Przerywam niniejszym tę zmowę milczenia, która zapanowała na planszoholiku w ostatnim czasie. Ciszy niech stanie się kres! Wszyscy najwyraźniej tak są pochłonięci graniem, że nie mają czasu pisać, rozumiem to ale jakiś nowy wpis przydałoby się zamieścić więc zamieszczam. Maj miałem po prostu przepełniony graniem, najlepszy mój miesiąc jakby nie patrzeć, w czerwcu jest nieco gorzej ale też nie mam co narzekać- jakoś się kręci. Lacerta poczęstowała nas gorącą nowością w postaci Goa, która od pierwszej rozgrywki zachwyciła mnie elegancją, względną prostotą zasad i przyjemnością rozgrywki. Jest to oczywiście jak przystało na euro raczej suchutka gra ale absolutnie mi to nie przeszkadza, zabawa jest przednia. Dodatkowo bardzo dobrze w mojej kolekcji spisuje się Peloponnes, o którym zamierzam napisać osobny post, bo to jest na prawdę sprytna i przyjemna gierka. Poznałem też w ostatnim czasie Alien Frontiers, Neuroshima Hex, Roll Through The Ages– wszystkie fajowe. Mam niestety niedosyt rozgrywania jakiś bardziej rozbudowanych, epickich gier… Spotykając się z osadnikiem dość mocno wieczorową porą, zazwyczaj wybieramy krótsze gry- takie na godzinkę, żeby w więcej tytułów zagrać. Oczywiście gra się świetnie, jednak marzy mi się nasiadówka z SM Civilization, Cywilizacją poprzez wieki, Zimną Wojną czy Bożym Igrzyskiem… No cóż, wierzę, że prędzej niż później się uda!
A tymczasem zbliża mi się urlop, liczę więc na dłuuuugie wieczory z grami. Aura będzie sprzyjać, bo na urlop wybieramy się z żoną wraz z zapalonymi planszomaniakami- osławioną Julitą i niezwyciężonym Romanem. Z racji podróży samolotem wybór gier musi być bardzo przemyślany i ograniczy się głównie do małych acz mocno grywalnych karcianek. Na pewno polecą z nami Fasolki– niezłomny hit wyjazdowy, który z wieczornym piwkiem smakuje wyśmienicie, dodatkowo Cytadela– gorąco przyjęta przez naszych kompanów, specjalnie nabyty na ten wyjazd Catan w wersji travel- Romany nie znają jeszcze więc myślę, że może to być kolejny hit, a także Sabotażysta, Guillotine i najprawdopodobniej dzięki uprzejmości osadnika- Roll Through the Ages. Na dwa tygodnie wystarczy :)
Tyle w kwestii przerwania ciszy. Na urlopy życzę Wam słońca i owocnych, emocjonujących rozgrywek!
Comments 13
Chętnie bym się kiedyś zmierzył w Zimną Wojnę, bo póki co grałem z ludźmi, których uczyłem zasad – i moje doświadczenie na tyle przeważa, że jeszcze ani razu nie przegrałem (chociaż powoli się wyrabiają), także chętnie bym zagrał z kimś doświadczonym :)
moi współgracze też „szybko się wyrabiają”, choć np. osadnik się jeszcze nie zdążył wyrobić bo graliśmy razem tylko raz- dostał w tyłek przed czasem na punkty i od tego czasu szukamy chwili na rewanż, póki co bezskutecznie…
Ja ostatnio zakochałem się w figurkowej grze Neuroshima Tactics. Przez ostatni tydzień wieczorami z kumplem ostro tworzymy nowe makiety budynków :)
Author
@Tom- to musi być niezła zabawa choć raczej nie dla mnie, jak przystało na eurodziewczynkę jedyne figurki z jakimi miałem doczynienia to ludki z Agricoli, które sam zrobiłem ;)
Zazdroszczę Wam grania, Ja mam strasznie kiepski miesiąc. Euro i długo widno na dworze, co dla córki jest sygnałem, że jeszcze nie czas do łóżka, wywarły ogromne spustoszenie na moim growym poletku. Poza kilkoma partiami w Horusa (uwielbiam tę grę!) nic kompletnie się nie dzieje. Może byłby ktoś chętny pyknąć chociaż Brassa on-line, jak onegdaj to bywało?
A ja wyobraźcie sobie prawie przekonałem się do Cywilizacji PPW! Oczywiście wersja planszowa jest nadal niegrywalna (bo za wolno idzie) ale online jak najbardziej.
Kolejny wielki powrót to Runewars, o którym znajomy stwierdził że ‚to za droga gra coby leżała na połce’.
A od dziś – Innowacje. Ot i tak.
U mnie raczej posucha, przez cały czerwiec zagrałem raptem 12 partii i chyba do lipca nic się nie zmieni. Za to poznałem naprawdę świetne gry.
Strike of the Eagle naprawdę wymiata – tylko niech nikt nie próbuje kupować Orła i Gwiazdy. Widziałem obie gry, dotykałem, wąchałem. Do OiG nie chciałoby mi się podchodzić, SotE jest piękne. A za mechanikę wielkie brawa dla autora!
Kolejnym tytułem była Sekigahara, spodobało mi się na tyle, że co rusz sprawdzam jak tam z nowym wydaniem w P500 od GMT ;-)
I ostatnie, Commands and Colors: Ancients. Po doświadczeniach z Memoir ’44 nie sądziłem, że tę mechanikę można uratować. Otóż można i jeszcze tyle drewna dali :)
Z wakacyjnych hitów jest szansa, że Zamki Burgundii będą powracającą grą lekką.
@kdsz: ja na Brassa chętnie. Palmera też od razu zgłaszam :>
Pograłbym z Wami w Brassa ale wybywam na 2 tygodnie więc odpadam… ech, szkoda…..
dostałem hiobowe wieści od Stanleya
na półmetku urlopu ma rozegraną 1 (słownie jedną) partię w Cytadelę.
Mi urlop lepiej dopisał, ale o tym w osobnym poście
Wstyd, porażka, smutek, żal, cierpienie…………….. Wróciłem… 2x Cytadela i 2x Fasolki…. poddaję się…
To pokuta za urodzinową libację!
Pokuta, nie pokuta- odbiłem sobie na kolejnym wakacyjnym wyjeździe :) Wprawdzie grałem z dwójką 9-o letnich dziewczynek ale pojętne to takie było, że satysfakcja z gier była duża. Dziewczynki spokojnie łyknęły Trans Europę, Osadników z Catanu, Stone Age i Futbol Ligretto :) A ciągu ostatnich kilku dni bardzo emocjonujące rozgrywki w Boże Igrzysko i Innowacje (oczywiście już w „nieco” starszym gronie). Boże Igrzysko mnie pochłonęło totalnie- wyśmienita gra!
Pingback: Skrót newsów #17 - Board Times - gry planszowe to nasza pasja