Wczorajsza sesja z ekipą emigrantów została zakończona pokazem ‚nowości’ dla moich współgraczy czyli Carcassonne (nie śmiać się, nigdy o tej grze nie słyszeli ale meeple każdy gdzieś widział) – grę kupiłem jakieś 7-8 lat temu i swego czasu grałem trochę czy to z żoną czy też z siostrzenicą. Musiałem sobie trochę przypomnieć zasady i nawet znalazłem oryginalną angielską instrukcję, wszystko ładnie-pięknie: 2 sesje o 1 w nocy, 5 graczy i…te cholerne łąki…jak to się oblicza? Patrze na tę instrukcje, czytam, myślę…ekipa oczywiście przyzwyczajona do ‚rzaba wytłumaczy’ ale mimo wszystko coś mi tu nie grało. Wygrałem pierwszą grę, w następnej byłem drugi – gra się spodobała jako lekki i szybki przerywnik od cięższych tytułów. Wracam do domu, a te łąki chodzą mi po głowie cały czas wiec rzucam okiem na forum gier planszowych (tak ‚just in case’), a tam jakieś ‚druga edycja’, ‚trzecia edycja’, ‚niemieckie zasady’, ‚amerykańskie zasady’, ‚rebelowskie zasady’…ludzie, co jest? Nie grałem w grę 8 lat, a tu się okazało że z powodu wydawania dodatków wydawca zmienił zasady gry!!! Gdyby nie to, że jestem maniakiem instrukcji i dokładnych zasad gry nigdy bym nie wpadł na to że gramy źle w planszówkę – na konsoli zaciągam automatycznie updejta do gry i jest git, w planszówkach muszę być na bieżąco z BGG i tematycznymi forami, muszę sprawdzać i pytać, a potem gęsto i często tłumaczyć się współgraczom dlaczego właśnie tak, a nie inaczej mamy grać . Nie mam pojęcia jak wygląda proces tworzenia i wydawania gry planszowej ale wiem, że często po 2-3 rozgrywkach mamy wiele wątpliwości co do zasad i trzeba szukać wyjaśnień np. na BGG gdzie nawet sami autorzy gry odpowiadają na pytania graczy…nikt tego wcześniej nie testował? Nikt nie grał z przypadkowymi graczami? Wszystko było jasne od początku? To dlaczego w sekcji ‚Rules’ jest 10 stron pytań? Może to gracze są idiotami i nie ogarniają wizji designerów…? Jak myślicie?
Comments 4
Myślę, że testerom, którzy grali przed wydaniem gry zasady były tłumaczone przez autora lub związane z procesem wydawniczym osoby i nie musieli czytać żadnych reguł. Niestety są instrukcje napisane lepiej bądź gorzej. Często podczas rozgrywki okazuje się, że reguły, które wydawały się skomplikowane są tak naprawdę dosyć intuicyjne, za to zostały przedstawione w fatalny sposób w instrukcji.
Jestem w stanie przełknąć zmianę reguł na potrzeby dodatku bez podejrzeń, że ktoś próbuje coś naprawić. Nie lubię natomiast zmian „aby lepiej się grało”, bo takie zasady powinny być od początku w instrukcji przetestowanej gry.
Jedynym wyjątkiem jest A Few Acres of Snow – tak polubiłem tę grę po zmianach zasad, że stała się dla mnie numerem jeden roku 2011.
Mistrzostwem pisania instrukcji jest dla mnie London Wallace’a – wszystko porządnie ułożone i przejrzyste. Fatalne pod tym względem były natomiast: 51. Stan i Ora et Labora.
Pomimo, że lubię Rosenberga strasznie denerwują mnie 23 i pół warianta rozgrywki do każdej gry. Chcę jeden porządnie przetestowany, dobry, satysfakcjonujący. Nie chcę natomiast uczyć się kilkukrotnie różnych reguł do tej samej gry (a podział instrukcji w OeL jest całkowitą porażką).
niestety są instrukcję które człowiek czyta raz, drugi trzeci i… ciągle nie wie jak grać. Miałem tak z Genuą… zasiedliśmy do gry bez znajomości instrukcji: przebrnięcie przez nią to była katorga. Po czym ciągle nie byliśmy pewni jak grać. Kiedy w końcu przyszła osoba znająca zasady okazało się że można je wytłumaczyć w 10 minut…..
Odniosę się do komentarza. Mam tylko jedną grę Wallace’a – Perykles i uważam, że instrukcja jest kiepska. Tłumaczenia również. Reguły składałęm z wersji polskiej niemieckiej i angielskiej posiłkując się forum BGG. Gra leży od kilku lat na półce.
Jak mam kilka nowości i mam coś wybrać to patrzę, która gra ma krótszą instrukcję. A zmiana zasad po wydaniu gry może być faktycznie denerwująca. Chyba, że z knota zrobi coś wybitnie grywalnego.
Ale np w Wysokim napięciu instrukcja doczekała się lepszego wydania. Zasady te same ale przeredagowane i jaśniejsze.
Zdarzają się zasady, przez które ciężko jest przejść i to niekoniecznie przez skomplikowanie. Przykładem na pewno odstraszającej instrukcji jest Ora et Labora – w rzeczywistości zasady są banalne i da się je skrócić do jednej strony.
Druga sprawa to trzymanie się zasad. Jak dla mnie to jak ktoś nie gra idealnie zgodnie z zasadami, ale gra jest interesująca i nikt nie narzeka (i oczywiście wszyscy w danej grze korzystają z tych samych zasad) to jest zupełnie do przyjęcia.
Na koniec – też lubię, jak ktoś mi wyłoży zasady, które musiałbym czytać ze 2-3 razy po kilkanaście stron, w 15 minut – dla utrwalenia można wtedy przeczytać sobie.