SPOSÓB NA ŻONĘ

osadnik Humor 26 Komentarzy

No Gravatar

Jednym z częściej pojawiających się tutaj lamentów tudzież próśb o poradę jest znalezienie sposobu na żonę (narzeczoną/ konkubinę/ partnerkę itp). Jak skłonić naszą lepszą połowę do wspólnej partii w Brassa (to chyba tylko kdsz umie, chapeau bas!), jak ona może nie lubić grania, czemu jest tak niechętna nowościom, dlaczego tak trudno mi jest powiedzieć głośno „kupiłem nową grę!”, przecież to wspaniała wiadomość. Nieaktywna już Kobra była chlubnym wyjątkiem od tej reguły.

Otóż jako wielodzietny małżonek z 10letnim stażem mam pewne przemyślenia w tym temacie. Nazwijmy to małżeńskim dekalogiem planszoholika.

1. Twoja żona to nie twój kumpel. Została twoją żoną w innym celu niż zabawa. Twoja żona to poważna osoba mająca na głowie wszystkie poważne sprawy. Jeśli chcesz z żoną zagrać upewnij się, że nie ma na głowie nic ważnego w tej chwili.
2. Twoja żona kieruje się impulsami. Nie umawiaj się z żoną, że pojutrze wieczorem zagracie w Osadników. Obserwuj, wyczekaj na właściwy moment i wtedy od niechcenia, „a może zagramy skarbie?”
3. Twoja żona najpewniej lubi inne gry niż ty. Dowiedz się jakie to gry i co jej się w nich podoba.
4. Zapraszaj gości na granie do domu, żonie będzie się wypadało przyłączyć przynajmniej dla towarzystwa i uprzejmości. A jak już zagra to jest szansa, że się jej spodoba.
5. Aby zapoznać żonę z grą musisz być maksymalnie obryty w zasadach. Wszelkie zająknięcia, niejasności, zaglądanie do instrukcji zwiększają ryzyko utraty uwagi, rozproszenia i ostatecznie zmiany planów.
6. Upewnij się, że wszelkie możliwe rozpraszacze są nieaktywne. Uśpij dzieci, wyłącz telewizor, spuść rolety. Im mniej bodźców zewnętrznych tym lepiej.
7. Żona też lubi czasem wygrać – znajdź gry, gdzie jej dobrze idzie, a nie katuj kolejowymi grubasami albo podbojem kosmosu.
8. Żona lubi urozmaicenie. Jak grałeś wczoraj to dziś zaproponuj spacer albo film.
9. Jak żona ma ochotę zagrać to graj od razu, nie trać czasu na zachęcanie do nowych tytułów. Zgodnie z zasadą – ludzie lubią to, co znają.
10. Żony z reguły nie lubią ameritrashu, fantastyki, wojen i kolei. Nie lubią też raczej mózgożerów. Raczej proste wesołe szybkie gierki, czysty relaks. Lubią piękne grafiki. Lubią się pośmiać przy planszy.

Jedenaste – najważniejsze
Szanuj żonę swoją gdyż jest Twą ostoją.

A jak żona nie chce grać, to zawsze możesz zagrać z kumplami. Pamiętaj, że są rzeczy, których z kumplami wolałbyś nie robić! Żona jest niezastąpiona!

Z pozdrowieniami dla mojej lepszej połowy.
Osadnik

Share

Comments 26

  1. Ja już straciłem wszelką nadzieję przyciągnięcia żony do planszy, kiedyś to się jeszcze udawało, teraz jestem smutnym geekiem z własnym hobby. Na szczęście są koledzy, z którymi wiem co chcę robić ;-) A co do punktu 10., to chyba naraziłbyś się całemu forum GF, na którym podobny temat od wczoraj burzy spokój.

    I tak, kdsz jest niedoścignionym wzorem. Mi pozostają Zamki Burgundii i Puerto Rico.

  2. osadnik- znawca wielu żon ;)
    @berni- widzę, że u Ciebie podobna sytuacja jak u mnie- „kiedyś to się jeszcze udawało”…
    a osadnik zabezpieczył się przeciwko atakom i swój post umieścił na wszelki wypadek w kategorii „humor”.

  3. Spokojnie chłopaki, jestem w tej samej sytuacji co Wy. Skończył się urlop wychowawczy, skończyło się granie :( Jeszcze siłą rozpędu w listopadzie udało się katować Atona, ale to już przeszłość.
    Jedyny plus jest taki, że (częściowo) zgłębiłem tajniki RftG na Keldonie i w sumie całkiem lubię tę grę. Nie widzę co prawda tej maestrii, którą wielu podkreśla, ale jako takie gorsze Puerto Rico może być.

  4. Moja p.o. żony aka konkubina lubi grać w Fasolki, Robale(kiedyś dostaliśmy od znaojmych), Cytadelę i Dixit. Co ciekawe, gdy rozpakowałem podchoinkowe Battlestar Galactica stwierdziła „o, to ciekawe”, co mnie pozytywnie zaskoczyło. Teraz oglądamy serial i wkrótce będziemy grać, a konkubina deklaruje chęć udziału :) Najbardziej lubi grać w Scrabble, ale ja niestety kiedyś przedawkowałem Literaki na Kurniku i więcej niż czasem jedną partię na raz nie bardzo daję radę grać. Mam jeszcze plan zrobić jej zestawienie kilku gier z krótkim opisem i zdjęciami, żeby wybrała co mógłbym kupić do dodatkowego potencjalnego grania we dwoje. Na liście chcę umieścić Tikal, Tavula, Cesarskiego Kuriera i Jack in New York (może też Ticket to ride). Zobaczymy co z tego wyniknie :)

  5. Swoją drogą zastanawiający jest ten trend „kiedyś to się jeszcze udawało” pojawiający się u którejś już z kolei osoby. Czemu kiedyś tak a dzisiaj już nie? Jak mieliśmy trzy gry na krzyż- Puerto Rico, Wysokie napięcie, Caylus, to moja żona chętnie do gry siadała i jakoś tak była przywiązana do tych tytułów. Może ten nawał nowych pudełek działa odpychająco? Ale niby dlaczego? Ech, nie ma co. Ja nie wiem, nie potrafię sobie tego trendu wytłumaczyć…

  6. Przypuszczam, że wymęczyliśmy nasze żony tym hobby. Ile można słuchać o grach, widzieć ciągle przewalające się pudła i topniejący stan konta ;-) Moja żona wyraża zdecydowanie niechęć do nowych tytułów, chętniej gra w coś, co już kiedyś poznała (Puerto Rico, Zamki Burgundii).

  7. Co prawda to prawda berni. Sam nie wiem kiedy dwie półki nowego regału zapełniły się grami a miały być tak na dwa lata… A moja Asia zapytana o gry jakie mamy wymieniłaby pewnie i tak maksimum 10 tytułów..

  8. Klimat się wytworzył lekko speluniasty ;-). Grupa graczy przy stoliku, kufle w dłoni, ponure mordy, i opowieści rozpoczynające się od słów „A moja stara to…”

