dlatego, że jest mi zupełnie wszystko jedno. Bo gdzie czegoś nie dołożę, za chwilę ktoś inny sprawi, że moja karta nie przyniesie mi korzyści.
    To jest dla mnie wada całkowicie dyskwalifikująca grę, jeśli z taką obojętnością się do niej podchodzi.
    Zmusiliśmy się jednak do dokończenia partii, żeby sprawdzić, czy może pod koniec coś się zmieni. Niestety nie zmieniło się.
    I to nie jest tak, że nie lubimy negatywnej interakcji. W przykładowego Discworlda graliśmy wiele razy i tam jest kupa zabawy, gdy np. w wyniku jakiegoś kataklizmu gracze tracą wszystkie swoje budynki, mnóstwo złota, czy zawala im się rękę śmieciowymi kartami i blokuje na kilka tur sensowne akcje.
    Wracając jeszcze do Slaviki i jej wydania – grafiki rzeczywiście są fajne, ale sposób oznaczania punktów zdecydowanie nie przemyślany.
    Na szczęście gra była pożyczona i po jednej rozgrywce wiemy, że nie zagramy w nią nigdy więcej.
    O wiele więcej rozrywki zapewniają totalnie losowe Robale, które kiedyś dostałem od znajomych.
    Na BGG oceniłem Slavikę na 2/10 – dodatkowy punkt za oprawę graficzną.

  6. @mat_eyo Bardzo fajna recenzja, dzięki. Liczę, że regularnie będzie można czytać Twoje teksty na plaszoholiku!

  7. Post
    Author

    @ kdsz dziękuję bardzo! Oczywiście postaram się w miarę jak najczęściej publikować kolejne teksty.

    @ kaszkiet może właśnie tym bardziej powinieneś napisać swoją recenzję, nawet w swoistej odpowiedzi na ten tekst :)
    Masz oczywiście trochę racji, ale nie ze wszystkimi zarzutami się zgodzę. W grze jest miejsce na planowanie, mam też narzędzia (bohater tropiciel, potwór bodajże rusałka) dzięki którym możemy „uwolnić” bohatera, który przydałby się nam gdzie indziej. Poza tym analizując grę pozostałych graczy i sytuację na stole można coś planować. Nie jest to na pewno hiper strategiczny mózgożer bez odrobiny losowości więc jeśli ktoś się tak nastawia to na pewno będzie grą zawiedziony. Nie uważam Slaviki za grę wybitną, nie jest to nawet moja ulubiona karcianka, ale ocenę 2/10 uważam za mocno krzywdzącą… dlatego właśnie z chęcią przeczytałbym jakiś dłuższy tekst trochę to argumentujący ;)

  8. W zasadzie już o tym napisałem.
    Dla mnie dyskwalifikujący Slavikę jest właśnie fakt, że zaczyna się grę (krainy są puste) i nie wiem co zrobić, bo jest mi zupełnie wszystko jedno. Gdzie się nie dołożę, za chwilę ktoś mi pokrzyżuje plany.
    Więc dokładam się byle gdzie, byle kim.

    Potworów, które robią coś ciekawszego niż tylko dodawanie siły, jest niewiele – może gdyby ten element był bardziej urozmaicony, byłoby lepiej.
    Graliśmy w trzy osoby – może w dwie ma się większą kontrolę nad grą?
    Mieliśmy we trzech zbieżną negatywną opinię na temat Slaviki, niezależnie od tego czy ktoś akurat wygrał, czy nie.
    Ja przegrałem z kretesem, ale nie z tego powodu gra mi się nie podobała – wręcz uważam za niezbędną cechę dobrego tytułu przyjemność z grania, niezależnie od tego czy się wygrywa, czy nie (wzorem w tej kwestii jest dla mnie np. 7 Wonders).

    Oczywiście, że rozgrywając więcej partii można opracować zagrania pozwalające na większą kontrolę nad tym co się dzieje, ale po prostu nie mam na to ochoty – po jednej partii wiem, że nigdy do tego tytułu nie wrócę.

    Podsumowując – kluczowa przy mojej opinii jest ta nieuchwytna przyjemność z gry, która dla mnie w tym przypadku jest zerowa.
    Podczas gry marzyłem, żeby ktoś odkrył czwarty księżyc, bo jednak z drugiej strony upierałem się, żeby partię skończyć i z czystym sumieniem – po pełnej rozgrywce – do Slaviki nigdy nie wracać.

  9. Świetna gra. Nieskomplikowana i grywalna. Jak dobrze pokombinować to i negatywnej interakcji nie zabraknie. Świetna recenzja.

  10. Ze względu na wyjątkowo silną promocję Slaviki na konwentach (np. na Pyrkonie była wydawana w GamesRoomie jako „cudowna gra na pół godziny”), chciałabym poprzeć negatywną opinię Kaszkieta – aby było wiadomo, że nie jest odosobniona. Miałam wątpliwą przyjemność rozegrać 3 partie, w wersji dla 2, 3 i 5 osób. Przy 5 graczach odczuwalny był mały wpływ na rozgrywkę: to, gdzie dokładało się bohaterów i potwory w największej mierze zależało od tego, gdzie zostały wolne miejsca. Często mogliśmy jedynie tęsknie patrzeć na najbardziej opłacalne krainy zapełniające się bohaterami przeciwników. Przeszkodzić im w zwycięstwie zwykle nie było jak, ponieważ mechanika nierzadko pozwalała im obstawić dane lokację słabymi potworami. Przy 2-3 graczach było nieco więcej istotnych decyzji do podjęcia, choć rzeczywiście w momencie małego zapełnienia krain zupełnie nie wiadomo, co zrobić – każdy ruch może zostać równie łatwo skontrowany. Czy to przy 2, 3 czy 5 osobach – z powodu dużego podobieństwa poszczególnych tur, rozgrywka nużyła nas dość szybko. Do tego potrafiła zająć nawet ponad 2 godziny (zgodnie z informacjami od producenta nie powinna przekraczać 45 minut), oczywiście przy umiarkowanie sprawnym rozgrywaniu.
    Jedyne plusy jakie przychodzą mi do głowy to grafika oraz kilka całkiem udanych sposobów na negatywną interakcję.
    Wypożyczyliśmy grę, żeby przetestować ją przed zakupem: skusiła nas tematyka. Jako że nie podobała się nikomu, wróciła do sklepu.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *