Ciąg dalszy grzebania na półce w tytułach niezbyt granych. Tym razem trafiło na Torresa i po raz kolejny Kramer – trzeci raz z rzędu :) Ponownie należało sobie przypomnieć zasady, ale tu rzucenie okiem na instrukcję zajęło 10 minut, setup gry kolejne 4 minuty i wreszcie gra w dwie osoby około 40 minut. 3 rundy x 4 tury x 5 punktów akcji = 60 akcji = dobre tempo gry. Obyło się bez wielkiego kombinowania i rozgrywka była raczej relaksacyjna. Odpuściłem sobie złośliwość i wtrynianie się na uprzednio wypracowane pozycje przeciwnika, co trochę przeżywałem, ale przez to nie było zgrzytów. Partyjka była rekordowa i wybudowaliśmy 9 piętrowy zamek o powierzchni 11 pól co dało w 3 rundzie aż 99 punktów za jednego rycerza. Na planszy wyglądało to bardzo okazale a dodatkowo przyczyniło się do przekręcenia licznika i zakończenia wynikami 320:289.
Następnym razem trzeba spróbować zagrać z kartami „mistrzowskimi”, może to wnieść dodatkowy element rywalizacji. Niestety przy budowaniu wieżowców łapanie premii królewskiej nie jest już tak bardzo opłacalne, ale zawsze to jakieś drobne. Torres jest raczej tytułem na >2 graczy, choć szybkość rozgrywki stanowi tu ważny atut.
Już się zastanawiam co będzie następne w kolejce do odkurzenia i chyba mam kandydata – znowu Kramer pod postacią Tikala :) Przypadkiem zauważyłem dzisiaj, że trochę tych Kramerów mam, choć najczęściej grani byli Książęta Florencji, którzy z 5 razy na stole już lądowali (niestety przestałem na BGG notować rozgrywki).
Comments 2
ja posiadałem Torresa przez pewien czas. Niestety plansza jest tak mało klimatyczna, że optycznie nie chciało mi się w to grać i puściłem szybko na Mathandlu. Szachownica i ilustracje zrobione przez 6latka to dla mnie zdecydowanie za mało. Nawet jak na eurogrę.
Ktoś musiałby mnie bardzo zachęcać , żebym spróbował.
A jak to jest grać optycznie? :)