Lubię gry o budowaniu cywilizacji. Lubię jak z małej osady na początku z biegiem gry wyrasta potężna cywilizacja bogata w osiągnięcia naukowe, kulturalne i militarnie zdolna do podbijania nowych terenów czy innych cywilizacji. Lubię gry, które w błyskotliwy sposób starają się taki rozwój imitować. Jak na razie niedoścignionym wzorem jest dla mnie Cywilizacja Poprzez Wieki ale również temat ten kręci mnie w takich grach jak Antike, 7 cudów, Roll Through The Ages czy nawet Innowacje i Eufrat i Tygrys. Każda z tych gier to oczywiście inny kaliber i inaczej do tematu budowy cywilizacji podchodzi ale generalnie każda z nich sprytnie imituje rozwój. Moją kolekcję gier utrzymanych w cywilizacyjnych klimatach dopełnia jeszcze Sid Meier’s Civilization (niestety wciąż czeka na pierwszą rozgrywkę) i Peloponnes, o którym nieco więcej chciałbym tutaj napisać.
Peloponnes to gra kafelkowa autorstwa Bernda Eisensteina dla 1-5 graczy, z dodatkiem (obecnie trudno dostępnym) do sześciu graczy. Zaletą jest fakt, że gra jest bardzo szybka, rozgrywka trwa zaledwie pół godziny więc podobnie jak w przypadku 7 cudów możemy w krótkim czasie zmierzyć się z cywilizacyjnym rozwojem. Jednak w ciągu tych 30-u minut przyjdzie mam zmierzyć się z wcale niełatwymi wyborami i nieco głową będziemy musieli ruszyć.
Moja cywilizacja- rozgrywka solo:
Gracze otrzymują planszę, na której zaznaczać będą majętność swojej cywilizacji a więc surowce- drewno, kamień, zboże, dobra luksusowe a także wielkość populacji. Otrzymują też kafelek startowy- starożytne miasto półwyspu peloponeskiego generujące już od początku jakiś przychód. Jest to zazwyczaj liczba ludzi, produkcja jakiegoś surowca i liczba monet. Każdy gracz będzie więc zaczynał z innymi parametrami. Gra trwa tylko 8 rund, w których przechodzić będziemy przez trzy „ery” korzystając z trzech stosów kafelków odpowiednio oznaczonych A, B i C. Na początku każdej rundy odkrywa się 5 wierzchnich kafelków, które będą do kupienia w tej rundzie. Tu pojawia się ciekawy mechanizm skalujący grę. Najpierw odkrywamy tyle płytek ilu jest graczy i wykładamy na stół, a resztę (do 5) układa się obok żetonu podbicia. Różnica jest taka, że te pierwsze będzie można nabyć w drodze licytacji (więc nie mamy pewności, że je zdobędziemy), natomiast te do podboju można nabyć poza licytacją, stają się od razu naszą własnością, ale trzeba będzie za nie słono zapłacić- jest to podbój a jak wiemy wojna kosztuje. I tak też przy np. dwóch graczach do licytacji zostaną wystawione 2 kafelki a trzy będzie można podbić. Są dwa typy kafelków- tereny i budynki. Generalnie, i jedne, i drugie zwiększą nam zazwyczaj jednorazowo populację a także będą w każdej turze produkować jakieś surowce. Różnica jest taka, że za kafelki terenu poza monetami nic więcej nie zapłacimy natomiast za budynki będziemy musieli wnieść dodatkową opłatę drewnem i/lub kamieniami. Dodatkowo budynki mają swoje indywidualne profity, o których za chwilę. Licytacja też jest bardzo ciekawa i co najważniejsze szybka. Pierwszy gracz deklaruje jakąś sumę pieniędzy (nie mniejszą niż cena wywoławcza zawarta na każdym z kafelków), kolejny gracz może wybrać albo inny kafelek i też zadeklarować jakąś kwotę albo podbić cenę za kafelek pierwszego gracza. W tym drugim przypadku pierwszy gracz musi albo przemieścić zadeklarowaną kwotę (bez zmieniania jej!) na inny kafelek albo wycofać się z licytacji. Działa to bardzo sprawnie i wymusza uważne planowanie podczas licytacji. Zawsze zostaje też podbicie- płacimy więcej ale nikt nam już tego kafelka nie odbierze. Kiedy każdy gracz zakupił już żeton umieszcza go według dodatkowych reguł obok kafelka swojego miasta i następuje faza pobierania przychodu. Zliczamy surowce z wszystkich naszych terenów i budynków i zmieniamy wskaźniki na naszej planszy coraz bardziej obrastając w dobra. I tu kolejny ciekawy mechanizm- każdy z surowców ma ograniczoną maksymalną wartość np. drewno 10. Jeżeli będziemy gromadzili więcej drewna automatycznie zaczynamy produkować dobra luksusowe, które później w toku gry można wymieniać na dowolne inne surowce czy pieniądze w stosunku 2:1. Po zakończeniu fazy pobierania przychodu (w tym pieniędzy na kolejne zakupy w wysokości zależnej od wielkości populacji) następuje faza kataklizów.
plansza po zakończeniu gry, u góry żetony kataklizmów:
Kataklizmy są wisienką na torcie tej gry- jest ich pięć i pewne jest, że każdy z nich pojawi się w grze, tylko nie wiadomo w jakiej kolejności. Do każdego bowiem kataklizmu przyporządkowane są trzy żotony. Po każdej rundzie losujemy dwa. Jeżeli w trakcie losowania odsłonięty zostanie trzeci żeton danej klęski momentalnie zostaje ona odpalona. A kataklizmy są różne- a to zaraza, która kosi nam 1/3 populacji, a to susza, która pochłania 1/3 zboża, a to trzesienie ziemi, które wymaga odbudowy budynków za drewno i kamień itp. O kataklizmach trzeba więc stale myśleć, przygotowywać się na nie a najlepiej zabezpieczyć się kupując odpowiedni budynek, który posiada cechę specjalną chroniącą np. przed suszą. I to już prawie koniec reguł. Pozostają jeszcze żniwa występujące 3 razy w ciągu gry kiedy to musimy zbożem wyżywić populację. Wygrywa gracz, który uzbierał najwięcej punktów zwycięstwa (niezłomne punkty…) liczone w dwóch wartościach 1) populacja x3, 2) punkty z terenów i budynków + 1 punkt za każde 3 monety. Niższa z tych dwóch wartości to nasz ostateczny stan punktowy.
Peloponnes to krótka ale przepełniona licznymi wyborami gra. Zasady nie są skomplikowane co pozwala szybko bawić się grą ale dzięki licznym zależnościom nie jest to też pozycja lajtowa. Nie raz jeden nieuważny ruch pozbawiał graczy sporej części populacji albo kataklizm siał spustoszenie bo ktoś zapomniał gromadzić drewna. Dużo dają dobra luksusowe, które zawsze można zamienić na to czego nam brakuje ale dobra też możemy stracić w wyniku kataklizmu. Pół godziny mija na emocjonującej zabawie a po grze ma się ochotę na rewanż. Gra skaluje się wręcz wzorcowo, losowość (kolejność występowania kataklizmów, pojawiania się żniw) dodaje jedynie dodatkowego smaczku. Dodatkowym walorem jest bardzo dobrze działający wariant solo- ciekawe wyzwanie jak ktoś jest zdesperowany a nie może znaleźć współgraczy. Jedyne do czego mógłbym się przyczepić to pudełko, przede wszystkim jest za duże- trzy stosy żetonów, odrobine drewna pięć płaskich planszy i masa powietrza. Po drugie jest mocno niewymiarowe, nieco większe od np. pudełka 7 cudów ale za to o połowę niższe… No ale nie o pudełko tu w końcu chodzi. Peloponnes jako szybka gra cywilizacyjna sprawdza się wyśmienicie, polecam. Ja gry nie oddam ale zawsze chętnie zagram! ;)
Comments 7
Stanley, twardziel z Ciebie, skoro dajesz radę grać na takim pstrokatym obrusie ;-)
A tak poważnie – dzięki za opis, bardzo mnie zaintrygowałeś. Tile placement + krótki czas rozgrywki = nowa pozycja na wishliście ;-)
he, he, he, no właśnie zastanawiałem się czy dać to zdjęcie bo oczopląsu można dostać ale to jest obrus z magicznego miejsca- Bornego Sulinowa, niejedną partię na tym obrusie rozegrałem (i nie tylko ja) :)
W jednym ze sklepów jest dodatek i to w dobrej cenie, więc zamawiaj ! :D
To jest drugi dodatek, który mam. Niedostępny jest pierwszy- ten pozwalający grać w 6 osób :(
kocham pelopones, i moja zona go kocha. To przy tej grze usłyszałem coś,czego się nie spodziewałem z jej ust – ” Fajna gra, moglibyśmy ją mieć!”.
Spełnia wszystkie kryteria prostoty – 2 rodzaje kafelków, 3 rodzaje surowców, 30minutowa rozgrywka, 10 minutowe tłumaczenie. A jednak prosta nie jest, wcale nie tak łatwo w nią wygrać (przynajmniej mi), jest idealna! Stanley pozyczył mi tę grę na wakacje i tam chyba z 6 partii rozegraliśmy (wygrałem jedną).
Dobre wieści są takie, że w planszomanii pojawił się znów Peloponnes z wszelkimi dodatkami, w tym nowy Goat Expansion wprowadzający do gry kozy (WTF?) a także siódmego gracza :) Długo się nie zastanawiałem i oba dodatki (Expansion i Goat Expansion) już są zamówione… Możliwość rozgrywki w 7 osób w tę krótką gierkę to wielki atut dla mnie :)
Pingback: Skrót newsów #18 - Board Times - gry planszowe to nasza pasja