Po trwającym wiele tygodni kryzysie planszówkowym, objawiającym się niemocą przyswajania instrukcji, wreszcie zacząłem wychodzić na prostą. W ostatnim tygodniu udało mi się opanować aż 4 nowe instrukcje! Mało tego, w dwie gry udało się w dodatku już zagrać. Po otwarciu pudełka z zawartością Eclipse poczułem jak dreszcz i zimny pot przebiegły po moim ciele. Kolejna gra, do której w życiu nie przeczytam instrukcji! Z pomocą przybył Macike, który zaoferował spotkanie w Grajdołku. Niestety nie doszło ono do skutku, a na dokładkę Razul pochwalił się, że ma już partię dwuosobową za sobą. W takiej sytuacji nie miałem innego wyjścia, jak tylko wziąć się w garść i ogarnąć zasady. Na szczęście okazało się, że nie taki wilk straszny i wystarczył niespełna jeden wieczór żeby wszystko dobrze zapamiętać i być w stanie przedstawić grę pozostałym. Ta historia zaczyna się w piątek, krótko po 20…
Wiedziałem, że tytuł wymaga sporo czasu, dlatego starałem się jak mogłem z tłumaczeniem, tak żeby niczego nie pominąć, żeby nie zabrać zbyt wiele czasu i żeby nie zmęczyć współgraczy. Jak dla mnie poszło gładko i szybko, choć są złośliwi, którzy odebrali to inaczej. Tak czy siak, jeszcze przed godziną 21 zaczęliśmy. Nikt z nas nie znał gry, więc wszystko odbywało się trochę po omacku, przynajmniej w pierwszych rundach. Generalnie w grze mamy zdobyć jak najwięcej punktów stosując się do standardowych założeń każdego komputerowego RTSa – a więc, 1. odkryj 2. zabuduj 3. wydobywaj 4. niszcz wroga. Największą popularnością cieszyła się akcja odkrywania nowych heksów. Co więcej, wszyscy nagle zaczęli uciekać na brzeg galaktyki, kompletnie zapominając o środku. Na szczęście twórca przewidział taki obrót sprawy i wprowadził ograniczenia co do pozycji heksów, w dodatku ograniczył poszczególne grupy liczebnie. Chcąc nie chcąc zaczęliśmy w końcu na siebie wpadać, co kończyło się długimi seriami rzutów. Trochę przeszkadzały statki Starożytnych, ale i z nimi można sobie poradzić.
Spodziewałem się ameritrasha, tymczasem gra bardziej przypomina bardzo klimatyczną i nieco losową eurogrę, w której tak naprawdę bardzo ważna jest optymalizacja i rozsądne zarządzanie imperium. Mamy 10 rund, w których trzeba zadbać o produkcję, o utrzymanie tego co już mamy – zarówno ekonomicznie jak i militarnie. Tradycyjnie chciałoby się zrobić wiele, ale nie starcza surowców. Gra bardzo przypomina mi Poprzez wieki – dysponujemy dyskami wpływów (jak kostki akcji w TtA), dzięki którym możemy wykonywać różne akcje, między innymi zasiedlać planety korzystając z ograniczonych zasobów populacji (również TtA). Zarządzając imperium możemy skupić się na ilości (ilości zasiedlonych heksów, ilości statków kosmicznych), bądź dbać o jakość tego co mamy (rozwijać technologie i unowocześniać).
Teraz słów parę o losowości. Występuje w momencie dociągnięcia heksa. Czy przeszkadza? Nieznacznie, bo możemy tego heksa położyć zazwyczaj w kilku możliwych kombinacjach albo zupełnie odrzucić. Myślę, że zawsze znajdzie się odpowiednie ułożenie, które jeśli nie od razu, to w następnych rundach przyniesie korzyści. Dalej losowość występuje w momencie dociągania technologii. Niby jest to problem, jeżeli zależy nam na konkretnej technologii, czekamy, czekamy, a ona nie przychodzi. Ale akurat taką samą bolączkę mają inni. Poza tym warto dostosować rozwój technologiczny do tego, co aktualnie w ofercie. Ostatnim elementem losowym są walki. Tutaj rzucamy kośćmi, więc powinno być tragicznie, tymczasem… wystarczy wyposażyć nasze statki w komputery, które spowodują, że trafienie nie będzie tylko po wyrzuceniu szóstki, ale także na piątce, a nawet i trójce. Możemy zadbać o to, żeby rzucać większą ilością kości. Jeżeli walczymy z kimś, kto trafia wyrzucając nawet -10 na kostkach, to zawsze możemy pomyśleć o tarczach, bądź mocniejszym kadłubie, który przyjmie obrażenia.

>> Starcie z pancernikiem Żony, byłem bez szans. Krążownik i myśliwiec poszły w rozsypkę. Dostałem za to honorowe punkty za podjęcie walki. <<
Wykonanie gry jest naprawdę świetne. Wszystkie heksy, żetony idealnie wycięte. Nie ma niedoróbek, no może poza elementami w języku polskim. Angielskie elementy są na grubej tekturze, polskie na niezbyt grubym papierze. Przynajmniej karty akcji mogłyby być lepszej jakości, bo trzeba je obracać w tę i z powrotem w trakcie rund, a wygodniej jednak jeśli można coś bezproblemowo złapać.

>> Plansza gracza z kostkami populacji i dyskami wpływów. Im więcej dysków zużyjemy, tym droższe utrzymanie imperium. <<
Jeśli chodzi o czas gry, to jest naprawdę znośny. Jak na pierwszy raz 4 godziny dla 4 osób, wraz z tłumaczeniem zasad nie wydaje się być przerażające.
Co do naszego wieczoru, to ostatecznie wygrał Piter prowadząc strategię militarną opartą na krążownikach z potężnymi działami. Prowadził dużo eksploracji, rozwalał statki Starożytnych nawet tego nie zauważając, do tego unikał starć z innymi graczami. Ostatecznie w dwóch rzutach przełamał i rozwalił w pył Centrum Galaktyki. Drugie miejsce zająłem ja. W końcówce skupiłem się na dużej eksploracji i przejmowaniu niebronionych terenów innych graczy. Innymi słowy poczekałem aż odlecą dalej i zacząłem niszczyć ich od tyłu ;-) Trzecie miejsce dla Yanoo, który na początku miał pecha przy dociąganiu heksów (trafił dwukrotnie Starożytnych na początku), ale jakoś potrafił przejść naokoło i jeszcze zapewnił sobie spokój darmowymi Starożytnymi strażnikami na graniach. Czwarte miejsce dla Żony, która wpadła w tarapaty finansowe zbytnio poszerzając terytorium. Za to później straszyła i często z powodzeniem atakowała dobrze chronionymi pancernikami. Ostateczny wynik: 45 – 28 – 25 – 24. Ciężko mi powiedzieć, czy wyniki dobre, czy też słabe. Ale na pewno poza zwycięzcą cała reszta zaprezentowała wyrównany poziom.
Podsumowując, gra zrobiła na mnie naprawdę dobre wrażenie. Myślę, że będzie miała szansę powalczyć z TtA o tytuł gry wszechczasów. Bardzo dobra gra, dobra zarówno dla fanów kostek jak i dla optymalizatorów (tylko ci ostatni trochę przedłużają oczekiwanie na kolejkę).
Comments 3
Gra spoko, chociaż potencjał w pełni może pokazać przy drugiej rozgrywce, jak już każdy się skupi na tym co chce zrobić, a nie na tym o co tu chodzi :)
Author
So true. Ja jeszcze dodam, że poważnym minusem gry jest setup. Robiłem go po raz drugi, ale jakoś specjalnie się nie skrócił. 20-30 minut chyba trwał nim przyszliście. W tym jednak przenoszenie stołów, żeby się zmieścić z grą ;D
mogłaby mi się spodobać, myslę ;)