Ostatnią ankietę przeprowadziłem, aby się trochę odstresować z faktu, że część gier leży u mnie i czeka na pierwsze granie. Chciałem sprawdzić, czy inni też tak mają czy tylko ja z reguły gram w nowe gry, ale takie które nie należą do mnie (tu głównie za sprawą Stanley’a – ostatnio Vinhos, Stronghold czy też Glory to Rome). Sam natomiast kupuję coraz to nowe gry i w ostatnim czasie na 9 kupionych zagrałem w 3 i do tego w 5 innych, nieznanych mi tytułów, których nie mam na półkach. Co więcej nic nie wskazuje na to, żeby miało być lepiej, czego dowodem jest mój ostatni zakup, z którego jestem niezmiernie dumny (muszę kilka fotek strzelić aby pokazać z czego tak się cieszę).
Wracając do ankiety. Jak widać normalni ludzie kupują i grają. Czasem mają do 3 gier, które nie były ruszane, ale żeby więcej … Ankietą nie pomogę sobie, ale mam inny sposób – zastanowiłem się co złego może być w moim postępowaniu i takowego się nie dopatrzyłem :) Po prostu jestem w mniejszości i z tego będę się cieszył! ;)
Comments 5
@mars: jak nie ma czasu na granie, to pozostaje kolekcjonować. Tak czy siak nie ma co rozpaczać :>
Tylko to nie do końca jest tak, że nie ma czasu – bardziej bym powiedział, że nie ma tyle ile bym chciał :) Tak czy inaczej gram, kolekcjonuję, cieszę się :)
A ja muszę przyznać, że ostatnimi czasy poprawiły mi się statystyki graniowe jeżeli chodzi o „anirazuniegranetytuły”. W zasadzie tylko Civilization jeszcze czeka na rozdziewiczenie, resztę udało się przynajmniej raz zagrać choć oczywiście „przynajmniej raz” to nie jest w pełni zadowalająca mnie statystyka…
Czytając na planszoholiku posty traktujące o manii kolekcjonerskiej, zawsze miałem poczucie, że należę do mniejszości (czyli mówiąc ładniej jestem oryginalny i nietuzinkowy). Jednak ankieta pokazała, że nie tylko nie jestem w mniejszości, ale wręcz płynę najpospolitszym nurtem wraz z tłumem osób, które nie odnalazły w grach niczego głębszego ponad ich wartość użytkową. Zamiast zbierać gry, przytulać gry, śnić o grach, my, czyli „większa połowa” bezrefleksyjnie i ordynarnie w nie gramy. Jakie to żałosne!
49% to nie połowa, a tym bardziej nie większa ;]