Miałem już od czwartku plan, żeby w niedzielę napisać, jak dobrze pod kątem planszówkowym zaczął się nowy rok. Najpierw, 2 stycznia, wpadł majkos i strzeliliśmy 3 partyjki w Summoner Wars. Wygrałem dwie, a trzecią prawie. Gdybym tylko powstrzymał się od niecierpliwego wprowadzenia mojego Vloxa (summoner Cloaksów) do walki i poczekał dwie tury, byłoby gładkie 3-0. A tak, zbyt efektownie chciałem majkosa i jego Bendersów dobić, ale kości mnie bardzo nie posłuchały. Mam już ulubione frakcje (Cloaks i Mountain Vargaths) i niedługo będę gotowy do wystawienia Summoner Wars oceny na BGG (będzie wysoka, pytanie jak bardzo).
Dwa dni później miałem swoją pierwszą partyjkę w Cytadelę (pewnie nie znacie, taka nowość z Essen 2012). Zagrałem z p.o. żony, aka konkubiną, której gra się bardzo spodobała (co mnie bardzo ucieszyło, mimo że dostałem baty).
Dzisiaj miała być kulminacja tygodnia. W kalendarzu od półtora tygodnia wisiało pięcioosobowe spotkanie. Nastawiłem się na naprawdę fajne granie. Niestety rezultatem były rozegrane zaledwie 3 partie w Cytadelę, w ciągu prawie pięciu godzin!
Ogólnie rzecz biorąc było źle. A to ktoś nie słuchał zasad i później robił coś dokładnie odwrotnie niż było to powiedziane minutę temu (a zasady Cytadeli za bardzo złożone nie są), później ktoś musiał wiele razy co 10 minut zrobić coś w internecie związanego z pracą (zajmowało zazwyczaj z 5 minut), odbyło się też wielkie zamawianie pizzy, wpadła niegrająca osoba, która skutecznie rozpraszała innych, było wielkie rozprężenie i generalnie działo się wszystko, tylko nie porządne granie. Trwało to niemiłosiernie długo i dopiero trzecia (już trzyosobowa) partia poszła sprawnie.
Miałem plan, żeby zagrać w ze trzy tytuły. Chciałem także sprawdzić jedną niezbyt przychylnie przyjętą na planszoholiku pozycję (nie sprawdziłem, więc nie powiem co, ale nie jest to Dominion :) Co gorsza, jeden z grających był „nowy” i mam nadzieję, że się przez to wszystko nie zniechęcił.
Zdarzają się Wam takie spotkania? Często? A może za bardzo się spinam?
Comments 25
Po potencjalnej liczbie graczy i po lekturze Twojego profilu na BGG obstawiam, że tajemniczą grą jest Battlestar Galactica. Zgadłem?
Author
Co za śledztwo! Ale niestety pudło. BSG czeka, aż skończę oglądać serial. Poza tym nie kojarzę wpisów o tej grze na planszoholiku (chociaż nie przejrzałem wszystkiego).
Ja też przeprowadziłem śledztwo. Zapewne chodzi o Genuę?!
Author
Zapewne :)
he, he :) Pograj, pograj i napisz parę słów. Są gusta i guściki a zwolenników Genui na pewno jest więcej niż przeciwników, sam chętnie przeczytam jakieś pozytywne opinie na temat tej gry.
Nie pamiętam wpisu o Genui, chociaż powinienem, bo jakby nie patrzeć na planszoholiku praktycznie nie występują negatywne wpisy (czasem tylko w komentarzach, ale też niezbyt często). Stanley jawi się więc jako najsurowszy z surowych, vide wpis o Jishaku ;)
@kaszkiet. To czekamy na opis BSG. Mnie ta gra zmęczyła, ale nie jestem fanem ameritrashu, serialu nigdy nie widziałem i generalnie nie mam umiejętności się wczuwania. Warto żeby parę słów napisał ktoś mniej ode mnie ograniczony
BSG to właściwie całkiem dobra gra jest…
A co do spotkań, które potoczyły się nie do końca tak jak sobie to zaplanowaliśmy. No cóż, nie ma się co napinać, granie ma przede wszystkim sprawiać przyjemność i jak spotkanie potoczy się inaczej bo taka jest wola „ogółu” czy potrzeba chwili to w porządku. Na wyjazd wakacyjny zabrałem 5 gier z nadzieją, że wreszcie będzie czas codziennie wieczorami łoić w planszówki i co? Zagraliśmy może dwa razy bo towarzystwo jakoś niekoniecznie się paliło. Ale za to robiliśmy tysiące innych rzeczy, które teraz bardzo miło wspominam. Choć jak umawiam się z kolegami konkretnie na granie, to generalnie rzeczywiście gramy :) Może z małymi wyjątkami ;)
Trochę z innej beczki :). Kdsz w co grywasz z żoną? Chcę swoją wciągnąć w planszówki, ale ciężko mi idzie
każda żona jest inna
ale to chyba temat na osobny post :)
a ostatnio też miało być wielkie granie – na tapecie Gra o Tron, kupiona 5 lat temu,niegrana :(
Rozesłałem zaproszenia, przez moment się obawiałem, że będzie za dużo osób, a było nas trzech zamiast 5, dodatkowo 1 się spóźnił, a drugi musiał wcześniej wyjść a moje dzieci nie mogły zasnąć. Skończyło się na dwóch partyjkach Suburbii -bardzo polecam – i do domu.
Innym razem byłem z kolei napalony na Boże Igrzysko na 4 , a tu przyszło za dużo graczy i też było fajnie, ale niesmak pozostał ;)
@ piotrekbier – zaglądnij tutaj:
http://planszoholik.pl/2012/08/09/gry-dla-dwojga-czyli-co-lubi-moja-zona/
Wielkie dzięki. Powiedz mi jeszcze czy 7 cudów wariant na dwie osoby dobrze się sprawdza? Mam tą grę od niedawna, ale grałem dotychczas w większej liczbie. Generalnie szkoda, że mieszkam w drugim końcu Polski, bo chętnie pograłbym z Wami. U mnie znaleźć trzy osoby do gry to często jest problem…
czyżby Suwałki?
7 cudów na 2 osoby nie testowałem, nie korciło mnie
@piotrekbier. Znaleźć 3 osoby to nie wszystko. Trzeba znaleźć WŁAŚCIWE 3 osoby. Jedyna znana mi grupa graczy, do której mógłbym się przyłączyć, ogrywa wyłącznie kobyły z FFG, przy których trudno mi wysiedzieć
@piotrekbier: wariant dwuosobowy w 7 Cudach jest bardzo słaby i moim zdaniem dodany w ostatniej chwili na siłę. Prowadzenie na przemian miasta neutralnego to nic fajnego. No, ale ja nie lubię 7 Cudów ogólnie – ta gra jest tak chaotyczna i losowa, że lepiej po prostu rzucić kostką o wygraną i pójść po piwo zamiast grać ;]
Co do prowadzenia gracza neutralnego może jeszcze odszczekam, bo Belfort też ma taki wariant 2-osobowy. No, ale jeszcze oficjalnej premiery polskiego wydania nie było, to na razie uważam, że takie rozwiązanie jest słabe ;]
@osadnik: Trochę bliżej niż Suwałki… Mieszkam w Siedlcach.
@kdsz: Mam około 4-5 osób do grania. Tylko część to studenci i zebrać wszystkich w jednym miejscu to jest problem. Mi 7 cudów się podoba. Choć najlepsza gra w jaką grałem to na razie Puerto Rico.
Mam Brassa, przebrnąłem zasady i je zrozumiałem, ale moja grupa do grania chyba niezbyt do niej się nadaje :)
@piotrekbier. No to może masz ochotę na Brassowy chrzest online? Myślę, że znajdą się chętni żeby przetrzepać Ci tyłek na początek przygody z planszówkowym Królem.
Obecny !
Możemy spróbować. Chociaż gra online mnie nie pociąga. Prawdę powiedziawszy już 2 partie kiedyś rozegrałem więc chrezst już za mną :)
piotrekbier, Palmer – wysłałem Wam maile na BGG z linkiem do gry i hasłem. Kto chętny na ostatnie miejsce?
Berni dołączył, więc został tylko piotrekbier i można odpalać. Uprzejmie donoszę, że w weekend mogę trochę zamulać.
Tylko tak solidnie proszę kolegę piotrekbier ochrzcić. Żeby jego miłość do Brassa pełna była! Nie przynieście mi wstydu koledzy ;)
Haha ochrzcicie mnie na pewno, bo reguł uczyłem się rok temu, ale postaram się dać z siebie wszystko :).
Problem jest tylko z moim dostępem do netu. Właściwie tylko wieczorem mam czas żeby spojrzeć. Postaram się jak najmniej zamulać
Zapodaję żurawia i się przyglądam Waszej rozgrywce. Ale widzę, żę coś ruszyć nie możecie ;)