  9. Witam Panów ;)
    Przeczytawszy wpis nieco się przeraziłam… Co prawda jestem narzeczoną, a nie żoną, ale ze sporym stażem, więc to już prawie jak stare dobre małżeństwo ;) ale do rzeczy:
    Ad. 1 – kobieta powinna być jednocześnie kumplem – no może bardziej przyjacielem – bo inaczej jak z taką osobą spędzić całe życie… ważne są wspólne zainteresowania – w tym przypadku mogą to być planszówki.
    Ad. 2 – to trochę wieje stereotypem, owszem kobiety są impulsywne, ale działa to też w drugą stronę – jak się próbuję z moim facetem umówić „jutro oglądamy film”, to też potrafi mu się odwidzieć…
    Ad.3 – jeśli macie wspólne zainteresowania, to wcale nie musi lubić innych tytułów, na pewno znajdzie się wspólna płaszczyzna…
    Ad. 4 – ja np. bardzo lubię grę dwuosobową, większe towarzystwo nie jest kluczowe jeśli chodzi o gry planszowe.
    Ad. 5 – trudno wymagać od faceta aby wykuł na pamięć całą instrukcję zanim jeszcze będzie miał okazję zagrać… poza tym cały urok nowej gry tkwi w tym aby wspólnie ją odkrywać i się jej uczyć!
    Ad. 6 – tu akurat się zgodzę, ale to chyba uniwersalna zasada dotycząca tak kobiet jak i mężczyzn – najlepsza do gry jest delikatna muzyczka sącząca się w tle.
    Ad. 7 – każdy lubi czasem wygrać ;) ale wcale nie powiedziane, że nie można spędzić przyjemnego wieczoru, nawet jeśli ostatecznie się przegra. Sporo zależy zapewne od zdolności (analitycznego, strategicznego lub abstrakcyjnego myślenia, planowania, zapamiętywania czy co tam jeszcze) i znając ich poziom u partnerki można dobrać też grę o odpowiednim stopniu trudności.
    Ad. 8 – Po całym weekendzie spędzonym nad planszą zwyczajnie człowiek nie czuje się zbyt dobrze (w sensie fizycznym), więc warto czasem się oderwać i wybrać na spacer :)
    Ad. 9 – no nie wiem, ja tam lubię nowości i odkrywanie nieznanego – kwestia charakteru ;)
    Ad. 10 – ten punkt to już niemal oburzający jest… Jak to „z reguły nie lubią ameritrashu, fantastyki, wojen i kolei”?? Osobiście czytam tylko fantastykę, lubię gry z bezpośrednią interakcją, a ostatnio zagrywam się w „Wojnę o pierścień”. Co do kolei to nie mam doświadczeń jeśli chodzi o gry (jedynie jeśli chodzi o PKP) ;) Poza tym gry wymagające myślenia dają więcej satysfakcji, jeśli uda się wygrać :) Jedynie w odniesieniu do ładnych grafik się zgodzę – jednoznacznie brzydkie gry odpadają u mnie w przedbiegach.

    Pozdrawiam :)

  10. Dzięki zielonooka za ten żeński głos w sprawie „sposobu na żonę” :) Wynika z niego jasno, że wszelkie generalizowanie ma się nijak do rzeczywistości, choć z drugiej strony osadnik zapewne nie bez powodu umieścił swój wpis w kategorii Humor, traktując temat nieco z przymrużeniem oka. Myślę, że z tego posta możemy się więcej dowiedzieć o żonie osadnika a nie o żonach (czy kobietach w ogóle).

  11. Post
    Author

    czyzbysmy mieli na blogu kobietę z planszoholikowych marzeń? niejeden zazdrości twojemu przyszłemu… (nie ja, ale pewnie inni :)

    @ Stanley – lektura komentarzy skłania ku refleksji, ze tekst dotyczy nie tylko mojej zony :) Pisałem pod natchnieniem ogólnych kometarzy i doświadczeń

  12. O ile dobrze liczę dziś mija 115 dzień mojej abstynencji. Za niespełna tydzień będę więc świętował 1/3 roku bez planszy. Kondolencje przyjmuję do końca marca ;-)

  13. Post
    Author

    cześć kdsz
    wspieramy cię , na twoją cześć przypiąłem czarną wstążkę w klapie garnituru

  14. Post
    Author

    kdsz, znajdź sobie koniecznie grupę wsparcia w Warszawie, sam nie dasz rady i wpadniesz w deprechę
    może zielonooka mieszka w okolicy i da ci czasem wygrać ;)

    @ zielonooka – witamy na planszoholiku. Kobiet tu za duzo nie ma, więc z radością zapoznamy się z kobiecym punktem widzenia. napisz cos o sobie – w co grasz, od kiedy, z kim? czego nie lubisz itp

  15. @kdsz- przeraziłeś mnie… współczuję i grożę, że zawieszę Cię w prawach planszoholika jak tak się dalej będziesz zachowywał!!

