Eclipse- pierwsze starcie

Stanley Ogólne, Rozgrywki 9 Komentarzy

No Gravatar

Jak już nadmieniałem w przypływie planszoholikowego głodu poruszyłem niebo i ziemię żeby ściągnąć do siebie choć jedną ofiarę, która swoją obecnością mój głód zaspokoi. Eclipse po przeczytaniu instrukcji nie dało mi innego wyboru- musiałem zagrać i to jak najszybciej!! Rozesłałem smsy do wszystkich potencjalnych moich ofiar ale poniedziałek nie był dobrym dniem dla zapracowanych, dorosłych facetów, którzy oprócz rodzin mają jeszcze inne obowiązki jak na przykład wstanie kolejnego dnia wcześnie do pracy.

Osadnik odmówił, Chemik, TajKoon też, Piotrek, Grigorij nie inaczej, szturchnąłem nawet delikatnie na plansza24 berniego, który chyba w ogóle nie poczuł się szturchnięty… Na szczęście na horyzoncie pojawił się Marek- Maroko, który ku mojej wielkiej radości zgodził się na partię Eclipse. W ostatecznym rozrachunku nawet czasowo nie było źle, grać zaczęliśmy o 20.30, po wcześniejszym półgodzinnym wykładzie zasad i o 22.30 było po ptokach. Więc i Maroko nawet zdążył się wyspać przed kolejnym, dorosłym dniem. I cóż powiem- moja kolekcja wzbogaciła się o kolejną perełkę! Niby krążyłem wokół tej gry od dawna, ale klimaty sf i czas rozgrywki nie przemawiały za bardzo na plus ale w końcu pękłem i to była chyba jedna z najlepszych decyzji mojego planszoholizmu. Nie ma co wyrokować po jednej, dwuosobowej partii ale obaw raczej nie mam co do tej pozycji- będzie dobrze!

Nasz kosmos:

Nasze poczynania w czasie gry nie były jakimś majstersztykiem optymalizacji, raczej poznawaliśmy tajniki gry ale ważne, że były emocje i fun. Maroko zdeczka przyblokował się na początku kiedy podczas eksploracji wylosował dwukrotnie heksy z podwójnym statkiem starożytnych. Przypuszczalnie trzeba było przynajmniej jeden z nich odrzucić ale nie znając jeszcze gry nie mógł Maroko o tym wiedzieć. Spędził nieco czasu na dozbrojeniu się i rozniósł starożytnych w pył zyskując niezłe bonusy i w końcu odbił się od dna. Ja miałem więcej szczęścia na początku, szybko rozpleniłem się po kosmosie zyskując całkiem niezły zastrzyk gotówki i nauki otwierające mi drogę do nowych technologii. Najciekawiej zrobiło się kiedy połączyliśmy w którymś momencie nasze przestrzenie kosmiczne i można było myśleć o wyeliminowaniu statków przeciwnika i zajęciu jego co lepszych terenów. Maroko wynalazł bombę neutronową więc w tym wypadku miał nieco lepszą sytuację a i jego statki wydawały się też mieć całkiem niezłą moc do gwiezdnych podbojów. Rzucił się na centrum galaktyki i zapewne udałoby mu się przejęć kontrolę nad tym terenem gdybym nie moje statki, które wprawdzie rozgromił ale zdążyły osłabić go na tyle, że nie pokonał bazy centralnej. Ostatecznie wygrałem paroma punktami, zdobyte tereny na początku gry przeważyły szalę.

Plansza Maroka pod koniec gry: 

Obaj byliśmy bardzo zadowoleni- gra świetna i pełna emocji nawet w dwuosobowej potyczce. Ta gra jest jednak ewidentnie stworzona do wieloosobowych rozgrywek, choćby ze zględu na dyplomację, która pojawia się dopiero od czterech graczy. Co mi się bardzo podoba, to to, że wbrew pozorom zasady gry są bardzo spójne  i w ogólnym rozrachunku proste. Dyplomacja bardzo sprytna- prosta, roztrzyganie walk bardzo sprytne- proste, Zarządzanie populacją i akcjami bardzo sprytne- proste. Wszystko tak jest bardzo sprytne- proste :) Czekam więc na więcej graczy i na kolejne walki w kosmosie.

Moja plansza na zakończenie rozgrywki:

Share

Comments 9

  1. Jeszcze nie grałem w dwuosobowym składzie. Za to wczoraj udało mi się usiąść do partii 4-osobowej. Dwie ostatnie rundy zabrały niemal tyle czasu, co wszystkie wcześniejsze. Zostałem pozbawiony zwycięstwa przez jednego mściwego, który miał za złe, że nie atakuję swojego sojusznika. A na dokładkę dokopał mi mój sojusznik, który wyliczył, że ten traktat pokojowy już mu się nie opłaca. Zająłem honorowo drugie miejsce… przynajmniej nie byłem zdrajcą :P

  2. A, widzę, że mnie szturchałeś. Myślałem, że to takie niezobowiązujące jak „kiedyś zagramy w Age of Steam”

  3. A ile w ogóle zajęła Wam ta czteroosobowa partia? Chcę poinformować moich współgraczy na co się szykują jak już dojdzie do takiego spotkania. Zakładam, że między 3,5 a 4h się zmieściliście? Drugie miejsce przy takich mściwościach i zdradach? Nieźle!

  4. Jakieś 3 godziny i 15 minut, przy czym wszyscy już chociaż raz grali, więc nie było tłumaczenia zasad. Raz był 10 minutowy spór i przeszukiwanie instrukcji. No i jeden gracz strasznie zamulał – mieliśmy poczucie, że w drugiej rundzie liczy już posunięcia na dziewiątą, dziesiątą ;]

  5. Akurat to szturchnięcie było mocno zobowiązujące :) Ale pewnie i tak byś nie mógł?

  6. Wtedy nie, wczoraj też w sumie przypadkowo wpadło i ostateczną decyzję podjąłem godzinę przed graniem.

  7. Ale generalnie uważam, że instrukcja Eclipse jest bardzo dobrze napisana. Parę niedomówień pewnie by się znalazło ale jest nieźle.

  8. Czas gry nam się poprawia. Wczoraj w 3 osoby graliśmy 3 godziny. Godzinka na gracza to już nieco lepiej wygląda. A będzie jeszcze lepiej myślę z każdą kolejną partią, zwłaszcza jak nie będzie nowicjuszy ;)

  9. Właśnie wróciłem z 5-o osobowej partii Eclipse, czas grania- 4,5h i to z omyłkową dodatkową rundą. Żyć nie umierać! Osadnik rozniósł nas wszystkich w drobny mak, dobry gracz w mordę jeża…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *