Gwardia umiera, ale się nie poddaje.

berni Ogólne 8 Komentarzy

No Gravatar

Był grudzień 1805, pola przykryte cienką warstwą śniegu, ani odrobiny przyjaznej zieleni mogącej choć przez chwilę cieszyć oko i ducha. Nad wzgórzami gdzieniegdzie przelatywały stada wron, pewnie zupełnie świadome nadchodzącej uczty. Nastrój przygnębiający, atmosfera napięta, pełna niepewności. W tych warunkach mnie, jako Cesarzowi Francuzów przyszło przyjąć w otwartym polu bitwę z sojuszem austriacko-rosyjskim. Wypadło to gdzieś po Austerlitz.

Napoleon's Triumph
Część regimentów. Po lewej piechota. W środku widoczna kawaleria. Z prawej była (bo krzywo uciąłem) odsłonięta artyleria.

Była to moja trzecia próba podejścia do chwalonego i cenionego (mhm) przez miłośników gier wojennych Napoleon’s Triumph, gry stworzonej przez amerykańskiego pasjonatę historii – Bowena Simmonsa. Jak dotąd moje spotkania z tytułem to pasmo udręk, w których raz po raz kończyłem utopiony w morzu krwi doprawionym moimi własnymi wnętrznościami. Aby tym razem uniknąć masakry postanowiłem zacząć spokojnie, bez szaleńczych szarż i z trzeźwą oceną sytuacji. Bitwa rozpoczęła się punktualnie o godzinie 7:00. Do godziny 9:00 moje wojska odnosiły niewielkie, aczkolwiek cieszące sukcesy, udało mi się rozproszyć jeden wrogi korpus i obniżyć morale wojsk alianckich. Sytuacja zaczęła się jednak szybko odmieniać. Po czwartej godzinie (a więc o 11:00) wypowiedziałem jak się okazało prorocze i brzemienne w skutkach słowa: „wszystko rozstrzygnie się w południe”, choć wtedy miałem jeszcze nieznaczną przewagę z dyscypliną oddziałów.

Napoleon's Triumph
Czarny znacznik pokazuje fazę bitwy 2. grudnia. Niebieski znacznik to morale Francuzów, czerwony morale alianckie.

Raz za razem yanoo przeprowadzał śmiercionośne manewry swoimi korpusami, wciągał mnie w pułapki, samemu unikając moich. Starałem się odpowiadać, lecz było to tak samo niekonstruktywne jak szczekanie psa w kagańcu. Środek pola był zdecydowanie jego. Ja próbowałem swoich sił na flankach. Z jednej udało się przełamać rosyjskie linie. Z drugiej natomiast zostałem okrążony bez szans na odwrót. Ostateczny cios zadała kawaleria dowodzona przez jenerała Constantina. Jej niewielki oddział oskrzydlił samotną baterię francuskich dział. Artylerzyści nie mieli żadnych szans, a ich strata ostatecznie pognębiła morale Francuzów i odebrała jakąkolwiek nadzieję na przechylenie szali. Panował chaos, tu i ówdzie słychać było jęki rannych żołnierzy i rżenie zdychających koni. Było po bitwie.

Napoleon's Triumph
Krajobraz po bitwie

Napoleon’s Triumph jest jak dla mnie grą skomplikowaną. Nie chodzi tu o same zasady, wyjątki itp., bo tych jest tutaj naprawdę niewiele, choć w rozstrzyganiu bitew nieraz pomaga instrukcja. Ogólne odczucie jest takie, jakbym miał do czynienia z partią szachów. W tej grze po prostu losowość nie występuje, mamy za to dużo blefu, konieczności manewrowania i przechytrzenia przeciwnika. Przyznam szczerze, że po raz kolejny zostałem zmiażdżony, choć tym razem (muszę się pochwalić) morale aliantów zatrzymało się na poziomie 7, więc nie muszę ze wstydu chować się w piwnicy. Pewnie jeszcze zagram, choć nie jest to mój ulubiony tytuł – myślę, że głównie przez słabe wyniki ;-)

Share

Comments 8

  1. Post
    Author

    Tak za pół roku. To dzisiaj było tylko po to, żebyś w ramach wzajemności pograł trochę w moje gry :P

  2. W naszym przypadku rozgrywka zakończyła się na początku tury aliantów o 13 (czyli nieco ponad połowa dnia). Rozłożyliśmy planszę przed 20, może ok. 19:30, skończyliśmy tuż po 22, a jeszcze trochę czasu poszło na odświeżenie zasad.

  3. @berni
    Świetny, epicki opis. Mam nadzieję, że weźmiesz przykład z Sienkiewicza i ku pokrzepieniu serc zaserwujesz raport z partii „Strike of the Eagle” ;-). No i najważniejsze – kiedy pierwsza powieść?! ;-)

  4. Post
    Author

    @kdsz: dziękuję bardzo ;-) Strike of the Eagle na razie ma rozegrany scenariusz zapoznawczy, więc musi jeszcze trochę poczekać, zwłaszcza, że grałem z Jankiem i znowu dostałem bęcki, a czerwona zaraza zalała Europę – tuż po sforsowaniu Wisły przez radzieckie zagony wszystkie patriotyczne rękopisy, wydawnictwa i wszelkie woluminy spłonęły wraz z Warszawą, także żaden wpis się nie ostał ;-)

  5. U mnie ocena SotE pnie się ku 10. Dwukrotnie rozegrałem scenariusz zapoznawczy, jeszcze nie kumam, o co w tym chodzi. Ale to faktycznie jest wargame dla eurogracza. Mam nadzieję się odnaleźć…

  6. Pingback: Skrót newsów #26 - Board Times - gry planszowe to nasza pasja

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *