Z braku laku dobry i Samuraj

mars Recenzje 6 Komentarzy

No Gravatar

Ostatnimi czasy ani czasu ani chęci ani możliwości grania. Ciągle coś wypada albo jakaś inna wymówka dobra na wszystko się znajduje. Oczywiście nie sprzyja to mojej pasji, która niestety została trochę zaniedbana. Trochę nieświadomie ale nie mogę się w ten sposób tłumaczyć. Brakuje mi tego nie ukrywam lecz harmonogram pracowo-rodzinny nie sprzyja. Dlatego właśnie każda okazja wydaje mi się być dobra do grania a wybór gry staje się drugoplanową sprawą. Tak też stało się dzisiaj, gdy odwiedził mnie kolega. Po pierwsze nie grywał za dużo, po drugie czasu niewiele. Mogłem wybrać coś innego, ale podobnie jak kiedyś, gdy odwiedził mnie kuzyn, zadecydowała tematyka – wybór padł na Samuraja Reinera Knizii. Postanowiłem więc napisać coś więcej o tej grze ponieważ czasem przewija się przez mój stół ale nigdy nie zrobiła furory.

Oczywiście jak to u Knizii mowa raczej tylko o tematyce a nie o klimacie bo klasycznie brakuje go i tutaj. Co jest jednak zamiast klimatu?

No już dobrze wspomnę o elementach stylizowanych na japońskie lub nawiązujące do tematu:

– plansza w kształcie wysepek japońskich, składająca się z 4 elementów

które można połączyć w większą mapę w zależności od ilości graczy

– trochę żetonów, które można schować za parawanem

– ale i zapewniające różne funkcje

Tu od razu wspomnę jakie mamy żetony. Podstawowe czyli żetony armii w rodzaju: pól (to z rysunkiem zgniecionego kciukiem klocka plasteliny), buddy (małpko-budda) i żetony hełmu (coś stożkowatego).  Do tego żetony Samurajów i żeton zamiany żetonów (ten z zerem) oraz żetony specjalne: Ronin, statki i zamiany figurek.

– last not least same figurki w trzech rodzajach – budda, hełm i pole ryżowe. Wszystkie fajnie wykonane z czarnego szkła (chyba).

Reszta to już sama gra, która polega na dokładaniu na zmianę po jednym żetonie zza parawanu przez graczy na planszę w celu uzbierania odpowiedniej liczby figurek. Po dołożeniu żetonu należy dociągnąć ze swojej puli jeszcze niewykorzystanych znaczników kolejnego. Odstępstwem od tego jest przypadek dołożenia zza parawanu żetonu specjalnego, który nie wlicza się w obowiązkowy jeden, który standardowo kładziemy. Co ważne żetonów specjalnych możemy jednorazowo dołożyć ile chcemy (czyli max. 5 szt). Figurki znajdują się w wioskach (po 1), miastach (po 2) i stolicy (3). Aby zdobyć figurkę trzeba mieć zwyczajnie przewagę liczebną armii w momencie otoczenia danego miasta/wsi. To w zasadzie tyle. Ciekawe jest również liczenie zwycięstwa ponieważ ma coś z pokrętnego sposobu równomiernego zdobywania przewagi z EiT Knizii aczkolwiek wydaje mi się jeszcze bardziej nie intuicyjne.

Jeśli chodzi o rozgrywkę i zbieranie figurek to najlepiej chyba pokazać na przykładzie. Trochę chaotycznie ale poustawiałem figurki i żetony na jednej płytce planszy i spróbuję opisać ten czysto teoretyczny przypadek zdobywania figurek (bez pokazania jak działa zmiana figurek lub zmiana żetonów – to jednak jest z kolei bardzo intuicyjne). Nie wnikam kto w jakiej kolejności co postawił i nie widać tu też, że po każdym otoczeniu miasta/wioski figurki są ściągane z planszy. Przykład też jest uproszczony i zakłada grę dwóch graczy – na nie tej co trzeba planszy ;).

1. Tu czerwony przy hełmie postawił znacznik hełmu o wartości 3, żółty ma tylko Samuraja wartego 2 (to taki Joker, może służyć za armię każdego typu). Żeton żółty buddy się nie liczy ponieważ nie jest hełmem – chyba jasne;) Hełm zdobywa czerwony.

2. Przy buddzie czerwony ma żeton o wartości 3 a żółty tylko Samuraja za 2. Buddę zdobywa czerwony.

3. Hełm ma duże oblężenie. Czerwony ma siłę 4 (w tym statek też jako Joker) a żółty aż 7. Tym razem żółty zgarnia figurkę.

4. Tu sytuacja jasna – czerwony zgarnia pole.

5. Hełm znowu idzie dla żółtego, który obstawił tę wioskę w stosunku 4:0.

6. Tu znowu sytuacja jasna – czerwony zgarnia buddę.

7. Tu większe siły obu graczy. Jeśli chodzi o buddę mamy 5:6 a pole ryżowe 4:0 co w rezultacie daje nam czerwonego buddę i czerwone pole.

8. Remis 2:2. Co to oznacza? Figurki nie dostaje nikt i idzie do puli remisowej. Gdy znajdą się tam 4 dowolne figurki to gra dobiega końca i sumujemy punkty (jest jeszcze druga możliwość zakończenia – gdy ostatnia figurka jednego z 3 rodzajów zostanie zabrana z planszy – to się zdarza zazwyczaj).

Wyniki:

czerwony hełm 1 pole 2 budda 3

żółty  hełm 2 pole 0 budda 0

Udało mi się wygrać i mam nadzieję, że nie schrzaniłem gdzieś liczenia ;) Miałem większą ilość figurek 2 rodzajów (to najbardziej jasny warunek wygranej). Oczywiście można mieć też przewagę w 3 rodzajach, ale to się jeszcze nigdy nie zdarzyło – no dobra grałem jakieś 7 razy – to niewiele, ale raczej jest to mało prawdopodobne jak ktoś choć trochę myśli. Gorzej jak nie ma takiej przewagi, wtedy jeszcze trzy kolejne warunki pozwalające wyłonić wygranego.

Co można jeszcze dodać w sprawie Samuraja? Na pewno to, że gra jest superszybka i do 30 minut możemy się uporać w dwie osoby a 3-4 osoby posiedzą około 45 minut. Gra w zasadzie logiczna, dość prosta i wymagająca od nas rozsądnego i optymalnego gospodarowania i planowania układu żetonów. Przeciwnik może coś namieszać, ale raczej tak, że jak nam coś odbierze to my mu gdzie indziej skubniemy. Najwięcej można namieszać pod koniec mając w zanadrzu żetony specjalne, które potrafią znacząco pomóc. Emocji raczej wielkich nie ma, myślenia trochę, ale czacha nie dymi. Ja bym ją jednak punktował w okolicy 7.5/10 za to, że jest łatwa do wytłumaczenia, bardzo szybka i siadłem do niej właśnie 7 razy – mam gry, które tyle razy na stole nie wylądowały. Niestety cena gry raczej z kosmosu, chyba że te figurki są rzadkiego gatunku szkła.

 

Share

Comments 6

  1. Sprawdziłem jak to się robiło na ćwiczeniach z fizyki w podstawówce – jakoś tak nie bardzo bakelitowy ten bakelit chyba. Może jednak jakieś szkło dymione czy co.

  2. Całkiem fajnie wygląda. Skoro spodobał mi się Eufrat, to i to bym polubił ;-) Nawet próbowałem na Mat Handlu zgarnąć, ale przyszło co innego.

  3. Do gry mam sentyment, bo jedna z moich pierwszych planszówek, przy czym grałem najpierw sporo w wersję komputerową, a jak dorwałem się do planszy, to akurat było to na festiwalu gier planszowych w Brzegu, gdzie zagrałem z dwoma kolegami i bodajże v-ce Prezydentem Miasta, którego ograłem, więc całkiem przyjemna wspominka (fakt, że znałem grę wcześniej i oponenci raczej nie mieli szans, ale co tam :)).

    Jeżeli chodzi o klimat, to wg mnie jak najbardziej gra go trzyma – trzeba tylko odpowiednio orientalnej muzyki (z reguły puszczam jakąś składankę zen) i można wczuć się w walkę o władzę w średniowiecznej Japonii :)

  4. @Kolo – może i masz rację z tym klimatem. Najlepiej jeszcze grać w Japonii, popijać sake w otoczeniu jedwabników a drugą ręką składać origami. Rozpędziłem się trochę, ale to przez tę inspirację.
    V-ce to tak regularnie gra?

  5. Raczej nie, był gościem honorowym na tej imprezie i jakoś tak wyszło, że akurat z nami zagrał :) (aczkolwiek nie wykluczam, że coś się od tego czasu zmieniło :))

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *