Legends of Andor – rodzinna przygodówka

rzaba Dla dzieci, Recenzje 12 Komentarzy

No Gravatar

Kiedy w zeszłym roku zobaczyłem zapowiedź Legends of Andor nie przypuszczałem, że ta gra stanie  się wkrótce  numerem 1  u nas w domu i to na wiele tygodni. Na grę zwróciłem uwagę w zasadzie tylko i wyłącznie z powodu przepięknej planszy, dopiero później doczytałem kto jest jej autorem (gry i grafiki) – Michael Menzel czyli twórca grafik do wielu nowoczesnych gier. Jak tylko gra pojawiła się na amazonie zakupiłem egzemplarz wydając fortunę. Wydanych pieniędzy nie żałuje, gdyż gra dostarczyła mi wiele godzin świetnej, rodzinnej rozrywki.

Legends of Andor to kooperacyjna przygodówka dla 1-4 graczy, w której do rozegrania mamy 5 scenariuszy zwanych w grze legendami na przepięknej, dwustronnej planszy. Wykonanie gry stoi na najwyższym poziomie i w zasadzie można by się tylko przyczepić, że brakuje figurek – zamiast tego użyto tekturowych znaczników, które wkładamy w plastikowe podstawki. Plansze graczy, żetony oraz karty legend prezentują się bardzo dobrze i trzymają poziom FFG. Oczywiście jak w przypadku chyba każdej gry tego wydawnictwa w pudełku nie znajdziemy żadnej wypraski, są za to woreczki.

Zapoznanie z grą zaczynamy od scenariusza wprowadzającego, który krok po kroku, jak tutorial w grze komputerowej, przedstawia nam podstawowe mechanizmy gry – gra nie posiada w zasadzie instrukcji, uczymy się sukcesywnie przechodząc kolejne legendy. W pudełku znajdziemy jedynie instrukcje przygotowania i rozgrywania pierwszego scenariusza oraz tzw. Reference book z opisem najważniejszych rzeczy. Jest to chyba pierwsza gra jaką mam w kolekcji, w którą zacząłem grac bez uprzedniego, żmudnego czytania reguł.

Na początek standardowy set up: ustawiamy na planszy żetony mgły i studni oraz talie kart wydarzeń, wyciągamy odpowiedni zestaw kart legendy i układamy je alfabetycznie, przygotowujemy zestaw przedmiotów do kupna, ustawiamy biały pionek narratora na literze A na listwie przebiegu historii, wybieramy bohaterów i ustawiamy ich początkowe atrybuty siły oraz ‚Willpower’, czyli coś w rodzaju punktów życia, na kartach tychże.

Do wyboru mamy 4 bohaterów: łucznika, wojownika, czarodzieja oraz krasnoluda. Każdy z bohaterów ma specjalną zdolność np. łucznik może atakować potwory z przyległego pola, czarodziej może w czasie walki odwrócić jedna kostkę na przeciwne pole do wylosowanego itp. Możemy również wybrać płeć bohatera, która jednak nie ma znaczenia w czasie gry.

Każde pole na mapie oznaczone jest numerem oraz strzałką wskazującą ruch potworów w fazie…ruchu potworów. Na głównej mapie ścieżka potworów prowadzi wprost do zamku, którego przyjdzie nam bronic praktycznie w każdym scenariuszu. W grze występują 4 rodzaje potworów: Gory, Skralle, Trole oraz Wardraki, do tego będziemy walczyć ze smokiem w ostatniej legendzie. Potwory różnią się siłą, wytrzymałością oraz nagrodą za ich pokonanie, jak również ilością ruchów w swojej fazie.

Grę zaczynamy czytając pierwsza kartę danej legendy oznaczoną A1 i następne w kolejności (ale tylko A), karty te przeważnie wprowadzają kilka zmian do standardowego set up’u oraz dają nam pierwszy cel do wykonania. Za każdym razem gdy biały pionek narratora przesuniemy na literę oznaczoną gwiazdką podczas set up’u (jako posiadającą karty legendy), musimy wyciągnąć daną kartę i przeczytać dalszy ciąg granej opowieści oraz zastosować się do zawartych instrukcji.

 

To teraz o samym graniu. Runda (dzień) podzielona jest na fazę graczy oraz fazę potworów. Każdy z graczy ma do dyspozycji 7 godzin (+3 za dodatkowym kosztem Willpower) na wykonanie ruchu lub walkę np. chcąc przejść 3 pola przesuwamy swój znacznik na poziomej listwie czasu o 3 pola, jeśli rozpoczynamy walkę to każda runda kosztuje nas 1 godzinę. Po dojściu do 7 godziny możemy zrezygnować z dalszej gry w tej rundzie lub wykorzystać dodatkowe 3 godziny płacąc za każdą z nich 2 punktami Willpower. Gracze wykonują ruchy na przemian, dopóki wszyscy nie zdecydują o zakończeniu dnia. Następnie przechodzimy do fazy ruchu potworów: na początek ciągniemy kartę wydarzeń i wykonujemy zawarte na niej polecenie, następnie w kolejności przesuwamy o jedno pole każdego potwora na planszy zgodnie ze wskazaniem strzałek – Gory, Skralle, Wardraki, Trole i znowu Wardraki. Na każdym polu może znajdować się tylko jeden potwór wiec w przypadku gdy musimy postawić nowego potwora na już zajętym obszarze to po prostu przesuwamy go dalej zgodnie ze wskazaniem strzałek. Na koniec odświeżamy studnie dające Willpower oraz co bardzo ważne przesuwamy o jedno pole do góry biały pionek narratora. Jeśli na nowym polu mamy znacznik ustawiony w czasie set-up’u oznacza to, że musimy przeczytać odpowiednią kartę legendy np. B i zastosować się do informacji na niej zawartej.

Gra kończy się gdy narrator dojdzie do ostatniej litery na listwie  historii czyli w większości przypadków N. Grę zakończymy również jeśli uda się wykonać główne zadanie zanim dojdziemy do końca tej listwy.

Walki w grze to turlanie kostkami, w zależności od bohatera oraz posiadanej Willpower rzucamy od 1 do 5 kości, wybieramy najwyższy wynik oraz dodajemy do swojej siły. To samo robimy z potworem i następnie porównujemy wyniki. Przegrany obniża swoje Willpower o różnice w wyniku, jeśli potwór przeżył pierwszą rundę bitwy bohater może zdecydować się zaatakować jeszcze raz płacąc oczywiście dodatkową godzinę. Występuje tu spora losowość, która możemy modyfikować używając przedmiotów kupionych u kupca bądź zdobytych w inny sposób w czasie gry np. hełm pozwala dodać nam 2 identyczne wyniki kostek, Witch brew pozwala na podwojenie wyniku kostki. Jeśli uda się nam zabić potwora to odkładamy jego figurkę na specjalne pole oraz przesuwamy pionek narratora o jedna literę do góry. Tak, to bardzo ważne i często krytykowane rozwiązanie przez ludzi którzy mają ochotę na ostrą rozwałkę z potworami – im więcej potworów zabijemy, tym szybciej zbliżamy się do końca przygody i może nie starczyć nam czasu na wykonanie zadania. Trzeba znaleźć odpowiedni balans pomiędzy likwidacją potworów i wykonywaniem głównego celu którym może być np. dostarczenie ważnego listu na drugi koniec planszy – tutaj dopiero zaczyna się zabawa i główkowanie.

Jak wcześniej pisałem, w grze mamy 5 scenariuszy, które są ze sobą powiązane fabularnie ale nic nie stoi na przeszkodzie aby rozgrywać je w dowolnej kolejności. Rozgrywając każdą z historii po raz pierwszy naprawdę czujemy, że uczestniczymy w fantastycznej opowieści i z niepokojem czekamy co też przyniesie nam następna karta legendy, jakie nowe cele zostaną postawione przed bohaterami, ile nowych potworów pojawi się na planszy? Naturalnie przychodzi nam do głowy pytanie ‚co z re-grywalnością’ tego tytułu? No cóż, doświadczeni gracze pewnie nie będą zadowoleni, z drugiej strony niektóre legendy wprowadzają losowe wydarzenia lub zadania do wykonania co powinno podnieść trochę ‚replayability’. W zestawie znajdują się także puste karty legend, które można wykorzystać do stworzenia własnego scenariusza.

Gra nie jest niezależna językowo, jednak jeśli chociaż jedna osoba w miarę dobrze posługuje się językiem angielskim nie powinno być problemu, ta osoba będzie po prostu narratorem, który opowiada historie i przekazuje innym graczom co też wydarzyło się w Andorze. Gracze nie posiadają na ręce żadnych kart do zagrywania, a karty wydarzeń może przeczytać i wyjaśnić narrator.

W Legends of Andor grałem z moim 6-letnim synem już 16 razy, został nam do skończenia ostatni scenariusz w którym trzeba pokonać smoka – na razie 2 razy dostaliśmy ostrego łupnia ale już wymyśliliśmy inna strategie i pewnie w weekend sprawdzimy się znowu.

Gra całkowicie mnie urzekła. Mimo że mechanika jest w miarę prosta to czasami naprawdę trzeba ostro pomyśleć aby zoptymalizować walkę, ruchy i wykonanie zadania. Sam czas gry jest ograniczony poprzez nieubłaganie pędzący pionek narratora, a w niektórych scenariuszach pędzący w dół koniec przygody – przeważnie kończymy grę w 1.5 godziny co jest maksymalnym czasem jaki moje dziecko jest w stanie wytrzymać przy planszy. Nie jestem do końca przekonany czy ta gra spodoba się hardcore’owym graczom, po wygraniu scenariusza naprawdę ciężko będzie wrócić do niego jeszcze raz skoro zna się już patent na przejście. Jako rodzinna rozgrywka naprawdę nie widzę konkurencji u mnie w domu, mój syn uwielbia te grę i wystawił jej 10/10 i tytuł najlepszej gry ever. Możliwość tworzenia własnych scenariuszy, wykorzystywania dostępnych zasobów w/g uznania czy modyfikowania zasad może dać naprawdę wiele godzin super zabawy (młody bardzo napalił się na robienie własnego scenariusza).

Na 2013 rok zapowiedziano już dodatek, na oficjalnej stronie gry można znaleźć bonusowy scenariusz oraz zmodyfikowane zasady do gry solo. Do tego muszę przyznać, że byłem naprawdę zaskoczony podejściem samego autora, który w serwisie BGG osobiście odpowiada na zapytania graczy – to się nazywa naprawdę dobre wsparcie produktu.

Podsumowując: gra rodzinna – zdecydowanie tak, gra w gronie dorosłych – nie jestem do końca przekonany, większość moim znajomych nie przepada za grami kooperacyjnymi, a i ja sam uważam je dobre jedynie do grania z dziećmi. Moja ocena na BGG: 10 i czekam na dodatki.

Share

Comments 12

  1. Mam nadzieję, że Legendy zostaną wydane po polsku: może Galakta się skusi? Gra idealnie wpasowałaby się na zajęcia w szkole i za kilka lat dla chłopaków… A może kiedyś zajmę się samodzielnym tłumaczeniem kart? Rzaba, dużo by było elementów do polonizacji??

  2. Post
    Author

    @poooq – troche tego jest do tlumaczenia, np. do 5 legendy jest w sumie 21 kart (legendy, 5 kart walki ze smokiem, 2 karty tragarza, wieża…itp.), do tego dochodzą karty wydarzen + karty podziemnego jeziora (do wykorzystania na drugiej stronie planszy) ale w porównaniu z takim Talismanem czy Descentem to jednak nic. Ta gra ma juz kilka wersji jezykowych m.in. wegierska czy rosyjską wiec może ktoś to wyda tez w PL.

  3. Nazwisko Michaela Menzla z reguły powoduje u mnie bardzo miłe odczucia. I zachęca do zapoznania się z grą. Jednak gdy dowiedziałem się, że szykuje on grę przygodową, a do tego jeszcze kooperacyjną włączyło mi się czerwone światło. Nie wiem czy będę w stanie znieść takie połączenie.
    Twój opis zachęca, natomiast tryb kooperacyjny najczęściej zniechęca mnie do gier….

  4. Oj bardzo lubię takie gry, a skoro ma być polska wersja to już robię miejsce na nową grę :) Myślę, że taka gra nie będzie leżała u nas odłogiem. Zwłaszcza, że trzeci gracz jest już prawie prawie gotowy, a tematyka na pewno go zainteresuje.
    Dodatkowo zachęcił mnie rzaba zapewniając, że tym razem nie będę musiała przejść przed graniem przez księgę zasad. Zawsze instrukcje stały nam na przeszkodzie w graniu. Jak już człowiek znalazł czas na granie to zniechęcał się tym całym czytaniem. Dlatego lubiłam grywać z Marsem, który streszczał zasady, potem było granie a na końcu kupowaliśmy z Radem nową planszówkę w którą już umieliśmy grać:) Tak często udawało się ominąć instrukcje. Gdy zabrakło gracza tłumaczącego i musieliśmy sami zapoznawać się z instrukcjami to w zasadzie przestaliśmy grać.

  5. Mam takie pytanie: jest napisane że gra jest od 2 do 4 graczy. Czy da się ją rozegrać w pojedynkę, grając na przykład 2 pionkami naraz?

  6. Na oficjalnej stronie są zasady do solowej Legendy 3, większość kooperacji można rozegrać solo sterując poszczególnymi postaciami.

  7. To jest to czego niestety w grach nie lubię…
    Lubie wygrywać, ogarniać grę i zawsze mam tendencje do ‚sterowania’ innymi graczami.

  8. Aha zapomniałem napisać resztę postu. :D

    Podoba mi się to, że figurki są reprezentowane przez ładnie wyglądające, kolorowe tekturowe pionki a nie szare plastikowe. Talentu do malowania nie mam, a szare pionki na ładnych kolorowych planszach psują jak dla mnie urok. Po za tym w takiej cenie w jakiej dostajemy grę, to jakby miałyby być z plastiku to raczej byłyby bardzo przeciętnej jakości. Tak więc jak dla mnie to jest na plus. No może podstawki mogłyby być przeźroczyste.

  9. Pingback: Czego NIE lubię w planszówkach? - Board Times - gry planszowe to nasza pasja

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *