Co prawda nie wiem czy na łamach naszego ulubionego blogu jest zapotrzebowanie na opisy gier dla dzieci, ale stwierdziłem, że „Nogi stonogi” będą dobrą odskocznią od wojennych klimatów smakowicie serwowanych przez berniego. Kontrast będzie straszny – naszym celem jest bowiem rozbudowa ciała wybranej stonogi, natomiast gry wojenne czy quasi-wojene nagradzają za rozrywanie na strzępy nieprzyjacielskich ciał wszelką dostępną amunicją ;-)
Egzemplarz do recenzji przekazało wydawnictwo Egmont za kwotę złotych 35 i muszę przyznać, że cena ma pewne uzasadnienie w jakości elementów. Pudełko nie odbiega poziomem wykonania od tytułów Haby, a jest to rekomendacja bardzo dobra. W środku znajdziemy woreczek strunowy z 4 drewnianymi kostkami, instrukcję oraz meeeeega grube kafelki prezentujące korpusy stonóg oraz ich nogi w kolorowych butach. Ilustracje są naprawdę bardzo ładne, ale to nic dziwnego, skoro ich autorem jest Maciej Szymanowicz – ilustrator wielu książek dla dzieci oraz kilku gier planszowych (m. in. „Małych powstańców” i „Na Grunwald”).
Tura gracza wygląda następująco
– rzuca pierwszy raz kośćmi
– rzuca drugi raz kośćmi
– rzuca trzeci raz kośćmi
;-)
Oczywiście rzuca w określonym celu. Otóż zadaniem graczy jest „wykostkowanie” jak najdłuższej stonogi, czyli posiadającej największą liczbę nóg. Jak to zrobić? Otóż gracz po rzucie sprawdza co wypadło i np. jeżeli posiada dwa czarne kapcie, granatowego glana i złotą gwiazdkę (joker) to ma możliwość zamienić gwiazdkę na kapcia i zgarnąć czarną płytkę z trzema nogami. Ale przed nim wciąż jeszcze dwa rzuty (dowolną liczbą kości), więc nic nie stoi na przeszkodzie by odłożyć czarne kostki na bok i rzucić dwa razy kostką granatową, próbując tym sposobem uzyskać nawet cztery czarne kapcie, więc najdłuższy kafelek z możliwych! Jest też możliwość kombinowania – w naszym przykładzie gracz już po pierwszym rzucie mógłby zgarnąć dwie płytki z dwiema nogami (czarnymi i granatowymi), jeśli gwiazdkę potraktowałby jako kolor granatowy. W trakcie gry dostępne płytki są systematycznie czyszczone przez co poziom trudności wzrasta. Czasem ów poziom trudności jest tak wysoki, że gra ma tendencję do zacina się, szczególnie gdy ostatnimi płytkami na stole są te najdłuższe. Problem jest mniejszy w przypadku wariantu „zaawansowanego”, polecanego starszym dzieciom. Wariant ów tym różni się od podstawowego, że daje możliwość podbierania innym graczom ich ostatnich kafelków. Wprowadza więc element negatywnej interakcji i poszerza wachlarz zagrań taktycznych ;-)
Gra jest naprawdę przyjemna i odprężająca. Niestety poziom kombinowania trochę przerasta moją córkę – ma problemy z ogarnięciem że gwiazdka to joker (musi sobie fizycznie odwrócić kostkę na stosowny kolor), nie kontroluje co zostało na stole i co warto zbierać, ale przy pomocy dorosłych jakoś sobie radzi. Bez wątpienia 2,5 roku to trochę za mało by samodzielnie grać w „Nogi stonogi”. Może 3,5 roku dla dzieci dużo grających to dobry wiek, dla pozostałych pewnie 4 lub więcej. Kilka dni temu sprawdziłem stonogę na siedmioletnim siostrzeńcu, który co prawda początkowo się irytował, że wciskam mu „gry dla maluchów”, ale po pięciu minutach rozemocjonowany podrygiwał na krześle i generalnie był strasznie podjarany i zadowolony. Sądzę, że infantylny temat może zniechęcić rodziców dzieci wczesnoszkolnych do zakupu „Nóg stonogi”, ale niesłusznie – jest to miła, szybka gierka, która nie zmęczy dorosłych i spodoba się dzieciakom.
Comments 2
Myślę, że nawet jeżeli część odwiedzających jeszcze nie szuka takich gier, to w przyszłości na pewno będzie, dlatego opisywanie ich jest jak najbardziej na miejscu. Gra wydaje się fajna, ale chyba właśnie tak dla dzieci 4-5 lat. W końcu trzeba już coś sobie policzyć i dobrze znać kolory. Ostatnio zaaplikowałem swojej 3,5-rocznej siostrzenicy Zwierzak na zwierzaku i pomimo cudownego wydania Haby gra niestety nie chwyciła, spadające zwierzaki irytowały małą, a podpowiadający dorośli zniechęcili. Szukam ostatnio opisywanej przez Ciebie „gry o serze”, bo czuję w kościach, że byłoby to trafienie w dziesiątkę, ale coś znaleźć nie mogę :(
A mój młody codziennie żąda udostępnienia do pooglądania kolejnych egzemplarzy gier. Niestety ogląda tak namiętnie, że z sercem na ramieniu cały czas muszę pilnować czy aby elementy gry przetrwają. Najbezpieczniejszy jest Rummikub i Rój, ale tych już oglądać nie chce :/
Author
Mam za sobą półtora tygodnia wypoczynku, podczas którego eksperymentowałem trochę na obcych dzieciach. I muszę potwierdzić, że dobrze oszacowałem grupę docelową Nóg stonogi. Grałem z 5,5 letnią dziewczynką – spokojnie ogarniała wszystko i z kombinowałem też nie było problemów. To jest dokładnie ten wiek.