Aj Naj 2012

osadnik Ogólne, Wspomnienia 2 Komentarzy

No Gravatar

Koniec roku się zbliża, nastraja to ludzi refleksyjnie i sentymentalnie. Pora na podsumowania i wnioski rankingi i zestawienia.

Oto moje podsumowanie i ranking subiektywnych najów planszowych 2012.

największy comeback: Boże Igrzysko,  zakupione w sierpniu 2010, we wrześniu 2010 1 partia i potem dłuugie 2 lata zesłania na półce. Dopiero w sierpniu się doczekałem i 6 partii rozegranych i będzie więcej. Tytuł spełnił wszystkie swoje oczekiwania i wart był cierpliwości.

najbardziej niedoczekany debiut – w podobnym czasie kupiłem Peryklesa i też sobie ostrzę zęby na ten tytuł, jednak pomimo 2 lat na półce w bezpośrednim sąsiedztwie Bożego Igrzyska, nie udało się zebrać pięciu strategów, tytuł wciąż jest niewypróbowany, a reguły zdążyłem zapomnieć po raz trzeci. 6 miesięcy mniej przebywa na półce Labinynth – Th war on terror. zapomniałem zasady podobną ilość razy

najbardziej niedoceniona gra przez współgraczy – mój mój kochany Panzer General, nie przypadł do gustu moim stałym partnerom, w związku z tym ma kiepskie wizje na przyszłość, na szczęście na wakacjach udało mi się 4 razy przegrać, jest szansa, że na następnych wakacjach znowu spotkam tego fana i może się w końcu odegram.

Najbardziej uniwersalna gra – Peloponnes, ukochana gra, za każdym razem jest na liście życzeń, jeśli Stanley się pyta co ma przynieść. 30 minutowa gra cywilizacyjna do 6 osób, podoba się chłopcom i dziewczynkom, frustruje mnie, bo nie mogę w nią wygrać i ciągle chcę rewanżu, dostaje okazję na rewanż i znowu przegrywam. Super gra, prosta, ale nie łatwa, nie mogę jej złamać, nie widzę recepty na zwycięstwo, wygląda na to, że testerzy odwalili kawał dobrej roboty!

Najbardziej ambiwalentny stosunek mam natomiast do K2, polecam ją znajomym, pożyczam ludziom, ale sam jakoś tak nie miałem ochoty zagrać w tym roku. Choć wypadałoby dać jej szansę, ale jakoś tak ciągle wolę coś innego…

Największe rozczarowanie to Helvetia – ściągnięta z RFN w ramach samosprezentowania sobie pod zeszłą choinkę. Zagrałem 2 razy, obie partie były dla mnie ciężką pracą tłumacza i pilnowacza pozostałych graczy. Gra śliczna i dowcipna, ale mało grywalna jak dla mnie, poszła na Mathandlu, może ktoś inny ją pokocha.

Najulubieńsza gra mojego juniora – Drako, figurki smoka i krasnoludów, akcje ziania ogniem i gryzienia to to, co 6latkowie lubią najbardziej!

Najmniejsze szanse na wylądowanie na stole – mam tu 2 takie tytuły, które trzymam z obawą, że nieprędko opuszczę półkę. Pierwszy to Italia – 3 godzina strategi na 3 lub 4 graczy. Czas rozgrywki i ilość zasad specjalnych różnych nacji jakoś odpychają mnie od tej gry choć cały czas mam wielką ochotę ją wypróbować. Drugi tytuł to Wikinger – vergessene Eroberer. Tutaj muszę się wziąć za samodzielne przetłumaczenie kart, więć gra jeszcze trochę poleży…

Najtrudniejsza gra do wymiany – Res Publica Reinera Knizii – zero zainteresowania na Mathandlu, nie była na żadnej liście wymian…

Najtrudniejsza gra do pozegnania – Mare Nostrum. Już miałem kupca, ale jakoś tak mi się smutno zrobiło, że nie miała jeszcze u nas szansy… Gry nie sprzedałem, zacząłem tłumaczyć karty, czekam na 5 strategów!

Najbardziej pozazdroszczona przeze mnie gra Stanleyowi – A few acres of snow. Chciałbym ja mieć, choć rozum mówi, że nie ma potrzeby, i tak gram ze Stanem, to serce jednak przepełnia pragnienie posiadania – chciałbym to mieć!

Najdłuższe 2 godziny – ostatnia 150 minutowa partia Brass ze Stanleyem i Skoraczem ;)

Najkrótsze spanie po graniu – ok 4 godziny

Najbardziej ceniony designer – MW oczywiście :)

jak mi jeszcze jakiś naj wpadnie do głowy, to dam wam znać!

Share

Comments 2

  1. Wreszcie się ludzie poznają na MW. Moje ciągłe lobbowanie nie poszło na marne :D

  2. @Palmer- nie poszło na marne. Ma gościu łeb! I jak chętnie się do niego wraca :)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *