Nigdy nie grałem na poważnie w żadne LCG, kiedyś tylko rozegrałem parę partii w LotR LCG. Decyzja o kupnie Star Wars LCG to był impuls, cena była świetna (16.73 funta), temat lubiany przeze mnie i syna…z drugiej strony wiedziałem, że nie będę miał z kim grać bo jednak 6-latek nie ogarnie tyle tekstu i zasad.
Nie będę się tutaj rozpisywał nad mechaniką, raczej chciałem pokazać parę zdjęć oraz napisać jak to się sprawdza w grze z małoletnimi. Po pierwsze jedyne co może przyciągnąć dziecko do takiej gry to tematyka. Mój młody lubi i zna Gwiezdne Wojny i jak tylko zobaczył pudło z Vaderem to od razu chciał grać…biedne dziecko nie zna jeszcze praktyki FFG czyli instrukcji na ponad 30 stron. Spędziłem wieczór na studiowaniu mocy oraz przeglądaniu BGG i YouTube’a – Do. Or do not. There is no try – jak mawiał Yoda. Instrukcja jest w miarę przejrzysta, a do tego można wejść na stronę FFG i oglądnąć sobie fajny video tutorial. Zasady zostały przyswojone i okazało się, że mechanika sama w sobie nie jest specjalnie skomplikowana, problemem miały być karty oraz opisy tychże.
Grę mamy w wersji angielskiej ale Galakta wyda ją także w naszym ojczystym języku. Język angielski z racji naszego miejsca zamieszkania nie jest aż tak dużym problemem, młody od prawie 3 lat chodzi do tutejszej szkoły i potrafi czytać po angielsku, nie wszystko jeszcze rozumie ale 6/7 – latek nawet po polsku by wszystkiego nie ogarnął. Muszę przyznać, że karty zrobiły na nas duże wrażenie – ilustracje inspirowane filmami są świetne i klimatyczne. Co do jakości kart i komponentów (żetony, licznik punktów w kształcie Gwiazdy Śmierci) to jak zwykle u FFG nie ma się do czego przyczepić, wszystko jest na wysokim poziomie.
Pierwsze partie rozgrywaliśmy w otwarte karty i powoli tłumaczyłem młodemu co może zrobić z daną kartą, jak działają objectivy, jakie ma mozliwości w danej sytuacji. Musze przyznać, że spodziewałem się najgorszego ale te pierwsze partie udało się nawet dokończyć, a w następnych młody zażądał grania z zakrytą ręką i postanowił sam podejmować decyzję. Troszkę to przedłużało rozgrywkę, a w pewnych momentach i tak musiałem zobaczyć co on tam ma na ręce za karty i wytłumaczyć ich działanie. Poniżej zdjęcie z rozgrywki Rebel Alliance (ja) vs. Imperial Navy (Daniel).
Nie ma się co oszukiwać, ta gra nie nadaje się do poważnego grania z dzieciakami w wieku 7 lat. Z drugiej strony podchodząc do grania z dzieckiem przeważnie decydujemy się na jakieś kompromisy czy to grając w grę prostą, dziecięcą czy też grając w ‚dorosłą’ grę ale za to naginając trochę zasady i nie do końca wyciągając wszystkie zalety tej gry. Ja tak czy siak w obu przypadkach uzyskuje maksimum przyjemności z rozgrywek z moimi dziećmi, po prostu lubię tak spędzać czas. W przypadku Star Wars the Card Game ten czas był bardzo, bardzo przyjemny ale do tego obu graczy musi lubić to uniwersum – ja o to postarałem się parę lat wcześniej kierunkując zainteresowania syna (o, dzięki ci Lego Star Wars!).
PS. W najbliższym czasie będę grał w SW LCG z dorosłymi i pewnie dopiero wtedy będę mógł ocenić jak dobra (lub zła) jest to gra.
Comments 2
Czekam na dalsze relacje :) Jak dotąd szerokim łukiem obchodziłem gry kolekcjonerskie i pseudokolekcjonerskie (czyt. LCG), ale ostatnio skuszony dobrymi opiniami i ogólnym szumem kupiłem Netrunnera. Oczywiście leży i czeka na lepsze czasy ;-) Muszę przyznać, że zniechęca mnie do niego „podejście turniejowe”, które prezentują co niektórzy gracze. Przez takie podejście mam na myśli „kupmy 23 core sety, wybierzmy najlepsze karty, złóżmy decka, że hej o wartości 42 tysięcy złotych i jedźmy na turniej patrząc z wyższością na CASUALI” :p Oczywiście to zupełnie głupia wymówka, ale jak miałem zapał do tego tytułu, tak po czytaniu niektórych turniejowców mi ostygł – chyba nie lubię „spiny” ;] W każdym razie o Star Wars LCG słyszałem tylko tyle, że nie jest to specjalnie skomplikowany tytuł i chyba bardziej nastawili się na fanów GW bywających graczami, niż na graczy bywających fanami GW :)
PS: rzaba, brawo, podbijasz statystyki wpisów, z którymi ostatnio krucho na blogu :)
Author
ta lekkość Star Wars jest solą w oku zatwardziałych graczy LCG, do tego prosty deckbuilding czyli wybierasz objective’y do ktorych jest przyporządkowane 5 kart…pro-LCG-gamerzy narzekają, ‚casuale’ z rodzinami sie cieszą ;)
ps. mam pare wpisów w przygotowaniu, nie chce tylko przynudzac zbyt czesto o tym graniu z dzieciakami (a to moi głowni współgracze)