Od jakiegoś czasu miałem na oku gierkę, w którą chciałem pograć z młodym tylko po to aby sprawdzić całkowicie dla niego nowy temat czyli strażaków. Chodziło mi po głowie jakby to można wykorzystać edukacyjnie, żeby dzieci wiedziały o co chodzi w tym całym gaszeniu pożarów…edukacyjnie wyszło tak sobie ale zabawa za to była świetna.
Flash Point to gra kooperacyjna dla 1-6 graczy, w której wcielamy się w role strażaków walczących z żywiołem oraz ratujących uwięzione w mieszkaniu (domu) ofiary – proste cele, proste zasady, a ile zabawy ;). Do wyboru mamy 2 warianty: rodzinny oraz zaawansowany – rodzinny bardzo nadaje się do gry z małymi dziećmi, zasady są proste, a cele jasno określone ;) Wariant zaawansowany dodaje parę nowych elementów gry np. wozy strażackie i ambulansy, materiały niebezpieczne które wybuchają, hot spoty, strażacy dostają też specjalne zdolności.
Tak wygląda plansza (jest dwustronna) w czasie gry, połączyliśmy ze starszym synem 2 warianty (używaliśmy specjalistów):
Parę słów jak się w to gra: jak widać powyżej na planszy, każde pole ma koordynaty dla kostki 8 ściennej (czarna) oraz 6 ściennej (czerwona) – rzucając kostką ustalamy setup początkowy ognia oraz ofiar lub korzystamy z gotowego setupu dla wersji rodzinnej. Mechanika jest trochę podobna do Zakazanej Wyspy (oraz podobno Pandemica), każdy strażak ma do wykorzystanie 4 punkty akcji, które może wydać na poruszanie się (1 AP), gaszenie ognia lub dymu (1 AP by zmienić ogień w dym, 1 AP aby usunąć z planszy dym), rąbanie ścian (2 AP), otwieranie/zamykanie drzwi (1 AP) czy noszenie ofiar (2 AP za każdy ruch). Fajną zasadą jest możliwość zachowywania niewykorzystanych punktów akcji na następne tury, możemy w ten sposób trzymać w zapasie do 4 AP. Po skończonej fazie akcji gracz rzuca kostkami w celu ustalenia rozprzestrzeniania się ognia, na uzyskanej koordynacie stawiamy żeton dymu…no chyba, że tam już jest dym wtedy stawiamy żeton ognia…no chyba że tam już jest ogień wtedy mamy eksplozje, która skutkuje postawieniem ognia na wszystkich przylegających do niej polach. Eksplozja może wywołać również fale uderzeniową jeśli na przylegających polach jest już ogień, wtedy po prostu stawiamy żeton ognia na pierwszym wolnym polu, jeśli fala uderzy w zamknięte drzwi lub w ścianę zatrzymuje się powodując uszkodzenia: usuwamy żeton drzwi lub kładziemy kostkę uszkodzeń na ścianie. Jeśli na ścianie są 2 kostki uszkodzeń oznacza to, że tej ściany już nie ma. Tutaj dochodzimy do fajnego patentu: jeśli położymy na planszy wszystkie 24 kostki uszkodzeń to budynek zawala się grzebiąc strażaków oraz ofiary…gra przegrana. Na koniec tej fazy sprawdzamy czy w pobliżu żetonów dymu jest ogień, jeśli tak to odwracamy dym na ogień. Ostatnia faza to uzupełnienie żetonów ofiar tak aby zawsze były 3 na planszy.
Aby wygrać grę należy uratować 7 mieszkańców domu (wśród których są nawet zwierzaki) – uratować czyli wynieść ich na zewnątrz budynku. Problemem może być to, że tak naprawdę nigdy nie wiemy co kryje się pod żetonem ofiary, czasami jest to pusty żeton czyli fałszywy alarm ale o tym dowiadujemy się dopiero jak dotrzemy do tego żetonu. Grę przegramy jeśli zawali się nam budynek (trzeba uważać z rąbaniem ścian ;) ), lub pożar zabije 4 ofiary w wyniku np. eksplozji.
Wariant zaawansowany dodaje nam do gry parę elementów utrudniających i ułatwiających zabawę np. wspomniane wcześniej wozy strażackie które mogą poruszać się dookoła planszy (2 AP) oraz gasić większe obszary budynku z zamontowanego działka wodnego (4 AP). Specjaliści wprowadzają również element większej kooperacji miedzy graczami np. Imaging Technician może za 1 AP odwrócić dowolny żeton ofiary, Rescue Specialist ma dodatkowe 3 AP na poruszanie się (ale za to płaci podwójnie za gaszenie), CAFS Firefighter ma tylko 3 AP do wydania ale dostaje ekstra 3 AP przeznaczone tylko na gaszenie itp. Odpoiwedni dobór zespołu znacznie ułatwi zadanie. Specjalistę można w czasie gry wymienić na innego w wozie strażackim za 2 AP.
Podsumowując, uważam tę grę za naprawdę świetną familijną rozrywkę – gram w to z moim 3.5 letnim synem kontrolując 2 strażaków, a młody rzuca tylko kostkami ale i tam wydaje mu się, że uczestniczy w rozgrywce. Każdy rysunek ofiary to dla niego ‚tata’, ‚mama’, ‚wujek’ i ma ogromną radochę jak już uda się ich uratować (muszę trochę naginać zasady ze śmiercią w płomieniach). W czasie gry staramy się też przemycić chłopakom trochę wiedzy w temacie bezpieczeństwa oraz postępowania z ogniem. Jako gra rodzinna to absolutny winner, przy którym również dorośli powinni się dobrze bawić.
Comments 7
Czyli jak w każdą grę kooperacyjną najlepiej gra się solo :)
Bardzo fajnie, że z tak małym synkiem masz szansę pograć w coś ciekawego, nawet jeśli tylko Ty grasz. Ja na razie grywam w Carcassonne i Age of Steam, co sprowadza się do ustawiania kafelków albo pociągów na heksach. Chociaż muszę przyznać, że całkiem dobrze idzie nam rywalizacja w Zwierzak na zwierzaku :>
PS: a zauważyłeś może, że jedne żetony ofiar synek wynosi chętniej w bezpieczne miejsce niż inne? ;-)
Author
musze przyznać że ratuje wszystkich jak leci, hehe
@rzaba- rzeczywiście mechanika przypomina Pandemicową, chętnie bym spróbował jakbym miał okazję ale na pewno nie kupię z racji podobieństwa.
@berni- co do grania w Zwierzak na zwierzaku. Ostatnio grałem z kumplem i jego 4,5 letnim synkiem i po dwóch partiach młody z uśmiechem zarządził: „a teraz tata jest krokodylem a my się na niego kładziemy tak żeby nie spaść”… :)
Na grę zwróciłem uwagę przeglądając rankingi top100 dice tower. Jeśli wyjdzie po polsku, ew. pojawi się polska instrukcja na BGG, to chętnie sprezentuję siostrzeńcom.
@rzaba, na ile oceniasz minimalny wiek dziecka które da radę zagrać na pełnych zasadach?
Author
@kdsz, wariant rodzinny ogarnie ograny 6-latek, mój syn ma prawie 7 i jest w stanie zagrać wersje zaawansowaną. Ta gra jest bardzo podatna na modyfikacje zasad, można wdrożyć kilka elementów z wersji zaawansowanej do rodzinnej. Instrukcja jest dosyć dobrze napisana, wyjaśnienie zasad dzieciakom nie powinno trwać dłużej niż 10-15 minut http://www.indieboardsandcards.com/fpfrenglishrules.php
Ma być po polsku
http://wydawnictwo.bard.pl/tag/ognisty-podmuch/
Wczoraj zagrałem z córką premierową partyjkę. Mała nie dawała rady usiedzieć spokojnie na miejscu. Podskakiwała na krześle, biegała wokół stołu i pokrzykiwała. Była tak nakręcona, że przed zaśnięciem przez dobre pół godziny nawijała w łóżku o grze. Co zrobiliśmy źle, co trzeba poprawić w kolejnej partii, jaką widzi dla mnie rolę, a czym ona się zajmie itd. itp. Myślałem, że już nie zaśnie ;-)
Gra jest bardzo fajna, ale nie wiem czy odpowiednia dla małych dzieci. Pomijam już ofiary – o dziwo mała sama zauważyła ten problem i stwierdziła, że nie można się przejmować, bo wszystko jest na niby. Natomiast gdy okazało się, że chałupa obróciła się w gruzy i partia zakończyła się porażką, córka miała łzy w oczach i chciała zaczynać od nowa. Zupełnie nie mogła się pogodzić z tym co się stało. Wydaje mi się, że jest to związane z długością rozgrywki. Porażka w Potworach do szafy to „zmarnowane” 5 minut, natomiast w Ognisty podmuch graliśmy prawie godzinę.