Kolega mars pozwolił od czasu do czasu napisać parę słów na bloga z perspektywy emigranta zarobkowego – mieszkam w Irlandii już prawie 8 lat i dorobiłem się 3 dzieciaków oraz paru pudełek z grami (oraz paru gier bez pudełek ale o tym będzie dalej). Irlandia oraz rynek irlandzki (nie tylko planszówkowy) jest bardzo, ale to bardzo powiązany z sąsiednią Wielka Brytanią – większość tutejszych sklepów to sieci angielskie, większość tutejszych sklepów z planszówkami to….no właśnie, brak takowych. Życie gracza w IE to koszmar, nie można ot tak wyskoczyć sobie do sklepu z grami i spontanicznie zakupić pudła (o ile nie mieszka się w Dublinie, bo w stolicy maja jeden sklep). Trzeba sobie jakoś radzić z nałogiem wiec jednym z wyjść są oczywiście sklepy online – szukamy sklepów online w Irlandii i co? Zero, nic…totalna pustynia. Pozostaje sąsiednia wyspa i tu już można przebierać, czar niestety pryska w momencie realizacji zamówienia – koszty wysyłki dodane do przeważnie i tak sporego kosztu gry skutecznie odstraszają (szczególnie moją żonę, hehe). Alternatywą pozostaje nieoceniony Amazon.co.uk z ich bezpłatną wysyłką do Irlandii (do PL zresztą też) przy zakupie powyżej 25 funtów, jedyny problem to, że asortyment jest czasami ograniczony oraz opcja Super Saver (czyli darmowa wysyłka) nie zawsze jest dostępna. Ceny nie powalają ale bardzo źle też nie jest np. Railways of the World – 49.99 funta. Sprawdzamy eBay.ie i również posucha jeśli chodzi sprzedawców w Irlandii – ciężko nawet wyhaczyć używki!!! Następną opcją są oczywiście zakupy w Polsce, tutaj niestety trzeba wymyślić jak te pudła przywieźć, Poczta Polska kasuje za paczkę z grą ok. 60 PLN + niepewność, co się z tą paczką po drodze stanie. Jeszcze inną opcją jest transport lotniczy przez znajomych lub osobiście – tutaj dochodzimy do części mojej kolekcji bez pudełek gdyż jak wiecie latający PKS (Ryanair) nie pozwala na dużo w temacie bagaże, a kiełbasę z Polski też trzeba jakoś upchnąć ;). Kończąc narzekania muszę napisać, że mimo tych trudności z dostaniem gier moja kolekcja powoli (bardzo powoli) się rozrasta, udało mi się zarazić tutaj parę osób graniem, co zaowocowało cotygodniowymi sesjami, ceny gier w stosunku do zarobków są bardzo atrakcyjne wiec w sumie nie ma tak źle ;)
W następnych postach (o ile kierownictwo pozwoli) postaram się opisać, w co gramy, jak gramy i ile gramy w Limerick w Irlandii.
Comments 5
witaj rzaba, fajnie, że do nas dołączyłeś! Ciekawie u Was „na wyspach”, otwieraj jak najszybciej sklep z grami- będziesz miał monopol ;)
Author
to jest rozrywka bardzo niszowa tutaj, myślałem o małym sklepiku online i na próbe nawet kupiłem pare gier po okazyjnych cenach w PL, wrzuciłem na ebay’a i zero zainteresowania, hehe
No niestety w Polsce to hobby jest też niszowe i traktowane z przymrużeniem oka przez większość „lajkoników”. Mamy o tyle dobrze, że wśród 38 mln. Polaków musi być więcej planszoholików niż wśród 4,5 mln Irlandczyków (nie liczę tych 40 mln. Irlandczyków poza Wyspą ;-)) i dlatego łatwiej najść na sklep ;-) Ale kiedy Rebel zaczynał działalność w Polsce, to też ino wiatr świszczał, a jakoś się to rozkręciło, więc może warto spróbować w Irlandii!
oo Limerick :) wlasnie tam wysylalem Talismana :)
Problem jest taki, że brak świadomości, iż gry planszowe mogą być ciekawe i wciągające. Dodatkowo dopóki ktoś nie zagra to samym czytaniem się nie zarazi „bakcylem”.