  16. Mój wpis był takim małym protestem przeciwko generalizowaniu i stereotypom ;) chociaż z drugiej strony ja podobno jestem „inna” ;)

    @osadnik
    Kilka lat temu grałam przez dłuższy czas w Magic the Gathering (i w popularne planszówki typu Monopoly, Labirynt, Scrable itp.). Później z Magica zrezygnowałam – głównie z powodu jego gotówkożerności ;) i przerzuciłam się na gry komputerowe (przede wszystkim HoMM od 2 do 6, Diablo II, jakieś Tycoony i masa innych których nie pamiętam, a niedawno Diablo III czy Wiedźmin). Ostatnimi czasy nie grywam już prawie na komputerze (po 8 godzinach pracy na kompie nie mam już ochoty ślepić się w ekran), a w zeszłym roku odkryliśmy z narzeczonym świat gier planszowych, o którym nie mieliśmy pojęcia, że jest tak bogaty i różnorodny. No i nas wciągnęło ;) Nie zgłębiliśmy jeszcze wszystkiego, ale już mniej więcej wiemy co nas interesuje a co nie. Póki co gramy we dwójkę, ale planujemy „wyjść do ludzi” ;) Generalnie lubię gry, w których trzeba trochę pogłówkować, ze zdrową dozą losowości i osadzone w jakimś ciekawym uniwersum, posiadające wyczuwalny klimat. Nie ciągnie mnie do gier krótkich i prostych (zawiódł mnie np. Smallworld). Niedługo wypróbujemy karciankę Game of Thrones, mam nadzieję, że nie zawiedzie pokładanych w niej nadziei, a mam też ochotę na Horror w Arkham (jeśli macie jakieś opinie na jej temat to chętnie je poznam ;)
    Pozdrawiam

  17. @Stanley, oczekiwałem wyłącznie słów wsparcia, a nie reprymendy… Pomysłów jak wyjść z impasu raczej nie mam, więc chyba będziesz zmuszony spełnić swoją groźbę! No chyba że ulegnę Twojej agitacji i zainwestuję w Robinsona, łamiąc tym samym swoją zasadę nie grania w kooperacje i tryb solo

  18. @kdsz- atak na Ciebie to mój podświadomy mechanizm obronny na informację o stanie Twojego planszoholizmu… ;) Tak serio to łączę się z Tobą w bólu i mam nadzieję, że podniesiesz się w końcu z dołka. Robinson może być niezłym lekarstwem, ja się jak dziki zagrywam ale jak nie lubisz kooperacji i solówek to kiepsko może być… A poza tym dodruk Robinsona dopiero w kwietniu a Ciebie trzeba ratować już dziś!

  19. @zielonooka- o Horrorze w Arkham sporo już ludzie pisali na planszoholiku. Kliknij sobie w wyszukiwarce i nurzaj się w tym świecie. No chyba, że już wszystko przeczytałaś i pragniesz więcej? ;)

  20. @kdsz, bo tu trzeba działać, a nie użalać się. Możesz dołączyć do naszej ligi Forever Alone… tzn. Masters League w LOTR LCG, są już 4 osoby. Każdy gra sobie sam ze sobą i mamy ranking :P

  21. @berni. Solo, karcianka i jeszcze dodatkowo klimat tolkienowski to zbyt duże nagromadzenie patologii jak dla mnie ;-D Ale życzę powodzenie w lidze!

  22. Uprzejmie donoszę że wczorajsza partia w Puerto Rico zakończyła moją wielomiesięczną gehennę. Mam nadzieję, że teraz pójdzie już z górki

  23. Noooo! Trzeba Cię było nieco przycisnąć i proszę przeprosiłeś się z grami, to znaczy z grą. Oby tak dalej!

  24. Noo. Presja jaką tu na mnie wywarliście spowodowała, że moje żądanie, które wyartykułowałem w poniedziałkowy wieczór, nabrało bardzo stanowczego rysu ;-)

    Nieee, tak naprawdę nastąpiło zmęczenie materiału u mojej małżonki i teraz powoli się będziemy odbudowywać. Liczę na Brassa dziś wieczorem ;-)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *