Wczorajszy dzień pełen wrażeń poza Wrocławiem. Planowana była wizyta na tamie w Lubachowie, ale po zmianie karty GPS odmówił posłuszeństwa i w rezultacie zwiedzaliśmy zamek Książ wraz przylegającymi ciekawostkami typu stadnina koni. Byliśmy świadkami jak stado koni uciekło z zagród i pałętało się swobodnie po drodze i pięknych terenach wokół. Miałem też niebywałe szczęście bycia użądlonym przez dwie pszczoły. Wracając z Wałbrzycha byłem świadkiem jak po zjechaniu z terenów górzystych spalanie pokazało rekordowo niskie spalanie na poziomie 4.2 litra, więc się zawziąłem i postanowiłem pobić rekord niskiego spalania i w żółwim tempie (czyli zgodnie z przepisami) dojechałem do Wrocławia odnotowując na odcinku 65 km średnią 4.4 litra :) O dziwo jadąc zgodnie z przepisami wyprzedziłem dwa auta na trasie. Po dojechaniu do domu odpaliłem komputer i okazało się, że mi karta padła i nie wyświetla czerwonego koloru ;( Na szczęście wrażeń jeszcze nie był koniec i udało mi się w końcu zagrać w Agricolę z zastosowaniem dodatkowego pudełka, które ze 2 miesiące temu nabyłem od berniego.
W Agricolę z torfowiskiem już wcześniej dwa razy grałem ze Stanley’em, ale swojego egzemplarza nie miałem jeszcze okazji ochrzcić. Na szczęście zasad nowych prawie nie ma oprócz zasady działania szpitala, urozmaiconego terenu gospodarstwa, większej ilości dużych usprawnień i dwóch kart akcji specjalnych, więc tłumaczenie tego wszystkiego zajęło ze 2 minuty. Pomimo faktu, iż Agricola sama w sobie jest doskonałą grą, oferującą rozrywkę najwyższej klasy to dorzucenie Torfowiska potęguje to wrażenie. Dodatek nie jest tworem sztucznym i wspaniale komponuje sie z podstawowymi zasadami. W dalszym ciągu trzeba kombinować jak wykorzystać akcje członków rodziny i jakie surowce są dla graczy najpotrzebniejsze. Grając w wariant rodzinny gra nie wydłuża się a poziom trudności jest wysoki. Nie oznacza to, że gra jest trudna – każdy może sobie na luzie pograć, ale żeby wygrać nie wystarczy po prostu grać, wykonując dowolne akcje. Możliwość hodowli koni jest bardzo intratna, choć w moim przypadku zainwestowanie w duże usprawnienia dało mi przewagę potrzebną do wygrania. Wyraźnie zauważyłem zaburzenie typowego przebiegu rozgrywki i trochę przesunięcie priorytetów w grze. Pozostaje jednak uczucie ciągłego braku surowców i niewystarczającej ilości akcji przed każdymi żniwami. Ani razu nie było zagrożenia wycieczką do szpitala, ale jak w przypadku żebrania, każdy gracz robi wszystko, żeby nie było przymusu skorzystania z niego. Ostatecznie na stole był spory bałagan – Sofcia pobudowała swoje zagrody poza terenem planszy i też miała dobrą zabawę.
Końcówka dnia była pod znakiem norweskiego Tarantino czyli filmu Hodejegerne. Nie wiem jak skomentować ten film żeby zachęcić do obejrzenia – taki chory film po prostu, który warto obejrzeć :)
To by było na tyle – może jeszcze tylko to, że chyba w tym tygodniu będę miał objawy Claustrophobii ;)
Comments 3
No to wreszcie ten konkretny egzemplarz doczekał się rozgrywki.
Jesteś pewny, że padła Ci karta? Objawy mogą sugerować poniszczony kabel i jest to pewniejsze, no chyba, że chcesz wykorzystać przypadek żeby kupić kartę do Diablo 3 :)
Ps: Claustro to przednia gra, jak nie lubiłem ameritrashy, to akurat Claustro bardzo mi się spodobało :>
Pewny, że nie kabel i nie monitor bo z lapcokiem chodzi bez problemu. Do grania to ten komputer nie był wykorzystywany od dawnych już wręcz niepamiętnych czasów, więc to nie to ;)
Od Sylwestra Agricoli niestety nie ruszałem, zasyp nowych gier do przeglądnięcia odsunął nieco tę grę od głównego nurtu. Choć w głowie siedzi cały czas a moje oczy niepokojąco zerkają w stronę Agricoli- Zwierzyńca choć póki co jestem ostrożny i czekam na jakieś konkretne opinie co do regrywalności zwłaszcza.