Czwartek był dobrym, wręcz znakomitym dniem jeśli chodzi o rozwój i pielęgnację planszówkowego hobby. Niemal punktualnie o 19 ponownie zaczęliśmy podbój galaktyki, choć tym razem w zupełnie nowym składzie. Poza mną i stałym kompanem pitem, zjawili się jeszcze macike i houm. Macike przejął na swe barki wprowadzenie w kosmiczne arkana houma, jak się później okazało wprowadził go w grę aż zbyt dobrze. Przy okazji tłumaczenia zasad przypomniałem sobie co i jak, w końcu od ostatniej rozgrywki minęły ponad dwa tygodnie. Dodatkowo rozwiałem wszelkie wątpliwości, które pojawiły się w trakcie ostatniej partii. Na szczęście okazało się, że ostatnio graliśmy niemal zupełnie dobrze, a pewne pojawiające się incydenty naruszające zasady były niegroźne i raczej nie wpływały znacząco na grę. A więc zaczęliśmy…
Chyba najbardziej naturalnym rozpoczęciem każdej partii jest eksploracja nowych terytoriów. I tutaj nie było inaczej. Od początku wszyscy czterej postanowiliśmy sprawdzić co też kryje się za miedzą. Losowania heksów były iście wyborne. Tylko ja trafiłem dwukrotnie pod rząd na statki Starożytnych, ale nie napawało mnie to jakąś specjalną rezygnacją. Postanowiłem szybko spróbować się z nimi uporać, więc już w kolejnych ruchach zacząłem produkcję myśliwców. W międzyczasie moi przeciwnicy zdążyli już poszerzyć swoje imperia o kilka dobrych heksów i również zaczęli rozbudowywać flotę. Houm pokonująć Starożytnych szczęśliwie trafił na porzucony w przestrzeni komputer, który istotnie podwyższał celność jego myśliwców. Tym sposobem, rozprzestrzenił się bardzo szybko po galaktyce jak… (tu sam porównał się do pewnego pasożytującego owada żerującego na ludzkich głowach). Bardzo szybko przypuścił atak na Centrum Galaktyki i równie szybko je pokonał. Oczywiście nie obyło się bez strat, które nagle skrzętnie wykorzystał macike wbijając biały klin głęboko w niebieskie imperium. Tym sposobem rozpoczęła się wojna totalna. Houm po tym ataku jakby się wycofał i stracił nieco zapał do gry, za to ochoczo w przepychankach zastąpił go pit. Jak się okazało macike i pit mieli tak rozwinięte floty, że pojawiali się w różnych częściach galaktyki kąsając się przy tym dotkliwie. Ja w tym czasie zamknięty na swoich 5 heksach zacząłem, nie mogąc za bardzo rozszerzyć terytorium przez traktaty dyplomatyczne i brak odpowiedniej floty aby móc zachować się jak zdrajca, budować orbitale. Pomyślałem, że jeśli nie mam dużego terytorium, to chociaż będę miał małe, ale bardzo wydajne poletko. Zacząłem więc wstawiać orbitale i podnosić do zaawansowanego poziomy kopalń. Poszło całkiem sprawnie i przynajmniej ekonomicznie nie odstawałem specjalnie od mych przeciwników. Ci tymczasem przez kolejne rundy prowadzili krwawe bitwy. Pod koniec gry do walki włączył się ponownie houm. Podstępnie atakując terytorium czarnego, gdy flota tego ostatniego była związana walką w innej części galaktyki. Przemieszania na heksach były spore. Doszło nawet do tego, że w pewnym momencie krążowniki czarnego pojawiły się na moim terytorium, ale miałem już wtedy odpowiednią siłę, by z powodzeniem je odeprzeć. Centurm Galaktyki pozostawało w tym czasie pod jurysdykcją macike (białego), który zadbał tam o solidną obronę wstawiając Bazy Gwiezdne i odpowiednio je uzbrajając. Gra nie trwała jakoś specjalnie długo (poza dłuższymi momentami, gdy macike rozmyślał nad kolejnym ruchem ;-)) i była bardzo intensywna. Ostateczne wyniki były całkiem zaskakujące. Po pierwsze bardzo wyrównane. Po drugie każdy chyba (poza zwycięzcą) była zaskoczony, że nie wygrał ;-) Wyniki prezentowały się następujaco: houm 33 pkt, pit 31 pkt, berni 31 pkt, macike 29 pkt. Podsumowując… była to dopiero moja druga rozgrywka w Eclipse, a mimo tego już czułem, że sobie radzę i panuję nad rozgrywką. Myślę, że jakakolwiek losowość, wynikająca choćby z losowania kafli jest mało istotna, a z każdą kolejną rozgrywką będzie wręcz pomijalna. W końcu każdy wylosowany heks ostatecznie ma szansę i tak wpaść w nasze ręce. Jeśli nie od razu, to w następnej rundzie. Z jednej strony jeżeli nie zasiedlę obszaru, to nie będę miał szansy podnieść produkcji. Z drugiej jeżeli nie zasiedlę, to nie będę miał takiego problemu z utrzymaniem imperium. Gra jest naprawdę przednim optymalizatorem, który dodatkowo dostarcza wiele zabawy przy bitwach i knowaniach. Dzięki wszystkim za grę, to był dobry wieczór!
Po rozgrywce w Eclipse postanowiliśmy z pitem doprawić jeszcze ten i tak pyszny wieczór rozgrywając ponownie partyjkę w Blood Bowl: Menedżer Drużyny. Niestety nie było mi dane wygrać, ale bawiłem się świetnie. Sama gra jest naprawdę bardzo interesująca, ale to już innym razem… ;)
Comments 10
Blood Bowl FTW!
ile trwała rozgrywka w Eclipse?
Author
straciłem poczucie czasu, ale wydaje mi się, że około 3 godziny. Może ktoś z wtedy obecnych zweryfikuje ;-)
a ile trwało wprowadzenie w zasady, duzo tego jest? skomplikowane?
Author
Zasady są bardzo łatwe do zapamiętania i mało skomplikowane. W zasadzie dysponujemy tylko kilkoma akcjami, w których jasno wiadomo co można zrobić. Chyba najbardziej skomplikowanym elementem jest ustalenie kto, kiedy i iloma kośćmi rzuca w czasie walki :) 20-25 minut tłumaczenia spokojnie wystarczy.
No i stało się, wytrwałem w abstynencji zakupowej przez dwa miesiące i wygłodniały rzuciłem się na Eclipse. Już jedzie do mnie, liczne rekomendacje podsycają apetyt. Dzięki berni za udział w tym podsycaniu ;)
Author
No i super, bo to świetna gra. Poczujesz tam Poprzez wieki. Tej grze bliżej do optymalizacyjnego euro niż ameritrashu :) Ja z kolei zaczynam się łamać nad Wojną o Pierścień..
Author
No, długo się nie łamałem. Oby było warto ;p
Instrukcja Eclipse w jednym palcu, znaczy w jednej głowie, kontrolna, zapoznawcza partia za dwie osoby rozegrana, na razie tyle… Ale to hicior będzie już wiem :)
No i zaspokoiłem głód na chwilę. Przed chwilą skończyłem dwuosobową partyjkę w Eclipse. Grało się świetnie, zabawa jest przednia, choć myślę, że na więcej osób będzie jeszcze lepiej- ta gra jest stworzona do licznych konfrontacji. Świetne jest projektowanie własnych, wydajnych statków, zresztą cała mechanika działa wybornie. Graliśmy 2 godziny, wcześniej jakieś pół godziny wypluwałem z siebie zasady :) Bardzo, bardzo pozytywne wrażenia!