Świat Dysku: Ankh-Morpork

lacki2000 Konkurs, Ogólne, Rozgrywki 4 Komentarzy

No Gravatar

Ta oto relacjonowana rozgrywka w Świat Dysku A-M rozegrała się w pełnym składzie 4-osobowym: Ja (zielony). Moja Ż (niebieski). Bocian (żółty) oraz Ewa (czerwony). Tego wieczoru tylko ja grałem poprzednio w ŚD i musiałem pozostałą trójkę wprowadzić w klimat tej dość chaotycznej gry osadzonej w realiach największego miasta płaskiego świata Terry’ego Pratchetta.

W grze (pokrótce) każdy z graczy wciela się w jedną z dostępnych siedmiu ważnych postaci miasta A-M i stara się zrealizować cel tej postaci by wygrać. Cele różnych postaci są dość zróżnicowane i oczywiście występują ogromne konflikty interesów. Zasady są na tyle łatwe, że przedstawia się je w kilka minut i już po pierwszej rundzie, każdy wie o co biega. Ale wróćmy do rozgrywki…

Było kawałek po godzinie drugiej w nocy, dla niektórych drugiej nad ranem. Za nami już dwie rozgrywki w ŚD. Niestety obie przegrałem ale wszyscy bawiliśmy się na tyle świetnie, że gdy ktoś rzucił hasło: „Jeszcze młoda godzina, można ewentualną jeszcze jedną partyjkę rozegrać. Tak na dobry sen” – pozostali przytaknęli dość ochoczo. Tym razem wylosowałem kartę lorda Rusta – czyli jak najszybciej zdominować 4 dzielnice. Główne pytanie w tej grze jakie zadaje sobie każdy gracz po każdym ruchu brzmi: „Kim są pozostali gracze?”

Rozgrywka pełna jest nieco żartobliwych ale zawsze nieufnych i badających komentarzy typu „O, patrzcie, tu wywołał niepokój, pewnie jest Smokiem Herbowym!” „Ja Smokiem? Ja nie miałem żadnej innej sensownej karty do zagrania…” Po kilku rozpoznawczych rundach wciąż nie byłem pewien roli Mojej Ż. oraz Bociana a Ewa grała podejrzanie podobnie jak ja czyli na dominację dzielnic, sugerując, że jest jednym z pozostałych lordów. Po kilku następnych rundach, gdy do gry weszła już druga, agresywniejsza talia, rozgrywka dość mocno zogniskowała się wokół poczynań moich i Ewy, gdyż wszyscy solidarnie, ku mojej zgubie, stwierdzili, że jesteśmy niedobrymi lordami i trzeba koniecznie pilnować, byśmy nie kontrolowali 4 dzielnic. Mi częściowo udało się zażegnać zagrożenie rozsiewania niepokojów, gdyż zakupiłem budynek w Przyćmionej ale główne pytanie wciąż brzmiało: Czy w grze jest kapitan Vimes – osobnik, który wygra, gdy innym nie uda się osiągnąć ich celów. Od połowy cała gra skupiała się na kontrolowaniu mnie i Ewy, co było na rękę Vimesowi. Nieufne spojrzenia wciąż krążyły nad planszą wraz z każdym ruchem przeciwników. Doszło w pewnym momencie do dość ostrej bitwy o kontrolę nad czwartą dzielnicą – walka między innymi toczyła się o Szory i w kulminacyjnym momencie wyglądała tak:

No i w ogólniej atmosferze rywalizacji Bocian zagrał kartę Dziekana – zawołanie do gry brodaczy z Niewidocznego Uniwersytetu zawsze wprowadza dodatkową porcję chaosu. Tym razem uśmiechnięty pan Dziekan sprowadził na miasto powódź, która to rozlała się na kilka dzielnic, w tym właśnie na Szory! Oznaczało to natychmiastową ewakuację wszystkich agentów do sąsiednich dzielnic wykonywaną kolejno przez graczy. Ten exodus z Szorów o które tak dzielnie walczyły dostarczył nam wiele emocji, zwłaszcza, że należało kontrolować poczynania innych graczy podczas ewakuacji i umiejętnie przeliczyć opłacalność każdego ruchu. Niestety po tej akcji też nie udało mi się uzyskać kontroli pozwalającej wygrać – wciąż brakowało mi 1 dzielnicy. Ewie również. I w tym kontrolowanym impasie walczyliśmy dzielnie do samego końca talii już powoli godząc się z faktem, że wygra tym razem Vimes. I na koniec okazało się, że Vimesa nie było w grze!

Na punkty wygrała Ewa a Moja Ż. okazała się być Chryzoprazem, gdy Bocian był cichym i podstępnym Smokiem Herbowym…

Share

Comments 4

  1. Moja Ż. na szczęście podłapała klimat ŚD, mimo, że (jeszcze) nie czytała Pratchetta a sama gra jest na tyle lekka i klimatycznie wydana, że wciąga nowych.

  2. Wczoraj miałem okazję pierwszy raz zagrać w Świat Dysku. Wrażenia mam zdecydowanie pozytywne. Czytałem wcześniej już o tej grze i rozgrywka jest dużo lepsza niż mi wynikało z opisów czy recenzji. Mnóstwo negatywnej interakcji, ale takiej z przymrużeniem oka (nie dla obrażalskich). Wywoływanie kataklizmów nierzadko trafia rykoszetem wywołującego. Kataklizmy, zgodnie z rzeczywistością, potrafią się wymknąć spod kontroli. Do snucia misternych piętrowych planów polecałbym coś zdecydowanie innego – tu jest za to dużo humoru i szybkiej akcji. I potwierdzam, że gra jest bardzo ładnie wydana. Zarówno plansza, drewniane elementy, jak i grafiki na kartach cieszą oko (chociaż przyuważyłem kilka literówek w opisach kart).

  3. … a ja po opisach – jakoś nie mogłem przekonać się do tego tytułu. Niestety nie trafił do kolekcji.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *