Popędziły juz ponad 100 razy

mars Dla dzieci, Recenzje 13 Komentarzy

No Gravatar

W dniu dzisiejszym oficjalnie przekroczyliśmy magiczną barierę 100 rozgrywek w Pędzące Żółwie autorstwa Reinera Knizii.

Gra trafiła do kolekcji córki 6 Grudnia 2011 za sprawą Mikołaja, który również jest planszoholikiem. Święty nie wiedział, że będzie to hit nad hitami i trafi do stałego repertuaru rozgrywek rodziców z dzieckiem. W większości przypadków było to granie w konfiguracji tata/córka (50%), mama/tata/córka (40%) oraz reszta przypadków, gdy do gry dochodziła osoba czwarta w postaci dziadka, babci, kuzyna, kolegi. Co nas urzekło w tej grze? Pytanie jest właściwe w liczbie mnogiej – ta gra podoba się każdemu i mimo, że jest w zasadzie dla maluchów to każdy dorosły chętnie z dzieckiem w to zagra. Zanim odpowiem na to pytanie napiszę troszkę o grze.

Do dyspozycji dostajemy zestaw kart z prostymi aczkolwiek bardzo klarownymi poleceniami dla żółwi, drewniane żółwie w 5 kolorach, żetony z żółwiami również w 5 kolorach i planszę, na której żółwie pędzą do sałaty (w sumie dzisiaj to każdy pędzi w tym kierunku). Przed rozdaniem kart każdy z graczy losuje jeden żeton ustalając swój kolor żółwia – nie należy go pokazywać przeciwnikom. Rozdajemy po 5 kart, wszystkie drewniane żółwie ustawiamy na starcie (niezależnie od ilości graczy) i … pędzimy.

W jaki sposób? Zagrywając odpowiednie karty.

Najłatwiejsze do wytłumaczenia są powyższe karty w konkretnych kolorach żółwi – jeden minus to jedno pole w tył, jeden plus to jedno pole do przodu, dwa plusy to dwa pola do przodu.

Tu dla dziecka może być trudniej, ale bez przesady. Kolorowa skorupa oznacza, że dotyczy dowolnego żółwia. Jeden minus to dowolny żółw w tył, jeden plus to dowolny żółw o jedno pole do przodu, jedna strzałka to ostatni żółw o jedno pole do przodu, dwie strzałki to ostatni żółw o dwa pola do przodu. Przykładowo zagranie strzałki w przód umożliwia poruszenie żółtego żółwia, który wyląduje na skorupie czerwonego. Banalne nie?

Te zasady nie wystarczyły by do uzyskania takiej grywalności. Do tego trzeba dorzucić fakt, iż nie wiemy kto ma jakiego żółwia i często przesuwamy zwierzątko przeciwnika. Co więcej żółwie chętnie gramolą się na siebie i lubią transportować się na grzbiecie przeciwnika.

W ten oto sposób uzyskujemy ciekawą mechanikę poruszania. W powyższej sytuacji zagrywając np. + zielony bierzemy zielonego żółwia razem z fioletowym na grzbiecie i wędrujemy na skorupę niebieskiego. Następnie zagrywając np. ++ niebieski popędzimy niebieskim/zielonym/fioletowym dwa pola w przód. Następnie zagranie ^^ (strzałka strzałka) przerzuca czerwonego o dwa pola do przodu.

W ten sposób skorupowce pędzą do mety. Na przeszkodzie mogą stać karty typu „-” np. -niebieski cofnie całą watahę o jedno pole dając szansę fioletowemu i zielonemu. W przypadku zagrania przykładowo + kolorowego decydujemy, którego żółwia przesuniemy, pamiętając o tym, że wszyscy pasażerowie na jego grzbiecie wędrują razem z nim.

Można powiedzieć, że wszystko zależy od szczęścia i od tego jakie nam karty przypadną, ale to nie do końca prawda. Przez fakt, iż żółwie podróżują na swoich grzbietach, można skutecznie pędzić do sałaty nie dysponując kartami ze swoim kolorem. Oczywiście na koniec warto mieć choć jedną, która nas przesunie na metę jako żółwia „na dnie” – trzeba pamiętać, że nawet jak dotrze na koniec na raz 5 żółwi, to wygrywa ten od spodu.

Na koniec pozostaje tylko ujawnienie sie z kolorem swojego żółwia i już wszystko wiadomo.

Wracając do pytania „Co nas urzekło w tej grze?”:

  • każdy może wygrać, nie musi być akurat dorosły – dzieciaki równie dobrze kombinują
  • jest odrobina blefu, która nadaje grze nutkę tajemniczości
  • zasady są tak banalne, że można zagrać z 4-latkiem
  • czas rozgrywki w granicach 5 – 10 minut sprawia, że można zagrać kilka rewanżyków pod rząd
  • gra się nie nudzi pomimo już ponad 100 rozgrywek
  • jest kolorowa i przyjazna dla oka
  • jest pierwszą grą dla Sofci, która wymaga faktycznie przemyślenia kolejności wykonywania ruchów, korzystania z posunięć przeciwnika, krzyżowania szyków innych graczy

Wydaje mi się, że są to najważniejsze cechy tej gry i stanowi ona doskonały wstęp do poważniejszego grania. Najważniejsze jest jednak to, że Sofcia sama chętnie sięga po nią i domaga się rewanżu nawet jak wygra :)

Zdecydowanie chcę polecić tę grę wszystkim rodzicom chcących ciekawie spędzić czas z dzieckiem. Jeśli ktoś spyta o cenę, to jak na to jaką rozrywkę oferuje, to jest zdecydowanie atrakcyjna.

Share

Comments 13

  1. Graliśmy ze znajomymi na jakimś konwencie 2-3 rundy, przyjemna gra :)

    Co do ceny – na allegro ostatnio widziałem za ~40zł (w standardowych planszówkowych sklepach z reguły 50-60zł), także można znaleźć w naprawdę przyjaznej cenie :) (zwłaszcza te drewniane żółwiki są warte swojej ceny; jakiś mam sentyment do drewna :))

  2. Jeśli ktokolwiek mający powyżej 10 lat uznaje tę grę za przyjemną to co dopiero mniejsze dzieciaki :) a cena zdecydowanie przystępna

  3. Bardzo dobra, „kompaktowa” gra. Swojego czasu hit Koła Gier Planszowych.
    Polecam ciekawą zasadę domową: jeśli do mety jednocześnie dotrze kilka żółwików, wygrywa ten który jest na górze stosu (jak w życiu…).

  4. pokazałem wczoraj te gre wspólgraczom na zakonczenie sesji (trzeba bylo widziec ich miny jak zobaczyli pudełko) – mimo poznej pory rozegralismy 6 partyjek, gra wymiata!!! Zdecydownie polecam do gry dla doroslych uzywac zasady ze wygrywa żółw na górze!

  5. Obiecałem, że skomentuję wpis o żółwiach, więc niniejszym to czynię. Chociaż nie wiem czy można, bo grałem tylko ok. 30 razy….

    Wszystko co napisał mars to prawda, ja jednak dodam dwie ważne rzeczy.

    1. O popularności gry decyduje w dużej mierze to, że jest straszliwie losowa a jednak daje złudzenie podejmowania decyzji. Zauważyłem, że zarówno dzieci jak i dorośli stosują taktykę „bij lidera”, dzięki czemu na ostatnie pola przed metą wszystkie żółwie docierają niemal równocześnie. Wygrywa ten, kto ma zachomikowaną odpowiednią kartę. Dzięki tej losowości dzieciaki mają praktycznie równe szanse na zwycięstwo. Dorośli nie muszą się podkładać, co pozytywnie wpływa na ocenę gry.

    2. w zależności od ilości graczy partie mocno się od siebie różnią. Im mniej grających tym większy element blefu. Zamiast kupować dodatek wystarczy zredukować/powiększyć liczbę osób przy stole.

    Pozycja obowiązkowa dla dzieciaków od 4 lat wzwyż! W kategorii gier dla dzieci zdecydowanie 10/10

  6. Post
    Author

    Widzę, że opinie o grze takie same. U nas licznik przed chwilą już na 110. 6 partyjek w 30 minut – to dla mnie duża zaleta. Spróbujemy z wygrywającym żółwiem wierzchnim, przeda sałatą faktycznie może się odmienić sposób grania :)

  7. @Kolo u mnie 47 ;)
    @mars nie wiedzieć czemu, mimo tego iz wiem jak ta gra jest fajna, przedstawiajac jej mechanike opisujac wszystkie jej zalety, kupujacy w sklepie nie daja sie przekonac na ta pozycje i decyduja sie na inne IMO gorsze tytuly ( prostsze lub slabiej wydane )
    Nie wiem co moze powodowac ich nieufnosc, a przeciez grywalnosc tej pozycji ociera sie o 100%

  8. dziś miałem okazję być u córeczki naszego drogiego Naczelnego. Znając moje zamiłowanie do gier już na wstępie ściągnęła z półki Szalone Małpy i zagraliśmy partyjkę, poległem… Natomiast jak wychodziłem Sofijka rozpoczynała właśnie partię Pędzących żółwi z babcią! Zgrabnie wyłożyła babci zasady i wyścig się rozpoczął. Niestety nie wiem jak się zakończył bo już wyszedłem, niemniej sądzę, że w obliczu takiego wymiatacza jak Sofijka poległa jednak babcia…

  9. Post
    Author

    Nie ma to jak kilka pędzących żółwi po śniadaniu ;)
    Co tam Stanley marudziłeś, że nie startujemy z pola Start? Na początku tak było, ale za krótko to trwało, więc startujemy przed planszą i kończymy za :)

  10. dokup sobie jeszcze jeden egzemplarz żółwi, będziesz miał dwa razy dłuższą trasę!!

  11. Post
    Author
  12. Pingback: Spinderella - czyli jak pająki dokuczały mrówkom - Gry Planszowe - okiem planszoholika

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *