Neurony poszły po heksach

scovron Recenzje, Rozgrywki 4 Komentarzy

No Gravatar
Czyli pierwsze zetknięcie z grą „Neuroshima Hex”. Produkt ten powstał w 2006 roku nakładem wydawnictwa Portal. Trochę o nim słyszałem i w większości dobre opinie, ale jakoś nie było nigdy okazji do tego siąść. Raz że nikt znajomy nie był w posiadaniu, dwa nikt się nie palił do zakupu bo zwykle i tak jest więcej chętnych na grę niż akurat ta gra może udźwignąć w naszym gronie. Aż do teraz…

Otóż w zeszłym tygodniu znajomemu akurat trafiły się urodziny no i gry sobie zażyczył, więc szybką decyzją (i drobnymi sugestiami samego zainteresowanego) dokonaliśmy zakupu gry. Wczoraj rozpakowaliśmy i od ręki zagraliśmy partię, podczas gdy Magrat, Sub i Gohan robili karty do cp2020 ja zająłem się zgłębieniem zasad Hexa. Bazowo tytuł miał być przeznaczony do gry 1 vs 1, w wersji 2.5 dołożono zasady dla 3 i 4 graczy. Wszystko dobrze się skaluje, zasady są banalnie logiczne. Dobierz do 3 losowych żetonów własnej armii, odrzuć jeden resztę zagraj lub przytrzymaj na ręku. Co ciekawe dobierane/posiadane na ręku aktualnie żetony są widoczne dla wszystkich więc na biegu można kombinować w turze przeciwnika taktyki typu co gdzie i jak. Celem gry jest posiadanie żywego sztabu który ma najwięcej punktów wytrzymałości z pozostałych w grze sztabów (każda armia ma jeden). Malutka plansza początkowo sugeruje że na nic nie będzie miejsca i gra będzie strasznie szybka. Nic bardziej mylnego, my naszą rozgrywkę prowadziliśmy przez około 3 godziny. Wpływ na długość oczywiście też miały dywagacje i doczytywanie zasad konkretnych żetonów i myślę że przy 4 osobach grających i obeznaniu z zasadami i żetonami gra spokojnie zamknie się w czasie od 90 do 120 minut. Całość była o tyle ciekawa że poza samym elementem taktycznym było też knucie i skakanie w 2-3 osoby6 na jednego gracza. Jako że początkowo całkiem dobrze mi szło i wyszedłem na prowadzenie, po kilku turach okazało się że każdy walił czym popadnie w moją okolicę… i tym samym spadłem na ostatnie miejsce. Mimo ciężkich bitew i czyszczenia planszy żaden sztab nie został wyeliminowany. Ostatecznie wygrał właściciel prezentu, właściwie dzięki mnie i Magrat (ghehehe sam nie wygram to chociaż komuś napsuję krwi) ponieważ skutecznie osłabiliśmy ostatnim rzutem na taśmę Suba który już się cieszył z obstawy którą miał na sztabie i tym samym wygrywał z Gohanem. Podsumowując, Neuroshima Hex jest warta kupienia. Armie są zbalansowane (na pierwszy rzut oka), gra się dość dynamicznie i jest radocha z współzawodnictwa. Do tego gra jest malutka i można ją zabrać ze sobą wszędzie, więc jest to super pozycja na wakacje.
Share

Comments 4

  1. w 3-4 osoby chętnie zagram i pobawię się w niezłą młuckę, bo póki co tylko w dwie osoby grałem. I baaardzo mi się podobało!

  2. Ja Neuroshimę lubiłem bardzo, później poszła w odstawkę i ostatecznie sprzedałem. Jednak od jakiegoś czasu siedziała w mej głowie myśl, że może jednak popełniłem błąd. Tym sposobem kupiłem grę znowu – w sumie nie żałuję, bo trafiłem na mniej krzywe żetony :D

    Co do rozgrywki 3-osobowej, to myślę, że jest to najgorszy wariant, bo ostatecznie zawsze jest to walka 2 v 1, gdy tylko ktoś się za bardzo wysforuje.

    W partię 4-osobową grałem raz, bardzo mi się podobała, choć nie wiem czy to zasługa towarzystwa, piwa czy samej gry. Było bardzo fajnie, graliśmy w wariancie 2 v 2, deathmatch byłby zbyt rzeźnicki. Do tego ktoś tam wylosował armię Smart z Neuroshimy Duel.

    Ps: Polecam Stalową Policję – bardzo ciekawy dodatek, choć osłony odbijające obrażenia mogą być trochę overpowered :>

  3. Pingback: Skrót newsów #20 - Board Times - gry planszowe to nasza pasja

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *