Magicznej skrzynki czar

TajKoon Dla dzieci, Galeria, Recenzje 8 Komentarzy

No Gravatar

Swoją szerszą obecność na planszoholiku zacznę nietypowo – zaprezentuję ulubioną grę … moich dzieci.

W zeszłym, roku Mikołaj, czy tam inny Dzieciątek podrzucił chłopakom paczkę. Na okładce”tajemnica”, „zamek”. No i coś co skusiło uwielbiającego gadżety Mikołaja (choć twierdził, że to dla dzieci): „interaktywna skrzynia”

W pudełku znajdowała się bardzo dobrze przygotowana wypraska z miejscami na każdą z postaci, żetony, magiczną skrzynię, pierścień i … duuuuucha. Jak na mój gust o wiele za duża, ale biorąc pod uwagę, ze mają korzystać z niej dzieci – wygoda wkładania i estetyka ma pierwszeństwo przed ergonomią.

Krótko o fabule: Wcielamy się w postaci dzieci mieszkających na zamku, do którego zbliża się Zły Czarodziej, żeby przejąć władzę nad nim i całym królestwem. Powstrzymać go można tylko przy użyciu magicznego pierścienia, który jednak jak raz ktoś z dorosłych mieszkańców ukradł i schował w swojej skrzyni, ot średniowieczny odpowiednik szafki nocnej ;-) Komnat na zamku jest 10, tyleż samo podejrzanych, a do pojawienia się złego czarodzieja pozostało 6 godzin, co odpowiada 60 turom graczy ( w sumie).

Wydaje się wiele, ale biorąc pod uwagę fakt, że liczba kluczy do skrzyń jest ograniczona i wcale nie łatwo je znaleźć – sprawa zaczyna się komplikować. Na szczęście zwierzaki zamieszkujące zamek (każdy inną komnatę) widziały co nieco i podzielą się z poszukiwaczami swoją wiedzą. Pod warunkiem jednak, że dostaną swój ulubiony przysmak. (Fakt, że pies prosi o ser, a koń – grzyby jakoś dzieciakom nie przeszkadza).

Rzucamy kością, spacerujemy po zamku, szukamy przysmaków, dostarczamy je zwierzakom i na podstawie wskazówek („Widziałem, że złodziej nosi krótki rękaw”) drogą eliminacji staramy się dojść kto jest złodziejem, a więc w której skrzyni ukryty jest pierścień. Dodatkowym utrudnieniem przy rozgrywaniu gry na poziomie średnim i trudnym jest konieczność odnalezienia tajemnych dźwigni otwierających wejścia do lochów i na wieżę. Ale od czego są nieocenione czworonogi.

Przedmioty zbieramy wspólnie, listę podejrzanych też mamy jedną – jednym słowem dobrze pomyślana kooperacja.

A duch? A no właśnie. Zapomniałbym o jeszcze jednym klimatycznym elemencie. Od czasu do czasu przebywający w zamku duch wybiera się na spacer, a wtedy każdy kto znajdzie się na jego drodze musi zmykać w poszukiwaniu bezpiecznego kocyka do pokoju dziecinnego.

Prawda, że straszny?

To tyle jeśli chodzi o fabułę. Czas na najważniejszy element – magiczną interaktywną skrzynię. Prawdę mówiąc najbardziej byłem ciekaw o co kaman z tą interaktywnością i jak urządzenie elektroniczne połączyć z planszówką, żeby nie wyszedł przewidywalny do bólu „mózg elektroniczny”. Okazuje się, że zrobiono to nader zgrabnie:

Skrzynia jest ni mniej, ni więcej jak niewielkim komputerem z uproszczonym interfejsem wejściowym w postaci symboli odpowiadających poszczególnym komnatom oraz czynnościom jakie można w nich wykonywać w trakcie rozgrywki (słychać, że recenzję pisze informatyk?). Mówiąc po ludzku: po wejściu do komnaty wybieramy jej symbol na skrzyni i akcję, którą chcemy wykonać: poszukiwane fantów, rozmowa ze zwierzem, otwarcie skrzyni, czarowanie…

Dzięki temu, że za każdym razem klucz skrywa inna skrzynia, te same zwierzaki oczekują innych smakołyków, a skrzynia dość zgrabnie dopasowuje się do rozgrywki: podrzuca dodatkowy klucz, lub jeszcze jeden rzut kością jeśli wyniki drużyny są słabe lub zamyka drzwi i uruchamia zapadnie kiedy ma do czynienia z lepszymi graczami – każda rozgrywka jest równie pasjonująca co poprzednie.

A na końcu (o ile współpraca się układała) czeka nagroda w postaci magicznego pierścienia i fanfar w wykonaniu skrzynki.

Czas na krótkie podsumowanie:

Losowość: na przyzwoitym poziomie (po rzucie kostką gracz sam wybiera kierunek ruchu i ilość komnat nie większą niż ilość na kostce)
Interakcja: duża, zwłaszcza jeśli przy stole siądą dwa silne charaktery
Złożoność: w sam raz. 4-latek po pierwszej partii kojarzył mechanikę, po kilku kolejnych przejmował inicjatywę. 3 poziomy trudności dodatkowo urozmaicają rozgrywkę.
Wykonanie: Bardzo staranne, żetony i plansza dość odporne na małe rączki. Plansza pełna dopracowanych szczegółów, które cieszą oczy. Do tego kilka zabawnych tekstów ducha dobiegających ze skrzynki – bardzo zacnie.
Typ gry: No właśnie, to zostawiłem na koniec. Grę kupowaliśmy jako rodzinną, ale pełnoletni planszoholik po kilku partiach zaczyna trochę ziewać. Jednak dzięki interaktywnej skrzynce dorośli nie są potrzebni. Od pewnego czasu juniorzy sami sięgają po grę i rozgrywają nawet kilka partii z rzędu.

Gra ma spory walor edukacyjny: uczy dedukcji (choć w ograniczony, stopniu) i współdziałania. Młodziaki musieli przełknąć gorzką pigułkę, kiedy partia, w której każdy ciągnął w swoją stronę zakończyła się wygraną Czarodzieja. Od tej pory grzecznie ustalają kolejne kroki poszukiwań ;-)

Osobiście polecam każdemu, kto ma więcej niż 1 planszoholika na pokładzie. Gra z udziałem 1 dziecka może znudzić się po kilku partiach

Share

Comments 8

  1. nie ma to jak nauczyć chłopaków współpracy!
    a swoją drogą jest to jedyna znana mi planszówka z elemtami elektronicznymi

  2. Witam nowego autora na planszoholiku! Miło bardzo, że do nas dołączyłeś TajKoon i czekamy na kolejne posty! :)

  3. Post
    Author

    Coś tam mam jeszcze w zanadrzu. Tym razem obiecuję się poprawić z formatowaniem, żeby nie drażnić Twego Stanley’owego oka ;-)

  4. he, he, zauważyłeś :) To osadnik miał swego czasu znak rozpoznawczy, że nie justował swoich postów ale najwyraźniej się nauczył bo nic nie muszę po nim poprawiać ;)

  5. @Stanley: odnośnie justowania, ja jestem ślepy, czy edytor wizualny nie posiada takiego przycisku? Ja zawsze piszę z palca w HTMLu i przyznam, że takie justowanie jest uciążliwe ;-)

  6. @berni
    Też początkowo nie mogłem znaleźć. Ikona jest w dolnym rzędzie ;-) Użyteczność na poziomie Pret a Porter, normalnie…

  7. @kdsz: dzięki! Twoja informacja spowodowała, że zacząłem szukać. Faktycznie jest i faktycznie w drugim rzędzie. Problem polega na tym, że ja nie widzę drugiego rzędu, mam display:none; cały czas. Być może to przez Chromium na Linuksie, u mnie w każdym razie są dwa rzędy, ale widoczny tylko pierwszy.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *